iRecenzja: Bluetooth Wireless Tennis with Agnieszka Radwanska
W życiu osoby zajmującej się od czasu do czasu pisaniem o grach zdarzają się, jak każdemu, wzloty i upadki. Czasami dostaniesz do recenzji grę, na którą czekałeś miesiącami i masz szczęście zapoznać się z nią przed oficjalna premierą, a czasami... dostajesz Bluetooth Wireless Tennis with Agnieszka Radwanska.
13.09.2009 | aktual.: 14.01.2016 15:14
To nie jest z gruntu zła gra, taka, co to do niczego się nie nadaje i należy przekląć jej twórców, co to to nie. Po prostu w tym tytule, który jest za długi abym go pisał kilka razy, nie bardzo jest co robić. Jak się można domyśleć, gramy tutaj w tenisa i do rozegrania jest pojedynczy meczyk lub turniej. Turniej, to znaczy 1/8 finału, ćwierć finał, półfinał i finał. A całe to bogactwo na dowolnie wybranym korcie (cegła, trawa, guma), dowolnie wybraną zawodniczką. Warto tutaj jednak zaznaczyć, że w na cokolwiek byśmy się nie zdecydowali, to przebieg meczu jest identyczny i jedyne co wpływa na jego urozmaicenie to zmiana ilości gemów/setów do rozegrania. Mamy też multiplayer przez Bluetooth, ale z racji braku towarzyszy chętnych do zabawy nie udało mi się go sprawdzić.
Najważniejsze w przypadku iPhone'a wydaje się sterowanie i tutaj autorzy wybrnęli z zadania nawet obronną ręką. Po odbiciu piłki przez oponenta pojawia nam się czerwony znaczek na korcie i jak tam pacniemy, to zawodniczka pobiegnie i odbije piłkę (sama). Jeśli chcemy ją skierować na boki, to należy wychylić telefon w odpowiednim kierunku. Do tego dochodzą jeszcze zagrania specjalne odpalane przez klepnięcie przycisku na ekranie, ale te pojawiają się bardzo rzadko, w szczególnie wypracowanych sytuacjach, na które nie mamy wpływu, więc strategiczne planowanie i radość z wykorzystania technik tutaj nie istnieją.
Grafika to statyczny kort z publicznością i biegające po nim animowane 2 zawodniczki (niezbyt ładne) i piłka. Dobrze, że animacja jest płynna, a dźwięk odbicia nie maltretuje uszu, ale już sapiące panie potrafią lekko zniechęcić do podnoszenia poziomu głośności.
BWTwAR nie ma nic, co skłoniłoby mnie do ponownego uruchomienia gry po napisaniu tej recenzji. Spróbowałbym może Bluetootha, ale nie mam sumienia polecać żadnemu ze znajomych tej gry, skoro sam nie bawiłem się przy niej dobrze. Z drugiej strony kosztuje 0.79 euro, więc jeśli ograliście już fajne gry z App Store i czaicie się teraz na średniaki, to za drobne możecie spróbować. Ja wracam do Arkanoida i Puzzle Bobble.
PS. No tak, a Radwańska? Jest na kilku statycznych obrazkach oraz w tutorialu. Na statycznych obrazkach. Cudownie.
Autorzy gry postanowili odpowiedzieć na zarzuty przedstawione w recenzji i poniżej znajduje się odpowiedni komentarz:
Dziękując za recenzję i krytykę na stronach polygamia.pl, chcielibyśmy jednocześnie - jako autorzy gry - wyrazić żal wynikający z faktu nieprzetestowania przez recenzenta najistotniejszej funkcjonalności gry, czyli trybu multiplayer. Gra miała się właśnie tym wyróżniać na tle produkcji konkurencyjnych i zostało to podkreślone nawet w tytule gry, który rozpoczyna właśnie słowo Bluetooth. Wierzymy, że płynność rozgrywki i brak lagów zostałyby docenione i wydźwięk recenzji byłby bardziej pozytywny.
Kolejna sprawa - akurat do możliwości stosowania różnych taktyk podczas grania przywiązywaliśmy baczną uwagę i nie ogranicza się to jedynie do wykorzystywania uderzeń specjalnych. Znawcy i miłośnicy tenisa z pewnością o w naszej grze zauważą.
Pozdrawiam, Piotr Pawlak FUN and MOBILE www.funandmobile.com