Hideo Kojima rzuca nowe światło na nadchodzące Metal Gear Solid: Ground Zeroes
Można wręcz powiedzieć, że nie ściemnia.
Co jest w stanie wytłumaczyć użycie dwóch czerstwych żartów w tak krótkim odstępie czasu? Nic! Ale spróbujmy.
Z uwagą przeczytałem wrażenia zachodnich dziennikarzy z pokazu Metal Gear Solid: Ground Zeroes podczas Eurogamer Expo. Kojima z zespołem nie pokazali niczego nowego w porównaniu z pierwszą prezentacją na PAX, ale byli znacznie bardziej rozmowni.
Dużą rolę w nowej grze ma odgrywać światło. Nie chodzi tyle, że gra będzie ładnie wyglądała, ale o takie rzeczy jak reflektory na wieżach strażniczych czy światła ciężarówek, które mogą oślepić patrzącego wprost na niego gracza (to znaczy Snake'a) i sprawić, że tak jak w rzeczywistości, trudno będzie zobaczyć cokolwiek. Dodajmy jeszcze do tego cykl dnia i nocy, który będzie jak najbardziej aktywny w grze. W dzień jest zbyt jasno, aby zakraść się do bazy wroga? Poczekajcie do zmroku. I tych cholernych reflektorów.
Ground Zeroes, co było wiadomo już od jakiegoś czasu, ma być grą z otwartym światem. Nie oznacza to jednak jednej dużej piaskownicy, co zestaw oddzielnych, rozległych lokacji, pomiędzy którymi można dowolnie się przenosić przywoływanym przez radio śmigłowcem.
Jeżeli zadaniem misji jest infiltracja jakiegoś posterunku złych ludków, to gracz ma mieć wolną rękę, z której strony się do niego zakradnie. Po wykonaniu zadania będzie mógł wrócić do swojej bazy, będącej rozwinięciem pomysłu znanego z MGS: Peace Walker.
W bazie będzie można budować i opracowywać różne rzeczy. Autorzy planują, aby zarządzanie nią było oddzielną minigrą dostępną na innej platformie. Nie wiadomo jeszcze na jakiej, ale najprawdopodobniej będą to po prostu smartfony.
Przypomnijmy sobie jak wyglądał pierwszy materiał promujący grę:
Konrad Hildebrand