Icewind Dale Enhanced Edition - recenzja
Mroźne szczyty Grzbietu Świata i ukryte w nich grobowce po raz kolejny czekają na splądrowanie. Tym razem nieco odświeżone, z nowymi skarbami i tajemnicami. Czy twórcom z Beamdog udało się odśnieżyć skostniałe już Icewind Dale?
Wydane w 2000 roku Icewind Dale odbiegało nieco od doskonałego Baldurs Gate. Z cieplejszych zakątków Faerunu przeniesiono nas do zlodowaciałych tundr i kanionów Grzbietu Świata. Dostaliśmy możliwość stworzenia swojej drużyny od podstaw, a fabuła była raczej tłem dla zbierania artefaktów, zwiedzania krypt i wybijania hord nieumarłych i innych bestii Zapomnianych Krain. Podsumowując, mimo identycznego silnika i zasad rozgrywki - Icewind Dale bardziej przypominało przygodówkę, niż zachwycające fabularnie RPG. Sentyment jednak pozostał. Dolina Lodowego Wichru podobała mi się bardziej od Wrót Baldura, zarówno pod względem dynamiki jak i samych lokacji.
A sami wiecie, jak to z sentymentami bywa. Czasami lepiej do nich nie wracać - istnieje ryzyko rozczarowania. Całe szczęście, przy Icewind Dale Enhanced Edition bawiłem się doskonale.
„Moja sakwa jest pełna”
Zacznijmy od tego, co prócz dwóch oficjalnych dodatków (Heart Of Winter i Trials of the Luremaster) odświeżona wersja oferuje. Miałem pewne obawy, że niektóre z nowych możliwości zaburzą balans rozgrywki. Jednak biorąc pod uwagę specyfikę Infinity Engine i zasad Dungeons & Dragons, oraz absolutną dominację magów w późniejszym etapie gry - nie było czego psuć. Mamy więc mnóstwo nowych czarów, cały worek nieodkrytych wcześniej artefaktów, nowe kombinacje rasowe i klasowe oraz dodatkowe zadania. Możemy zostać Czarnym Strażnikiem, Tarczowym Obrońcą (w przypadku kransoludów), Kapłanem Tempusa lub Uczniem Smoka.
Brakuje mi jedynie Drowów. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzyć czarną postać ze złym charakterem i w pełni odgrywać swoją rolę - kwestia nastawienia.
Wszystko to okraszone wysoką rozdzielczością i wyczyszczone z najbardziej irytujących błędów. Sylwetki i animacje postaci pozostały sztywne i nieciekawe, ale same tła i szczegółowość lokacji w dalszym ciągu robią wrażenie.
Beamdog zaoferował również tryb dla wielu graczy, który działa pomiędzy platformami i nowy, najniższy poziom trudności, w którym nasze postaci nie mogą zginąć. Ostatnia opcja nieco dziwi - Icewind Dale nie jest grą trudną, a fabuła jest raczej mdła. Studio tłumaczy ten krok umożliwieniem poznania całej historii, bez żadnych kompromisów. Co prawda nasi bohaterowie awansują nieco wolniej, ale cóż z tego, skoro potyczki stają się trywialne.
Przesyt dodatków i usprawnień brzmi cudnie. Z drugiej strony, czy faktycznie pamiętamy każdy przedmiot, klasę, czar, zadania, aby dostrzec różnicę? Ja nie pamiętałem. W żaden sposób nie wpłynęło to jednak na mój odbiór wypolerowanego Icewind Dale. O ile powrót do Infinity Engine był początkowo irytujący, to wystarczyła chwila, aby Grzbiet Świata pochłonął mnie bez reszty. Świadczy to nie tyle o sukcesie Beamdog, jak o świetności samej gry.
„Ta linia mnie nie interesuje”
W całej tej przyjemności jest jednak mały zgrzyt. Polskie wersje gier tworzonych na Infinity Engine są naładowane ogromnym ładunkiem nostalgii. Talar, Fronczewski - towarzyszyli nam w przygodach nieustannie, a ich kwestie zapadły w pamięć na lata. Stały się kultowe.
W czym problem? Polska wersja Icewind Dale Enhanced Edition jest niekompletna. Bywają momenty, że nasi bohaterowie odzywają się po angielsku, część dialogów również jest w innym języku, a polskie zdania czy słowa są dziwnie wtrącane w anglojęzyczne kwestie. Są to sporadyczne momenty, które nie psują samej rozgrywki, ale dla osób ceniących polskie wersje gier od Black Isle, mogą być irytujące.
„Aby wyruszyć w drogę, należy zebrać drużynę”
Icewind Dale Enhanced Edition to udany projekt. Z przyjemnością wybijałem gobliny, yuan-ti i wszelakie zło zagrażające ciepłu Kuldahar, a każdy artefakt cieszył tak samo, jak 14 lat temu. Gra ma swoje bolączki - system się zestarzał, potrafi zirytować i zmusić do nielogicznych rozwiązań (czternastogodzinny odpoczynek pod nosem wroga). Polska wersja nieco kuleje, a nasi bohaterowie w dalszym ciągu gubią się w korytarzach. Paradoksalnie, to stare rozwiązania i decyzje twórców czynią Icewind Dale Enhanced Edition świetnym produktem, to one są magią odświeżonej wersji gry. Po tylu latach nie sposób zauważyć wszystkich zmian, nie sposób ich w pełni docenić. Beamdog robi doskonałą robotę umożliwiając nam zagranie w najznakomitsze klasyki RPG, jednocześnie starając się dopasować je do dzisiejszych standardów.
Pozostaje zebrać drużynę i na nowo wyruszyć w drogę usłaną bogactwem, magią i lochami. Gwarantuję, że podróż zabierze wam niejeden wieczór.
Karol Kała
Platformy:PC, Mac, Linux, Android, iOS Producent:Beamdog Wydawca:Beamdog Dystrybutor: Beamdog (Steam i GoG) Data premiery:30.10.2014 PEGI:- Wymagania: Intel Core 2 Duo, grafika kompatybilna z Direct X 9.0c
Grę do recenzji udostępnił producent. Testowaliśmy wersję na PC. Screeny pochodzą od wydawcy i redakcji.