Hitman: Absolution - Agent 47 powraca w wyśmienitej formie
Pod koniec mojego krótkiego wywiadu na targach E3 z twórcami najnowszego Hitmana zapytałem ich, jak określiliby swoją grę, gdyby mieli na to zaledwie pięć słów. "Freedom of choice" (wolność wyboru, OK, to trzy słowa, ale poprosili, bym potraktował je jako jedno), "dark" (mroczny), "deep" (głęboki, rozbudowany), "cinematic" (filmowy) i "awesome" (tak, to akurat w kategorii żartu): takie padły. Nie mogę zaprzeczyć, że tak się faktycznie zapowiada.
13.06.2011 | aktual.: 07.01.2016 15:55
Prezentacja Hitman: Absolution, którą miałem okazję oglądać wcześniej, była w rzeczywistości jednym z etapów gry, który jeden z twórców przechodził na naszych oczach. Agent 47 ucieka przed ścigającą go policją: to w sumie widzieliśmy już nie raz, prawda?
Pierwsze, co rzuciło mi się na wspomnianym pokazie w oczy, to grafika. Daleki jestem od szczególnego zachwycania się tym akurat aspektem gier i stawianiem go ponad innymi (wręcz przeciwnie), ale Hitman: Absolution pod tym względem faktycznie zachwyca. Nowy silnik (Glacier) zdecydowanie daje radę, dzięki czemu dzieło studia IO Interactive było jedną z najładniejszych produkcji, jakie widziałem w czasie swojego pobytu na targach. Zwłaszcza pod względem efektów czy zmieniającego się oświetlenia. Szacunek.
No ale co tam grafika, przecież nie to się najbardziej liczy. Jaki jest ten nowy Hitman, to Was na pewno zastanawia najbardziej.
Odpowiadam: prawdę mówiąc, taki sam jak poprzednie, tylko odrobinę bardziej intuicyjny i spektakularny. To pierwsze to cała ta "casualowość", o której wspominali twórcy przed premierą. Sprowadza się to do tego, że tym razem, przykładowo, podczas ukrywania się w przebraniu gra da nam wyraźnie do zrozumienia, kiedy wzbudzać będziemy podejrzenia (wszystko dzięki tajemniczemu mechanizmowi "instynktu"). Albo, inny przykład, jeśli chcemy przewidzieć, gdzie skierują się strażnicy, wystarczy odpalić specjalną umiejętność podobną do trybu detektywistycznego z Batman: Arkham Asylum - widać ich wtedy przez ściany, gra pokazuje też ich najbliższą trasę.
Gry z serii Hitman zawsze uchodziły za trudne, najbardziej zatwardziałych fanów takie zmiany mogą więc odrobinę rozjuszyć. Z drugiej strony, nie ma przecież konieczności korzystania z nowych opcji. Swoją drogą, tryb, w którym byłyby one domyślnie wyłączone, byłby pomysłem nie od rzeczy. Czy słyszysz mnie, drogie IO Interactive?
Tak czy inaczej zmiany pod tym względem nie zapowiadają się na jakieś strasznie dotkliwe, większości graczy nie powinny więc przeszkadzać. Ba, śmiem twierdzić, że ta większość przyjmie je wręcz z szeroko otwartymi ramionami.
Wspomniałem więc o intuicyjności, a co ze wspomnianą spektakularnością? To właśnie to "dark" i "cinematic", o którym wspomniałem we wstępie. Twórcy najwidoczniej napatrzyli się na produkcje w stylu Uncharted i sami zapragnęli mieć coś takiego u siebie. Stąd na przykład na pokazie pojawiła się scena, w której uciekający Hitman w jakimś zapyziałym bloku ukrywa się przed helikopterem policyjnym. Ten całą mocą karabinów wali po oknach, a Agent 47 niewzruszenie pod nimi przemyka. W tle do walki (czy też: ucieczki) zagrzewa ostra, gitarowa muzyka. Za oknem wali burza. Adrenalina podskoczy każdemu, gwarantuję. Może, gdy się o tym pisze, wygląda to średnio, ale na pokazie to było jedno wielkie WOW. Tak spektakularnych scen ma być w pełnej grze, daj Boże, więcej.
IO Interactive nie zapomniało na szczęście także o najważniejszym chyba aspekcie Hitmana, a więc swobodzie wyboru. A przynajmniej tak się zarzeka. Mi ciężko to ocenić, bo widziałem tylko jeden etap ukończony w jeden, konkretny sposób. Zabrakło, niestety (ale to norma na E3), możliwości osobistego wypróbowania gry w akcji. Niemniej twórcy obiecują tony możliwości, w tym wszystkie znane z poprzednich części: można się więc przebierać, można skradać i działać po cichu, można spróbować frontalnego ataku, można wykorzystać kogoś w roli żywej tarczy i tak dalej, i tak dalej, nawet więcej, niż kiedyś. Co ciekawe, bardziej zdają się przy tym być premiowane te bardziej subtelne metody działania. Dzięki temu można bowiem odkryć dodatkowe historie poukrywane na etapach: na przykład ukrywających się hipisów hodujących marihuanę (tak, to też fragment z prezentacji). Odpowiednio reagując na świat, Agent 47 będzie mógł na te mini-historie wpływać i doprowadzić do różnego ich zakończenia. To mała rzecz - ale cieszy.
Prace nad najnowszym Hitmanem trwają już od pięciu lat - to bardzo, bardzo długo. Widać jednak, że w tym czasie nie próżnowano. Choć na E3 nie pokazano tak wiele, jakbym chciał (pewnie nie tylko ja), to jednak wystarczająco, bym został do tej gry absolutnie przekonany. Czekam na więcej. I na premierę. Zapowiada się rewelacyjnie.
Tomasz Kutera