Invizimals: Drużyna - recenzja

Invizimals: Drużyna - recenzja
marcindmjqtx

23.12.2013 17:01, aktual.: 30.12.2015 13:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Złap je, złap je - czy już są? Czy już wszystkie są? Pokemony! Nie, nie tym razem. Posiadacze PlayStation Vita otrzymali coś podobnego, przy okazji wykorzystującego rzeczywistość rozszerzoną. Czy święta to dobry czas na łapanie sympatycznych Invizimali?

Ocena: 3/5 Dziecko nie dostrzeże technicznych niedociągnięć, da się porwać prostej i naiwnej fabule, choć może po jakimś czasie znudzić się tą samą formułą zabawy. Ja niestety muszę wytknąć irytujące funkcje rozszerzonej rzeczywistości i słabą oprawę dźwiękową. Ale pamiętajcie, ja nie mam 8 lat i nie jestem odbiorcą gry Invizimals Drużyna.

Gdybym miał 20 lat mniej, zakochałbym się w Invizimals: Dryżyna od pierwszych minut. To, w jaki sposób gra komunikuje się z posiadaczem PlayStation Vita, jest jej najmocniejszą stroną. Wcielamy się w młodego chłopaka imieniem Hiro, pomocnika ekipy sympatycznych naukowców, którym udało się otworzyć Bramę Cienia - specjalne wrota, dzięki którym Invizimale wkraczają do naszego świata. Hiro, podobnie jak my, trzyma  rękach Vitę - to jego główne narzędzie pracy. 10- czy 12-latek z miejsca zidentyfikuje się z bohaterem i choć filmowe przerywniki często pokazują młodego aktora, to równie często pozwalają nam widzieć laboratorium jego oczami, co jest szczególnie istotne na samym początku zabawy, kiedy jest nam tłumaczony sposób wykorzystania systemu konsoli.

Gra jest w pełni spolonizowana, a każda wypowiedź jest idealnie dopasowana do młodszego odbiorcy. Proste, często zabawne dialogi są zrozumiałe, kojarzą się ponadto od razu ze sposobem narracji z najpopularniejszych bajek, które można zobaczyć w telewizji. Podobnie jak prosta historia - jako jeden z nielicznych umiemy wykorzystać konsolę tak, by znaleźć tytułowe stworzenia. Musimy więc je odszukać, a następnie wytrenować, by potrafiły stawić czoła nadchodzącemu niebezpieczeństwu. W tej roli pojawia się zła organizacja wykorzystująca małe stworzenia i wysyłająca bojowe roboty, by pokrzyżowały nam plany.

Dziwnie to zabrzmi, ale dzięki tak podanej opowieści nawet ja potrafiłem wrzuć się w niektóre fragmenty gry i przez chwilę poczuć, jakbym uczestniczył w swojej ulubionej bajce z młodości. Jestem więcej niż pewien, że młody odbiorca będzie w stanie całkowicie wejść w przedstawioną przez twórców gry przygodę i polubić Hiro.

Łapanka Invizimals Drużyna sięga po pomysły do Pokemonów. Tytułowe Invizimale to sympatyczne, choć często niebezpieczne stworzenia, niewidoczne gołym okiem. Aby je ujrzeć, gracz wykorzystuje kamerę i sensor konsoli PlayStation Vita. Za ich pomocą odnajduje stworzenia, zwabia do siebie, a następnie łapie. Konsola praktycznie za każdym razem podpowie w jaki sposób tego dokonać. Raz trzeba będzie podążać we wskazanym kierunku, innym razem nasłuchiwać odgłosów i iść w stronę, z której dochodzą, by wreszcie siedzieć cicho i nieruchomo, czekając, aż Invizimal sam nas znajdzie. Poza kamerą niezbędne będą również karty rozszerzonej rzeczywistości (dodawane do konsoli), dzięki którym stworzysz trójwymiarowe, wirtualne obiekty niezbędne do schwytania stworzeń.

Niestety, wykorzystanie w Invizimals rozszerzonej rzeczywistości to nie tylko sporo frajdy, ale również szereg wad, o których trudno nie wspomnieć. Decydując się na zabawę w domu musicie bowiem liczyć się z kilkoma istotnymi utrudnieniami. Kamera konsoli PlayStation Vita nie jest najlepszej jakości, co daje o sobie znać na przykład w zadaniach, podczas których musimy przeszukać okolicę w poszukiwaniu wskazanego przez grę koloru. Niby proste, a jednak - szczególnie przy sztucznym oświetleniu - sprzęt nie jest w stanie odpowiednio odczytać widzianego obrazu, co skutkuje niezaliczeniem zadania. Nie muszę chyba mówić, że to po pewnym czasie staje się frustrujące. Podobnie jak śledzenie lub szukanie Invizimala. Trudno oczekiwać, żeby Vita była w stanie poznać wielkość pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdujemy, ale lądowanie na ścianie, której z wiadomych przyczyn nie można pokonać, a w konsekwencji niezaliczenie zadania. Rozwiązaniem jest wyjście z konsolą na świeże powietrze, gdzie będziemy mieli do dyspozycji zdecydowanie większą przestrzeń. Jeśli zastanawiacie się jak wygląda rozgrywka, to chyba Was nie zaskoczę - łapiemy w ręce konsolę i biegamy po okolicy wpatrując się w ekran Vity.

