I The Division 2 rusza w swoją „gro-usługową” przygodę
Dziś rozpoczyna się „właściwy” endgame.
Bo ten dotychczas, któremu poświęciłem mnóstwo czasu oraz odrębną recenzję, miał stanowić rozgrzewkę. Wraz z debiutującym dzisiaj, darmowym rozszerzeniem Tidal Basin, do gry trafi tytułowa twierdza, wypełniona po brzegi przegiętymi jednostkami Czarnego Kła, oraz piąty poziom świata. Dopiero na nim ruszą regularne inwazje czwartej frakcji - oni przejmować będą różne misje lub pozostałe siedziby, my za kolejne wielkie batalie (wyzwanie ponownie śmiga do góry) zgarniemy lepsze wyposażenie. A ja, durny, myślałem, że odpuszczę po pięćdziesięciu godzinach. Do tego nowe bronie, nowe „armorki”, świeża mapka do starć PvP i czasowe wydarzenie.
OFFICIAL THE DIVISION 2 - INVASION - BATTLE FOR D.C. TRAILER
Taki stan Waszyngtonu trwał będzie dwadzieścia dni, bo pod koniec kwietnia Ubisoft zaatakuje rozszerzeniem Operation Dark Hours, w którym nareszcie rozpoczną się raidy (dla ośmiu graczy), a do trzech obecnych Specjalizacji (zdecydowanie najlepszy element całego endgame’owania!) dołączy jedna nowa. Jeśli chcecie wziąć udział w tej (przynajmniej) rocznej przygodzie, macie akurat wystarczająco czasu, żeby dobić do piątego poziomu świata. Przez uczynienie całej zawartości bezpłatną Massive zyskał wyśmienity argument w walce o klienta. Zwłaszcza z nadal dość nieogarniętym Anthemem.
No cóż. Miałem nie grać. Chyba nie wyjdzie.