Headshot: Umarły sieciowe przepustki, niech żyją makrotransakcje

Headshot: Umarły sieciowe przepustki, niech żyją makrotransakcje

Headshot: Umarły sieciowe przepustki, niech żyją makrotransakcje
marcindmjqtx
10.12.2013 18:25, aktualizacja: 15.01.2016 15:40

Gry free-2-play skubią nas od dawna. Gracze są już przyzwyczajeni do tego, że ściągnięta za darmo gra prędzej czy później znajdzie jakiś sposób, by skłonić ich do otworzenia portfela. Inni wydawcy potraktowali to jako przyzwolenie do umieszczenia mikrotransakcji także w pełnopłatnych grach. I wzięli się za to bardzo, bardzo źle.

Nie ma co udawać, że odkrywamy tu Amerykę. Temat nie jest nowy i nie dotyczy tylko bieżącej generacji. Wraz z premierą kolejnych części Need for Speed, EA wypuszczało też hurtowe ilości pakietów, pozwalających zaoszczędzić czas i od razu odblokować interesujące nas auta czy wyścigi. Płaciliśmy najpierw za grę, a potem dodatkowo za to, żeby w nią nie grać.

Nikt nas nie zmuszał do wydawania pieniędzy, ale coraz więcej gier zaczęło zawierać elementy przeszczepione z zupełnie innego modelu biznesowego. Gdy nagłówek wiadomości wspominał, że w danym tytule znajdziemy mikrotransakcje, było wiadome, że ton komentarzy będzie agresywny. O ile mogę jeszcze od biedy zrozumieć kogoś, kto nie ma ochoty spędzać nad grą tygodnia, by odblokować swoje ulubione Enzo, to trudno dziwić się reakcjom graczy na wieść, że EA zaimplementowało w Dead Space 3 system zbierania kosmicznych odpadków służących do ulepszania arsenału. We wcześniejszych częściach nie było takiej mechaniki. Została doczepiona do "trójki" nie wnosząc nic do rozgrywki. Z cynicznym nastawieniem na to, że ktoś się skusi. Gracze znaleźli jednak sposób na obejście mikrotransakcji i cały system przestał mieć sens - kto chciał mógł za darmo rozwinąć postać i uprościć grę roszczącą sobie prawa do bycia namiastką horroru. Rozgrywka została zepsuta.

W przypadku Dead Space 3 wciąż mogliśmy jednak mówić o mikrotransakcjach - ceny zaczynały się od dolara bez jednego centa. W przypadku dwóch świeżych gier wyścigowych na wirtualne samochody możemy wydać już majątek. Mowa rzecz jasna o Forza Motorsport 5 oraz Gran Turismo 6. Dwie wielkie marki od dwóch wielkich wydawców i dwa przykłady na pazerność.

Tu nie chodzi już o wydanie 3 złotych, by odblokować w grze nowe auto. Najtańszy pakiet do Gran Turismo 6 to 500 tysięcy kredytów za 19 złotych. Najdroższy - 7 milionów kredytów w cenie 199 złotych. Myślicie, że dokładając równowartość samej gry odblokujecie w niej wszystko? Błąd. Nie wystarczy Wam nawet na kupno jednego jedynego Jaguara X2014, który kosztuje 20 milionów kredytów, czyli ok. 600 złotych. Absolutne szaleństwo, nawet jeśli na moment zapomnimy, że wydaliśmy dodatkowo 200 złotych na samą grę.

Dodatki do Gran Turismo 6

Czy Sony do spółki z Polyphony ma graczy za tak wielkich bogaczy, czy może raczej głupców? Pierwsze wyniki Gran Turismo 6 wieszczą tej odsłonie serii najniższą sprzedaż w jej historii i to pomimo dobrych recenzji. Oczywiście składa się na to wiele czynników, ale niechęć graczy do takiego traktowania na pewno jest jednym z nich.

Forza - wielki konkurent Gran Turismo - zgrzeszył chyba jeszcze mocniej. O ile w grze Polyphony możemy narzekać na absurdalne ceny, to Turn 10 majstrowało przy trybie kariery. Nie brakuje opinii, że skromne wypłaty za ukończenie wyścigu nie są przypadkowe i mają zachęcić do kupna żetonów umożliwiających rozwinięcie swojego garażu bez konieczności powtarzania tych samych wyścigów dłużej, niż sprawiałoby nam to przyjemność.

fot. red.

Deweloper po części przyznał się do błędu, ingerując w ekonomię w grze po tym, jak spotkał się z nieprzychylnym głosem tłumu. Od 29 listopada do 1 grudnia ceny wszystkich samochodów zostały obniżone o 50%, a gra w grudni będzie wypłacać znacznie więcej nagród za ukończone wyścigi.

Z jednej strony - kudos dla Turn 10 za słuchanie graczy, z drugiej to tylko dowód na to, jak mało wysiłku studio włożyło w zaprojektowanie przemyślanej struktury trybu kariery i jak głęboko chciało sięgać nam do portfela. Teraz, gdy ceny wróciły do normy, kupno samotnego Ferrari Enzo wiąże się z wydatkiem 2334 żetonów, co przekłada się na około 20 dolarów (ok. 60 złotych).

Świętując śmierć przepustek sieciowych wiedzieliśmy, że wydawcy nagle nie stali się naszymi kumplami i prędzej czy później znajdą kolejny sposób na wyciągnięcie rąk po więcej pieniędzy. Nie żeby nie próbowali już wcześniej. Karnet na dodatki do Battlefield 4 kosztuje tyle co sama gra, a DICE wciąż nie potrafiąc jej załatać ogłosiło, że prace nad kolejnymi rozszerzeniami zostały wstrzymane. Season Pass do Borderlands 2 już dawno nie obejmuje kolejnych rozszerzeń. Powiedzcie mi też, ile frajdy dała Wam przepustka do dodatków wydanego w marcu BioShock Infinite? Makrotransakcje to kolejny (i na pewno nie ostatni) element arsenału działów księgowości. Strach pomyśleć, co przyjdzie po nich.

Maciej Kowalik

"Headshot" to nieregularny cykl komentarzy redakcyjnych, w których subiektywnie odnosimy się do najbardziej aktualnych tematów.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)