Heroes on the Move, czyli zderzenie gigantów
Czy może być lepszy sposób na zachęcenie posiadaczy PlayStation do sięgnięcia po nowy kontroler ruchowy niż stworzenie gry, w której obsadzie znajdą się znane i lubiane postacie, które towarzyszą konsolom Sony od lat?
24.08.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:56
Crossovery, czyli zderzenia bohaterów różnych serii, cieszą się nieustanną popularnością. W komiksach Obcy spotkał się z Predatorem, w filmie Freddy Krueger zmagał się Jasonem, a w świecie gier bohaterowie Nintendo od dawna wymierzają sobie ciosy w Super Smash Bros.
Pod siedzibę Nihilistic, twórców Heroes on the Move, Sony przyholowało przyczepy kempingowe z iście gwiazdorską obsadą: Sly Cooper z wiernym Bentleyem, Jak i Daxter, a także Ratchet z Clankiem. Razem z nimi zajechała też wywrotka wypełniona PlayStation Move. I coś trzeba było z tym ambarasem zrobić.
Jeżeli ktoś nastawia się na platformówkę, to niestety, to nie ta gra. Heroes on the Move, tytuł roboczy, to po prostu zbiór kilkudziesięciu minigierek wykorzystujących nowy kontroler. Połączonych jakąś fabułą, ale będących cyklem niezwiązanych ze sobą wyzwań. Minigierek ma być 40, jednakże na Kolonii mogłem zobaczyć zaledwie cztery: Clank strzelał do złych stworków, Daxter miotał kosmicznym dyskiem, a Sly w pierwszej miotał kosmiczną kulą, a w drugiej zbierał porozrzucane po planszy kulki i okładał przeciwników swoją zakrzywioną laską.
Każda z tych minigierek wykorzystuje Move na inny sposób. Pierwsza to klasyczna gra akcji - subkontroler odpowiadał za kierowanie Clankiem, a Move za celowanie w przeciwników. Zadaniem było ustrzelenie takiej ilości przeciwników, aby wypadające z nich kryształki zniszczyły umieszczone na planszy specjalne słupy. Haczyk polegał na tym, że wrogów było sporo, a broń się przegrzewała, więc nie można było strzelać bez ustanku.
W kolejnej gierce, Jak miotał dyskiem, który następnie kontrolowało się przez odpowiednie wychylenia kontrolera. Celem było rozbicie jak największej liczby złych robotów w jednym ciągu. Proste i logiczne.
Trzecia gra to po prostu kolorowe, kosmiczne kręgle. Gracz wykonuje odpowiedni zamach ręką w której trzyma Move, a następnie ma lekki wpływ na trajektorie kuli. W wyznaczonym czasie i limicie żyć musi rozbić złe roboty i zdobyć jak najwięcej punktów.
W czwartej grze należało pomóc Sly'owi w zebraniu umieszczonych na planszy kulek. Oczywiście przeszkadzali mu w tym wrogowie, z których część zasłaniała się wielkimi mieczami trzymanymi pionowo lub poziomo. Zadaniem gracza było więc machnięciem Move'm w taki sposób, aby ominąć obronę przeciwnika. Tak, to jest dokładnie ta sama mechanika, nad którą zachwycał się Miyamoto podczas prezentacji nowej Zeldy na E3. Tam zamiast przeciwników z mieczami, Link musiał w odpowiedni sposób przeciąć paszcze żarłocznych kwiatów.
Poniższe cztery gierki to zaledwie 10 proc. całości. Czy studiu Nihilistic uda się sprawić, że cała 40-tka będzie równie zróżnicowana? Myślę, że nie. Podejrzewam, że część mechanik będzie się po prostu powtarzać, tyle, że będzie można biegać Clankiem lub rzucać dyskiem na kolejnych planszach.
Premiera Heroes on the Move została przewidziana na wiosnę 2011 roku, ale już teraz gra wygląda bardzo ładnie - grafika utrzymana jest w kolorowym, kreskówkowym stylu, więc wydaje się być to produkcja idealna dla młodszych graczy. Starsi mogą nie znaleźć tu dla siebie dostatecznie dużych wyzwań, zamiast tego będą mogli znowu spotkać się z lubianymi bohaterami.