Honor karleje, gdy przeliczyć go na pieniądz
Wiecie ile czasu potrzeba, by odblokować wszystko co znajdziecie w kosztującym ponad 2 stówy For Honor?
20.03.2017 15:43
Nie pytam tu bynajmniej o umiejętności gracza, które pozwoliłyby wbić najwyższe poziomy, zdobyć wszystkie trofea a może i uratować księżniczkę, która nie zdąży uciec do innego zamku. Nie, bo widzicie - For Honor to gra, w którą grałoby się o wiele przyjemniej, gdyby nie fakt, że Ubisoft nie rozumie gdzie jest granica pomiędzy free-to-play i idącymi w ślad za tym modelem biznesowym mikrotransakcjami. Pisałem o tym w recenzji, bojąc się powtórki z Evolve.
Ubisoft dorzuca do gry nowy sprzęt i emotki, zaznaczając, że absolutnie wszystko da się kupić bez dodatkowego sięgania do portfela i mówimy o rzeczach kosmetycznych. Wystarczy w meczach czy dziennych zadaniach zarabiać stal, pełniącą tu rolę waluty. Tyle, że przy tak skąpym obdzielaniu nią graczy, to wcale nie stal, a czas staje się walutą. A tę cenimy tym bardziej, im mamy jej mniej. Im bardziej zarobieni jesteśmy, tym łatwiej mówić sobie - szkoda mi czasu, kupię sobie ten hełm. I niestety Ubisoft o tym wie, dlatego ekonomia gry jest jaka jest.
To cytat z użytkownika bystander007, który podliczył wszystko na reddicie i wyszło mu, że kupno pakietów stali, by odblokować w grze wszystko co się da, kosztowałoby jakieś 732 dolary czyli blisko 3 tysiące złotych. Pomijając zakup samego For Honor za te 2 stówki peelenów z hakiem, oczywiście.
Dla swoich obliczeń przyjął, że "niedzielny" gracz gra 1-2 godziny dziennie przez 5-7 dni w tygodniu i zarabia ok. 1200 jednostek stali dziennie. Wiecie ile przy takim podejściu zajmie kupno wszystkiego za walutę zarobioną w grze?
Hardkorowcy nie będą mieć lepiej, bo Ubisoft wszystko sobie zaplanował. Stal najlepiej zarabia się na misjach dziennych. Wykonaj wszystkie i... zostanie zarabianie ochłapów w trakcie meczów.
327 dni grindowania stali po ponad 15 godzin dziennie. Sorry, ale aż tak dobre For Honor nie jest. To poziom uzależnienia, którego nie polecam nikomu, ale z którym flirtować mogą chyba tylko najmocniejsze marki MMORPG free-to-play. I... może to nie jest zła droga dla Ubisoftu. Ale niech on się wreszcie do jasnej ciasnej zdecyduje czy robi gry, czy usługi. Bo kasować 240 zł jak za grę, a potem doić jak za usługę, to po prostu nie przystoi.
Maciej Kowalik