Hellraid: The Escape - recenzja. Łamigłówki i śmierć
Hellraid od Techlandu ukaże się dopiero w przyszłym roku. Ale dzięki Hellraid: The Escape poznacie nie tylko klimat nadchodzącej produkcji, ale i ruszycie szarymi komórkami. Chwytajcie więc telefony i tablety, bo mobilna produkcja sygnowana logiem polskiej ekipy to kawał konkretnej, choć wymagającej pomyślunku zabawy.
25.07.2014 | aktual.: 07.01.2016 13:58
Spodziewaliście się mobilnej strzelanki z widokiem z oczu bohatera? Ja też. To byłoby najbardziej logiczne i oczywiste rozwiązanie, które pozwoliłoby nam musnąć klimatu nadchodzącej gry. Pierwsze zaskoczenie - faktycznie, jest widok z oczu bohatera, jednak nie wystrzelicie ani jednego pocisku, nie stawicie też czoła ani jednemu przeciwnikowi. Przynajmniej nie w ten klasyczny sposób. Hellraid: The Escape to bowiem gra logiczna, z której - poza łamigłówkami - mroczny klimat wycieka niczym gęsty sok z mrocznych jagód. Spryt, spostrzegawczość, umiejętność rozwiązywania zagadek. Wyciągnijcie te umiejętności z szuflady, bo bardzo się przydadzą.
Kiepskie miejsce na pobudkę W kwestii fabuły nie spodziewajcie się niczego specjalnego, choć i sztampy nie ma. Budzimy się w kamiennej trumnie, kompletnie nie wiedząc czemu. Kiedy odchylamy ciężkie wieko naszego „wiecznego łoża”, okazuje się, że ktoś umieścił nas w labiryncie złożonym z sal tortur. Oczywiście należy się z nich wydostać. Jeśli chcecie zagłębić się w opowieść, musicie szukać porozrzucanych po pomieszczeniach kartek, na których zapisano historię władającego lochami, tajemniczego maga Crella.
Fot. Polygamia (iPad 3)
Każdy z etapów to szereg pokojów, w których należy rozwiązać jakieś łamigłówki. Raz będzie to proste uruchomienie jakiegoś mechanizmu poprzez odpowiednie ułożenie jego elementów, innym razem uzupełnienie owego mechanizmu znalezionym wcześniej elementem. Traficie na moment, w którym odpowiednim ustawieniem luster skierujecie promień światła w konkretne miejsca albo otworzycie skrzynię rozgrywając końcówkę partyjki szachów. Łamigłówki są urozmaicone, przez co gra nie wieje ani przez chwilę nudą. Niektóre zadania nie sprawią Wam trudności, innym razem będziecie się bezmyślnie wpatrywać w ekran urządzenia przez kilka minut czekając, aż gdzieś w głowie coś zaskoczy. Lubicie zagadki dźwiękowe? A co powiecie na nauczenie się prostej melodii granej na pianinie, a następnie samodzielne odegranie jej na klawiszach?
Jakby tego było mało, należy uważać na wszelkiej maści pułapki - podwieszone pod sufitem topory, wystające ze ściany kolce czy mechanizmy unieszkodliwiające zwiedzających. W niektórych pokojach traficie ponadto na przeciwników, w normalnym starciu nie będziecie mieć jednak z nimi żadnych szans. Pokombinujcie, w końcu wspomniane wcześniej pułapki działają na każdego, prawda? Najmniej podobały mi się natomiast fragmenty typowo zręcznościowe - balansowanie na cienkiej belce celem dotarcia na drugą stronę przepaści niby w teorii powinno działać dobrze, a jednak system niespecjalnie dobrze łapał moje wychylanie urządzenia na boki.
Fot. Polygamia (iPad 3)
W jednym z etapów otrzymacie ciekawy gadżet - magiczne oko. Można nim rzucać w z pozoru niedostępne miejsca, a następnie kontrolować. Tym sposobem można poznać pokoje bez konieczności wchodzenia do nich, dzięki czemu oszczędzicie sobie niejednej śmierci, a jednocześnie często ułatwicie rozwiązanie jakiejś zagadki.
Nie przejmujcie się jednak zgonami, bo podobnie jak w Dark Souls, wpisane są one w grę. Kiedy padniemy trupem, gra wrzuci nas ponownie do kamiennej trumny z początku etapu. Wystarczy wtedy otworzyć jej wieko, dotrzeć do miejsca śmierci (bez konieczności ponownego uruchamiania mechanizmów) i spróbować ponownie.
Fot. Polygamia (iPad 3)
Ciarki na plecach gwarantowane Klimat to obok ciekawych zagadek jeden z najlepszych elementów Hellraid: The Escape. Jest mrocznie i ponuro, niebezpiecznie i tajemniczo. Koniecznie grajcie w słuchawkach, bo odgłos palących się świec, tortur, pojawiające się co jakiś czas skrzypnięcia czy inne niepokojące dźwięki budują bardzo gęstą atmosferę, która potrafi przestraszyć - szczególnie kiedy tak „wkręceni” nagle wpadniecie w jakąś pułapkę.
Jak to w przypadku najnowszych pozycji na iOS bywa, do cieszenia się wszystkimi fajerwerkami graficznymi potrzebne są najmocniejsze urządzenia z logiem nagryzionego jabłka. Na iPadzie 3 całość wyglądała całkiem nieźle, jednak dopiero na modelu Air można było zobaczyć naprawdę ostre tekstury i dopracowane obiekty. Hellraid: The Escape napędza Unreal Engine 3, ale sama technologia to nie wszystko. Bardzo podobały mi się drobiazgi, takie jak pełzające po podłodze szczury czy pająki, a także porozrzucane tu i ówdzie ludzkie szkielety. Świetne wrażenie robi również gra świateł, szczególnie kiedy niektóre fragmenty pomieszczenia są czarne jak piwnica w bloku z lat 70. ubiegłego wieku, a gdzieś w rogu majaczy światło świecy. Przyczepić mógłbym się jedynie do muzyki, która po kilkudziesięciu minutach zabawy staje się monotonna. System sterowania działa jak trzeba, dotykowy ekran świetnie sprawdza się przy łamigłówkach, a sterowanie wirtualną gałką nie sprawia trudności i po kilku minutach staje się intuicyjne.
Werdykt Hellraid: The Escape to udana pozycja, zdecydowanie warta swojej ceny (2,69 euro). Łamigłówki nie irytują, stanowią jednak wyzwanie nawet dla miłośników tego typu produkcji. Klimat wylewa się z ekranu urządzenia naprawdę intensywnie, a oprawa graficzna udowadnia, że Hellraid to nie reklamówka dużej gry, a pełnoprawna pozycja, którą warto się zainteresować. Szkoda tylko, że przejście całości zajmuje nieco ponad 2,5 godziny. Chwała jednak Techlandowi za to, że kolejne etapy zamierza udostępniać za darmo. Postępowanie godne naśladowania.
Hellraid: The Escape na AppStore (2,69 euro)
Paweł Winiarski
Platformy:iOS Producent: Shortbreak Studios Wydawca: Shortbreak Studios/Techland Dystrybutor: Shortbreak Studios/Techland Data premiery: 01.07.2014 (Steam)
Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Grę testowaliśmy na iPadzie 3. Screeny pochodzą od redakcji.