Bowling stwierdza:
"Uważam, że to kluczowe, żeby deweloperzy mieli taką władzę. Nie uważam, że powinien być deweloper, który nie ma kontroli nad tym jak jego gra jest prezentowana, reklamowana czy komunikowana. No i powinni z tej władzy korzystać zdecydowanie częściej. To właśnie dlatego założyłem konto na Twitterze."W ogólności zgadzamy się z panem Bowlingiem, ponieważ często widzimy przypadki, gdy działania reklamowe wydawcy idą jakby w pustkę. Jest to oczywiście kwestia dogadania się pomiędzy deweloperem i wydawcą gry, który może po prostu nie czuć do kogo dany produkt jest skierowany. Trzeba jednak pamiętać, że będąc Infinity Ward można sobie na takie działanie pozwolić. Większość pomniejszych studiów zrzeszonych pod logiem Activision czy Electronic Arts nie jest nawet rozpoznawana i wtedy siła przebicia jest zdecydowanie mniejsza.
Inną natomiast sprawą jest to, kto powinien być "twarzą" danego dewelopera czy gry. Przypuszczam, że pana Bowlinga zna każdy średnio rozgarnięty fan Modern Warfare, ale czy tak samo jest w przypadku Todda Aldermana? Jakoś w naszej branży nie promuje się twórców, a zarządców społecznością. Jasne gry to dzieło wielu osób, ale czy nie tak samo jest z filmami...?
[via MCV]
