Poza tym Home to także miejsce, gdzie ludzie mogą w naturalny sposób poznawać się. Według twórców sama lista graczy jest niewystarczająca, aby dowiedzieć się czegoś więcej o swoich wirtualnych znajomych. Dochodzimy wreszcie do awatarów. Jak stwierdził Jack Buser z SCEA:
Awatar bez przestrzeni jest bezużyteczny. Ta przestrzeń, która go otacza mówi więcej o tej osobie niż taki sam awatar, ale odizolowany [...] Ludzie będą zwiedzać Home, poznawać ludzi i mówić 'Hej, może wpadniesz do mojego mieszkania?' I to właśnie wtedy widać to prawdziwe zaangażowanie, tak ludzie poznają znajomych. Uf, no to Buser pojechał nieźle. Faktycznie, zupełnie jak w rzeczywistości - poznając kogoś pierwsza rzecz, którą się proponuje, to pójście do mieszkania. Cała ta wizja straconych więzi też mnie jakoś nie przekonuje. OK, fanie jest sobie od czasu do czasu wejść do Home, zobaczyć jak to ludzie - w zupełnie naturalny sposób - tańczą na środku wirtualnego placu, posłuchać (poczytać) pogawędki czy też odwiedzić jakąś przestrzeń. A oglądanie trailera na prawie pełnym ekranie to już zupełnie odjechane przeżycie! Niestety, ja nie łykam tej wizji społeczności Sony. Home jest fajny, ale wolę mimo wszystko bardziej zdehumanizowaną (ale przy okazji bardziej wydajną) formę komunikacji ze znajomymi. Ale hej, Czytelniku, skoro już to czytasz... to może wpadniesz do mojego mieszkania?
[via Gamasutra]