Trening Kiedy już złapiemy jakieś Invizimale, możemy wykorzystać je do walki. Każde ze schwytanych stworzeń posiada indywidualny zestaw umiejętności, który gracz może aktywować przyciskami Vity. Zasadniczo są to atak wręcz, szarża, atak dystansowy i atak środowiskowy. Nie znaczy to jednak, że każde z posiadanych stworzeń jest w stanie atakować na cztery różne sposoby. Niektóre Invizimale mogą bowiem posiadać na przykład dwa ataki wręcz i dwie szarże, podczas gdy inne będą możliwości dokonania szarży pozbawione. Wszystkie stworki mają określoną ilość punktów życia i wytrzymałości. Podczas każdej z walk, Invizimale otrzymują punkty doświadczenia, które gracz samodzielnie rozdziela pomiędzy takie atrybuty jak życie, wytrzymałość, regeneracja, atak i ochrona - stwory można rozwinąć maksymalnie do 30. poziomu. To teoria, w praktyce większe znaczenie od statystyk będzie miała sympatia do poszczególnych stworzeń - podobnie bowiem do Pokemonów, Invizimale dają się lubić i to właśnie te, które najbardziej przypadną nam do gustu, będą najczęściej trenowane i wystawiane do walk. Rozumieli to również twórcy, który tak zbalansowali poziom trudności, by nie wymuszać na graczu posiadania wielu wyspecjalizowanych stworzeń, ale czerpać z frajdę zabawy ulubionymi „postaciami”.

Równolegle do Drużyny, Sony wypuściło Invizimals: Zaginione Królestwo. To trójwymiarowa platformówka TPP rozgrywająca się w świecie tytułowych stworzeń. Dzięki opcji cross-play można wymieniać się stworkami z posiadaczami Drużyny na PS Vita.

Gra pozwoli jeszcze bardziej „wkręcić się” w uniwersum za sprawą znajdziek, które pomagają ulepszać umiejętności posiadanych stworzeń. Invizimale można bowiem wysyłać na poszukiwania składników, które można - bazując na specjalnych recepturach - łączyć. Po przekazaniu ich do laboratorium, naukowcy przygotowują „wektory”, czyli przedmioty, które następnie można nabyć na targowisku. Walutą są iskry wyrzucane przez pokonanych przeciwników. Po zakupieniu owych wektorów, należy je wykorzystać na posiadanych zwierzakach, co w konsekwencji zwiększy ich umiejętności.

Invizimals: Drużyna

Starszego gracza zmęczy monotonia Umysł dziecka działa trochę inaczej niż mój. Młody odbiorca może w nieskończoność powtarzać pewne schematy i znudzi się zdecydowanie później niż dorosły. Ale jednak kiedyś się znudzi. I tak właśnie stanie się z Invizimals: Drużyna. Zbieranie stworzeń, ich ulepszanie, toczenie pojedynków na arenach czy odpieranie niespodziewanych ataków wrogich robotów jest wciągające przez kilka pierwszych godzin. Później zaczyna niestety wiać monotonią, choć mogę się mylić i dziesięciolatek za punkt honoru postawi sobie znalezienie, zebranie, a następnie wytrenowanie  wszystkich 150 stworzeń. Mnie przenośne Invizimals znudziło. Warto jednak pamiętać o tym, że nie biegałem po mieszkaniu uśmiechnięty od ucha do ucha, szukając kolejnych stworzeń - a tak właśnie na grę reagować będą młodsi. Okno na zupełnie inny świat, stworki których nie widzą dorośli, misja, w której młody bohater czuje się naprawdę ważny. Dla nas to banalne slogany, patrząc na swojego syna i na to, w jaki sposób reaguje na podobne opowieści oglądając dość sporadycznie bajki, jestem pewien, że to na najmłodszych po prostu działa.

Invizimals Drużyna to również wielosobowe zmagania trenerów. Pogracie zarówno poprzez ad-hoc w drugim posiadaczem konsoli znajdującym się obok, jak również w sieci przez PSN. Na jednej arenie spotkać się może nawet czterech graczy, którzy powalczą przeciwko sobie lub w kooperacji przeciw wirtualnym przeciwnikom.

Werdykt Invizimals Drużyna to gra skierowana wyłącznie do młodszego odbiorcy. Nie wyobrażam sobie, żeby dorosły facet biegał po mieszkaniu czy podwórku i z uśmiechem na ustach, nasłuchując swojej konsoli, szukał kolorowych stworków. Ale zdają sobie z tego sprawę również twórcy, którzy odpowiednio dostosowali zarówno poziom trudności jak i cały czas pieczołowicie tłumaczą co należy robić. Dziecko nie dostrzeże technicznych niedociągnięć, da się porwać prostej i naiwnej fabule, choć może po jakimś czasie znudzić się tą samą formułą zabawy. Ja niestety muszę wytknąć irytujące funkcje rozszerzonej rzeczywistości i słabą oprawę dźwiękową. Ale pamiętajcie, ja nie mam 8 lat i nie jestem odbiorcą gry Invizimals Drużyna.

Ocena: 3/5 - Można (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka.)

Paweł Winiarski

  • Data premiery: 30 października 2013
  • Platformy: PS Vita
  • Producent: Novarama Technology
  • Wydawca: SCE
  • Dystrybutor: SCEP

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Komentarze (0)