How to Survive - recenzja. Tu i tam odpada fragment, ale idzie do przodu
Przez lata utarło się, że hack'n'slashe osadzone są głównie w światach fantasy i rzadko kto próbuje złamać tę monotonię. Tym bardziej doceniam wszelkie produkcje, gdzieś ktoś próbuje to zrobić. W Krater nie za bardzo wyszedł wariant postapokaliptyczny, twórcy How to Survive zdecydowali się osadzić akcję swojej w świecie opanowanym przez zombie.
17.11.2013 | aktual.: 08.01.2016 13:20
Pomysł może wydać się oryginalny, ale okazało się, że wcale nie tak bardzo. Wpadły na niego aż dwie firmy. Najpierw była gra Roam na Kickstarterze i firma 505 Games zainteresowana jego wydaniem. Twórca Ryan Sharr odmówił, a kilka miesięcy później zobaczył How to Survive - wydawane przez tę samą firmę. Przeszukał internet i nie mogąc znaleźć wcześniejszych informacji o niej grze był przekonany, że ukradziono jego pomysł.
Rozwiązanie zagadki nieco go zaskoczyło: inna firma pracowała od dawna nad łudząco podobną do Roam grą Monster Island. Gdy znalazło ich 505 Games, zasugerowało wydanie i zmianę tytułu na How to Survive - dlatego niewiele można znaleźć o tej konkretnej grze. Cała sprawa jest efektem zjawiska, które znane jest nauce od dawna - „multiple discovery”, gdy dwie osoby niezależnie od siebie wpadają na ten sam pomysł. Sharr przeprosił za oskarżenia.
Nie zabraknie kilku wielkich zombie-bossów (How to Survive)
Roam, to nie jedyna gra, jaką How to Survive przypomina - pograwszy chwilę zdałem sobie sprawę, że najłatwiej porównać ją do izometrycznego Dead Island. Tak jak w produkcji Techlandu bohater ląduje na wyspie pełnej potworów, a głównym zajęciem będzie bieganie po niej, zbieranie przedmiotów, wypełnianie prostych zadań i oczywiście walka z zombie. Walka całkiem zręcznościowa - gra napisana jest pod pada, wyszła zresztą też na konsole, a całość przypomina strzelankę na dwie gałki. Jeśli chcieć szukać analogii, to przypomnijcie sobie Dead Nation. Z odrobiną poczucia humoru, jakie pojawia się w filmikach radzących jak przetrwać na wyspie.
Zanim będzie można się zdrzemnąć, trzeba miejsce oczyścić z zombie, które przyciąga alarm - to jedne z lepszych momentów gry. (How to Survive)
Grałem w Minecrafta, wiem co to przetrwanie How to Survive jest też, zgodnie z tytułem, wzbogacone o modne ostatnio elementy survivalowe. Bohater musi jeść i pić, a także regularnie sypiać w bezpiecznym miejscu, by nie tracić statystyk. W efekcie gra robi dobre pierwsze wrażenie, bowiem walka z zombie przy pomocą maczety jest satysfakcjonująca, a wyspy są aż cztery, co gwarantuje sporo myszkowania. Jest niewątpliwie nowym spojrzeniem na zdominowany przez fantasy gatunek. Jej problemem jest brak typowego dla tego gatunku rozmachu.
Umiejętności jest na tyle dużo, by nie odblokować wszystkich za jednym podejściem do gry. Szkoda, że to umiejętności pasywne. (How to Survive)
Niewielkie wrażenie robią trzy postacie do wyboru, znacie to zapewne: silny i wolny, słaba i zwinna i ten trzeci zbalansowany o urodzie Nathana Drake'a lub dowolnego innego bruneta ok. trzydziestki. Różnice ograniczają się do pojedynczych umiejętności i drobnych zmian w statystykach. W dodatku wszystkie umiejętności, jakie pojawiają się w grze, są wyłącznie pasywne - choć dające dostęp do nowych przedmiotów. Przez to awans na nowy poziom nie jest tak satysfakcjonujący, jak można by oczekiwać. Podobnie mała różnorodność dotknęła także przeciwników - zaledwie kilka typów zombie - oraz terenów, na których przyjdzie z nimi walczyć. Wyspa jest ładna, choć animacje i efekty dźwiękowe nieco wieją budżetowością - animacja płonących krzaków wygląda jak darmowy gif. Za to na tła można popatrzeć z przyjemnością, tylko konkretnym wyspom brakuje nieco elementów wyróżniających - podobne konstrukcje, ścieżki, barykady, a w dodatku mapa nie jest w pełni otwarta, a podzielona na korytarze. Przez to nie raz dopadało mnie deja vu.
