Hunted: The Demon`s Forge - pokój zapanuje, kiedy dwójka się zjednoczy
Gry oferują mnóstwo okazji do wspólnego siekania potworów, ale są to zazwyczaj ogromne, pecetowe światy MMO. Nuda. Hunted: The Demon's Forge da możliwość kameralnej wyprawy we dwoje do świata magii, miecza i stalowych staników.
21.08.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:56
Hunted: The Demon's Forge opowiada o wspólnych przygodach mężnego wojownika Caddoca i dzielnej łuczniczki E'lary. Szczegóły fabuły nie są znane, ale można się domyślać, że trzeba będzie stawić czoła Okropnemu Złu, które Zagraża i Czyha. Podczas półgodzinnej prezentacji twórcy nie rozwodzili się na temat fabuły, zamiast tego pozwolili po prostu pograć w ich dzieło.
Wylądowałem więc w ciele E'lary, twardej babki, która jest specjalistką od łuku, ale może też od czasu do czasu przywalić mieczem. Caddoc, dla równowagi, lepiej radzi sobie z bronią białą, ale może sięgnąć po kuszę. Obydwoje mogą też posługiwać się magią. Chodzi więc o to, aby gracze uzupełniali się wzajemnie, zamiast - jak choćby w Gears of War - grać identycznymi bohaterami. Cała rozgrywka została zaprojektowana pod grę w dwie osoby. Jeżeli komuś jednak znudzi się któraś z postaci, w świecie Hunted zostały umieszczone specjalne kamienie, które umożliwiają zamianę miejsc.
W trakcie krótkiej styczności z grą siekałem szkielety i zamrażałem lodowymi strzałami jakichś mrocznych wojowników. Od czasu do czasu któryś z nich upuszczał nową broń, ale nie można powiedzieć, aby działo się to tak często, jak w Diablo czy Borderlands. Wraz z postępami w grze, bohaterowie będą otrzymywali nowe umiejętności i ciosy.
Ktoś kiedyś określił Hunted mianem "Gears of Warcraft", bo jest kooperacyjnie i w świecie fantasy, ale mi najbardziej z produkcją Epic kojarzy się oprawa graficzna. Znowu do roboty został zagnany silnik Unreal, efekty świetlne i ogólna "wilgotność" otoczenia wyglądają znajomo. Na dodatek bohaterowie mogą przyklejać się do murków, aby schować się przed pociskami wrogów.
Walka na dystans wyglądała jak we wszystkich innych grach na silniku Unreala. E'lara szyła z łuku z prędkością karabinu maszynowego, od czasu do czasu wypuszczając lodową strzałę. Okładanie wrogów mieczem w wykonaniu Caddoca było zaś płynne i całkiem satysfakcjonujące.
I to właściwie tyle, co można o Hunted na razie powiedzieć. Autorzy dużą mówią o chęci dostarczenia graczom solidnej dawki łażenia po lochach w starym stylu, ale mnie bardziej ciekawi możliwość grania we dwoje. Nie jestem pewien, czy ta gra będzie dobrze wyglądać na podzielonym na pół ekranie, w każdym razie nie wyobrażam sobie, aby twórcy pozbawili graczy tej opcji. Wiem jednak, że granie z botem w H:TDF może być równie nużącym przeżyciem, co w Left 4 Dead. To gra, w której chodzi o wspólną przygodę i radochę z zabijania potworów. Czy o coś więcej, to się dopiero okaże.
Premiera gry będzie miała miejsce gdzieś na początku 2011 roku.
Konrad Hildebrand