Hej weterani Killzone 3, jak się czujecie z falą świeżaków w grze?
Killzone 3 to gra, która miała swoją premierę w lutym 2011. Parę tygodni temu Sony postanowiło udostępnić wieloosobowy komponent gry za darmo. Ściągnąłem, spróbowałem wrócić na stare śmieci. Bolało.
Tryb wieloosobowy Killzone 3 bardzo mi się spodobał, ale szczerze powiedziawszy moja przygoda z nim ograniczyła się jedynie do wersji beta, gdzie spędziłem chyba kilkanaście godzin biegając po Frozen Dam. Potem wyszła pełna wersja i jakoś nie miałem czasu poznać reszty.
Sony udostępniając tryb sieciowy gry za darmo do ściągnięcia z PlayStation Network tak naprawdę wypuściło kilkugodzinne demo - gracz może awansować maksymalnie na 10 poziom, a każdy awans wiąże się z odblokowywaniem nowych zdolności i broni dla klas postaci. Po tym okresie może podjąć decyzję, czy chce zapłacić kilkadziesiąt złotych za nieograniczone granie.
W praktyce wygląda to tak, że osoby, które grają w Killzone 3 od ponad roku mają już wszystko odblokowane i Sony rzuciło im na żer tysiące ciekawskich, którzy chcieli sprawdzić, o co w tej grze chodzi, lub tak jak ja chcieli sobie przypomnieć, jak to było. W końcu rok w świecie gier wideo to szmat czasu!
Ściągnąłem, włączyłem, gra mnie dołączyła do meczu rozgrywającego się na spowitą śnieżną zadymką mapie Akmir Snowdrift. Średni czas mojego życia na tej planszy wyniósł około 10 sekund. Wybiegałem i ginąłem. Wybiegałem i ginąłem. Wybiegałem i ginąłem.
Nikt nie mówił, że powroty do gier będą łatwe, ale to już była lekka przesada. Wybrałem więc następny mecz na Frozen Dam, mapie, którą znam. Tutaj było już lepiej, pamiętałem, gdzie co jest na planszy. Udało mi się nawet przekraść i aktywować punkt komunikacyjny, ale... nie pamiętam, abym podczas betatestów trafił na tak mocną przewagę obrońców. Razem z resztą atakujących praktycznie nie mogliśmy się zbliżyć do pierwszej klatki schodowej.
Potem gra znowu rzuciła mnie na Akmir Snowdrift. Po 10 minutach zacząłem się powoli rozeznawać na planszy, ale broń nie taka, płynność ruchów nie taka, przeciwnicy szybsi i bardziej wprawieni. Bolesne przeżycie.
"Otwarcie" Killzone 3 na nowych graczy to świetny pomysł, na dodatek może przynieść jeszcze trochę pieniędzy twórcom, ale zastanawiam się, ilu świeżaków będzie w stanie przeżyć chrzest ognia jaki przygotują im starzy wyjadacze.
Gdy kupujemy grę z komponentem sieciowym jakiś czas po premierze czekają nas dwie ewentualności: a) albo serwery będą puste b) albo będą na nich nadludzie znający mapy na pamięć, z którymi bez dłuższego treningu po prostu nie da się rywalizować. Gry są przeceniane, nowi ludzie zaczynają w nie grac, ale kilka godzin gry za darmo, to zupełnie inna skala. Ostatnim razem tak duże otwarcie gry na nowe osoby nastąpiło chyba w Team Fortress 2 i weterani narzekali na tych okropnych początkujących.
Tak też, drodzy Killzonowcy, co tam słychać na serwerach? Sezon polowań w pełni?
Konrad Hildebrand