Dla chomików i konstruktorów Nieco lepiej jest w obszarze uzbrojenia i sprzętu - wszystko trzeba zbudować samemu. Na początek takie klasyki jak kamienna siekiera czy pochodnia, a potem jest tylko lepiej. Da się złożyć łuk z żyłki i gałęzi, ale można też znaleźć nieco kompozytu, bloczki, metalowy pręt na stabilizator. Jest nawet broń palna albo chałupnicza piła łańcuchowa. Twórcy dali naprawdę sporo kombinacji, dlatego poszukiwanie części, by złożyć nowy pancerz i uzbrojenie jest jednym z głównych momentów napędowych gry. Wszystkie chomiki muszą pogodzić się z faktem, że plecak jest dość mały i często trzeba dokonać wyboru - jedzenie na zapas czy składniki na nowy karabin pneumatyczny.
Miejsca w plecaku zawsze brakuje. Na szczęście upuszczone przedmioty nie znikają. (How to Survive)
How to Survive jest jak na grę o przetrwaniu nieco za prosta - wykonując wszystkie poboczne zadania (przynieś) i w miarę uważnie rozglądając się po wyspie szybko zdobywa się doświadczenie i sprzęt, dzięki któremu część zombie staje się tylko irytującą przeszkodą, przy zwiedzaniu wyspy. Amunicji, jedzenia, benzyny (do piły i koktajli Mołotowa) czy wody brakuje naprawdę rzadko, a jeśli nawet, to wypad na drugą stronę wyspy szybko przestaje być wyzwaniem. Ciekawym utrudnieniem jest niemożność ciągłego biegu, która zmusza do myślenia w czasie walki. Drugie to noc, gdy atakuje nowy, zajadły gatunek potworów - niestety by je pokonać wystarczy latarka. Jeśli szukacie wrażeń, warto od razu pomyśleć o graniu na trudniejszym poziomie Ironman.
Chcę wyzwań Trudniej jest tez w dodatkowym trybie wyzwań, gdzie bohater zachowuje poziom i umiejętności z kampanii, ale traci wszystkie przedmioty (poza, nie wiedzieć czemu, zbroją) i musi radzić sobie tym, co znajdzie. Tu faktycznie trzeba uważać na amunicję i starać się nie odnosić obrażeń. Misji jest 8, też mają dwa poziomy trudności i podobnie jak całą grę - da się je przechodzić w kooperacji. Możliwość współpracy z kolegą lokalnie lub przez internet, to jeden z atutów How to Survive - truizmem jest, że każda gra staje się lepsza w kooperacji.
Przykład wyzwania - pusty plecak i samolot po drugiej stronie pełnej zombie wyspy. Go! (How to Survive)
I tu dochodzimy do pewnego paradoksu, bo choć brakowało mi w How to Survive wielu rzeczy, a niektóre mogłyby być zrobione lepiej, to grało mi się całkiem przyjemnie. Skończyłem, odkryłem mały twist i jestem zadowolony. Być może czekałem na hack'n'slash w takich klimatach, bo zwyczajnie podobało mi się połączenie elementów surviwalowych, tworzenia przedmiotów, walki z fabułą o tajemniczej wyspie zamieszkanej przez zombie. Jedynym, co naprawdę doskwiera, były błędy techniczne - dziwne efekty graficzne i całkowite zawieszanie gry. Przed zakupem zajrzyjcie na forum, czy ludzie dalej się na nie skarżą.
Noc bywa paskudna. (How to Survive)
Werdykt How to Survive to dobry pomysł z niestety nie do końca udaną realizacją. Przyzwoita, to słowo, które dobrze ją opisuje. Gra wyraźnie potrzebuje dopracowania i wyeliminowania błędów. Niemniej - wciąga. Zwłaszcza na początku, gdy jest jeszcze obca i gracz powoli uczy się wszystkiego. A potem w trybie wyzwań i na poziomie Ironman albo z kolegą. Nie wywraca gatunku do góry nogami, ale zajmie Wam kilka godzin (kampania koło 8-10). Jeśli jeszcze nie macie dość zombie, to można się zainteresować.
Paweł Kamiński
How to Survive dostępne jest w wersji cyfrowej na PC (recenzowana), PS3, Xboksa 360 i Wii U. Historię perypetii z grą wyczytałem w Magazynie Gamer.