"High Score", Netflix i to całe "wciskanie propagandy LGBT" oraz "politpoprawności" [FELIETON]
Netflix serialem "High Score" włożył kij w mrowisko. Gracze, jak to gracze, zareagowali po swojemu. Próbuję ich zrozumieć, ale nie umiem.
21.08.2020 18:58
Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. Uwagi dotyczące serialu pojawiły się błyskawicznie, ale krytyki ciągle przebywa. Swoją opinią na temat "High Score" podzielił się NRGeek. Popularny youtuber pisze (oryginalna pisownia zachowana):
Fakt, nie słyszeliśmy - i otóż właśnie na tym powinno polegać dziennikarstwo. Na poszukiwaniu nieznanych historii, spotykaniu się z ludźmi, których głos był dotychczas niesłyszalny, a mają do opowiedzenia ciekawe historie.
Słyszeliśmy za to sto razy, że początki Doliny Krzemowej to marihuana na korytarzach i seks w biurze (hej, NRGeek, a jakie to ma znaczenie dla złotej ery gier wideo?!), ale dlaczego nie słyszeliśmy o tak istotnej konsoli i funkcji? Nie brało się to znikąd. Dotyczy to nie tylko czarnoskórych, ale też innych mniejszości.
Szybki przeskok do innej lektury. Jednym z najbardziej szokujących faktów, jakie podała autorka książki "Niewidzialne kobiety", były badania na temat dzieci i ich udziału w szkolnych zabawach.
A potem dziwimy się, że mniej dziewczyn zajmuje np. techniczne stanowiska. Cały współczesny świat, jak pisze autorka cytowanej książki, skrojony jest pod mężczyzn. Najczęściej białych, dodajmy. Właśnie dlatego serial "High Score" jest tak istotny, bo pokazuje, że historia branży gier to nie tylko opowieść o genialnych geekach z garażu.
Naturalne było, że każdy młody chłopak musi dostać konsolę i komputer. Grał na nich w grę, w której głównym bohaterem był najczęściej mężczyzna. A nawet jeśli był to jakiś wymyślny stworek, jak na przykład Sonic, to i tak łatwo było ci się z nim identyfikować.
W książce "Niewidzialne kobiety" Perez cytuje dziennikarkę Sarah Ditum, która w swoim felietonie trafnie wyśmiała "oburzonych" na wszystko graczy:
Dlaczego tak łatwo było zaakceptować Sonika? Bo jak zauważa Perez, Sonic jest mężczyzną. A wiemy to, bo:
Ich świat się wali
Chociaż gotuje się we mnie gdy czytam komentarze pod postem NRGeeka, staram się zrozumieć, skąd to oburzenie. Dobrze im znany świat się wali. Ten bezpieczny, swój.
"Ja jestem osobą tolerancyjną, ale co do gier ma to kto z kim chodzi do łóżka?"
To jeden z komentarzy. Klasyk. "Jestem tolerancyjny, ale" , "Nie jestem rasistą, ale" - i już wiesz, że osoba, która to pisze, nie jest tolerancyjną i jest rasistą, bo wszystko przed "ale" się kasuje. Odpowiadając jednak na pytanie: tak, ma to znaczenie, bo gry nie biorą się z powietrza.
Nie rosną na drzewach, nie pojawiają się nagle. Nie jest tak, że nikt nie wie, jak powstały. Robią je ludzie i dla ludzi. Innych niż ty, którzy też chcieliby się poczuć jak osoba w roli głównej. Ale nie zawsze jest to łatwe, jeśli ciągle bohaterem jest biały facet, a o grach opowiadają wyłącznie biali ludzie. "High Score" te proporcje próbuje zaburzyć.
Bezkompromisowi oburzeni
Ale najdziwniejsze jest to, że wy, oburzeni, nagle staliście się tacy delikatni. Zapewne sporej części z was nie przeszkadzało strzelanie do cywili w "Hatred", nie przeszkadzała misja na lotnisku w jednej z części "Call of Duty". Wyobrażam sobie, że z radością oglądaliście zwiastun "IS Defense", broniąc tradycyjnych europejskich wartości przed islamistami. Nie przeszkadzało wam to, że może sceny są przesadzone, że mogą kogoś obrazić, że niepotrzebnie zaogniają i tak napięte już relacje. Dziś bronicie prawdy i sensu, choć jeszcze wczoraj uważaliście, że "Wiedźmin" inspirowany jest średniowieczem i dlatego nie może być tam czarnoskórych. Ale smoki i inne strzygi już są ok.
A teraz oburza was, że twórca filmu pokazuje osobę inną niż wy. Och, straszne, gej robi gry? Jak wasze oczy? Nie wypaliły się, widząc potoki wylanej krwi, urywanych głów i kręgosłupów w "Mortal Kombat", a teraz niszczy je widok mężczyzny kochającego innego mężczyznę? Raz jesteście odważni i bezkompromisowi, a potem - najczęściej w internecie - święcie oburzeni na wszystko, co choć trochę odbiega od waszego czarno-białego (acz głównie biało-białego) sposobu myślenia.
"Po co o tym mówić? Przecież wielu żonatych mężczyzn też je tworzy i nikt o tym nie mówi!".
No właśnie, nie mówi, tak samo jak we wiadomościach nie usłyszysz, że dziś jest piątek, a jutro jest sobota - bo wszyscy to wiedzą. Dowiedzmy się więc czegoś, co będzie dla nas nowe.
Walka z wiatrakami?
Zastanawiałem się, czy jest sens do was pisać. Przecież się nie zrozumiemy. Ale czy można odpuszczać temat, jeśli ktoś, kogo oglądają tysiące, sprzeciwia się wyrażaniu poparcia grupie, która jest dzisiaj dyskryminowana, również w Polsce? Tak, "High Score" jest wyrazem poparcia dla mniejszości. To was drażni, ale dlatego ten serial jest ważny i kto wie, czy nie zmieni na dobre tego, jak postrzegamy branżę gier.
Łudzę się, że to może chwilowe. Też kiedyś miałem głupie poglądy i pisałem głupie rzeczy w internecie. Może po prostu nie wiecie, że wasza koleżanka nie mogła grać w gry, bo ktoś uznał, że to nie jest zajęcie dla dziewczyn. A od tego się przecież zaczyna, to dlatego powstały te wszystkie męskie, toksyczne podgrupy. I dlatego mam nadzieję, że nie posłuchacie NRGeeka, "zmarnujecie", jak piszecie, wasze cenne godziny i spróbujecie zastanowić się, dlaczego o niektórych historiach dowiadujemy się dopiero dzisiaj.