Ile części Kingdom Hearts jesteście w stanie ograć do premiery „trójki”?
Może na przykład, a bo ja wiem - WSZYSTKIE W JEDNYM PAKIECIE?
Tadam! Coś, co prędzej czy później stać się musiało. Kingdom Hearts: The Story So Far. Ten - na przekór tradycji serii, nazwany całkiem prosto, miło, stylowo - zestaw na PS4 to i spełnienie marzeń kolekcjonerów, i perfekcyjny prezent dla młodego pretendenta do miana fana japońszczyzny. Bo marka Tetsuyi Nomury działa najlepiej w wieku szkolnym. Wiem, ponieważ sam wtedy zostałem nią napromieniowany. Miałem naście lat, akurat wyszedł pierwowzór - chwilę później „dwójki” wyczekiwałem z wywieszonym jęzorem. Ale ja byłem dziwnym młodzieńcem, nie miałem problemu z grami w języku angielskim.
O rany. Naprawdę musiałem to zrobić. Square sobie totalnie zasłużyło przez te lata. Tylko Was przepraszam. Ale tak naprawdę - pakiet robi wrażenie. Jasne, wolałbym te trzy „filmy” w wersji growej, jako pełnoprawne remake’i (albo nawet emulacje) odsłon z DS-a i komórek. Niemniej z tym rzeczywiście macie szansę zrozumieć całą fabułę najbardziej zagmatwanej serii w gatunku. Kiedy? W Stanach 30 października, zatem miejmy nadzieję, że u nas podobnie. Cena? Gdzieś w granicach równowartości 40 dolarów (mniej niż dwie stówki). Nieźle. Albo obejrzyjcie filmik Dunkeya. Tam żart polega na tym, że właściwie nie ma żartu.