Here Be Dragons - ciężki los pogromcy potworów
Czasem zdarza się taka gra, o której nie wiadomo za wiele, a i tak intryguje.
Niegdyś wierzono, że gdy wypłynie się odpowiednio daleko w morze, dopływa się do jego skraju, gdzie statki spadają w otchłań. W której żyją potwory. Albo dopływa się do dalekich krajów. W których żyją potwory.
Potem na wyprawy wyruszyli Krzysztof Kolumb, Vasco da Gama czy Magellan. Odkrywali nieznane lądy, ale potworów nie spotkali. Wyśmiano stare wierzenia jako zabobony głupiej ciemnoty.
A co jeśli te potwory tam były? Tylko w międzyczasie ktoś się ich pozbył?
Na takim założeniu opiera się powstająca właśnie gra Here Be Dragons. Gracz wciela się w rolę podróżnika i zabójcy potworów w jednym. Posługując się starymi mapami przemierzy morza i oceany i stawi czoła lewiatanom, krakenom, przedwiecznym i oczywiście smokom. Nie zrobi tego sam - w podejrzanych tawernach będzie mógł wynająć równie podejrzanych typków, którzy staną się jego wierną załogą: bosmanem, rycerzem, kapłanem i kukiem. Będzie dbał o ich rozwój i umiejętności.
W wolnych chwilach będzie robił sekcje pokonanych potworów, by móc lepiej przygotować swój statek i wyposażyć się w lepszą broń. Będzie musiał zarządzać budżetem i od niego zależy, czy sprzeda artefakty i trofea na czarnym rynku, czy zachowa w tajemnicy potworne sekrety. Nie wiadomo, czy spodoba się to władzom.
Here Be Dragons trafi na PC, Mac, Androida i iOS jeszcze w tym roku i wbrew trendom nie będzie grą free2play. Odpowiada za nią nowe, choć złożone z weteranów, polskie studio Red Zero Games.
Paweł Kamiński