Hatoful Boyfriend - recenzja

Hatoful Boyfriend - recenzja

Hatoful Boyfriend - recenzja
marcindmjqtx
29.07.2015 13:54, aktualizacja: 08.01.2016 13:20

Że jako dziewczyna rasy ludzkiej chodzę do szkoły z gołębiami? Z gołębiami zawieram przyjaźnie i romansuję? I przechodzę grę w kilkanaście minut? Naprawdę?

Dziewczyna rasy ludzkiej (znaczy się my) rozpoczyna naukę w instytucie St. PigeoNation, który wyróżnia się tym, że pracują w nim i uczą się wyłącznie gołębie. A potem Hatoful Boyfriend staje się już tylko dziwniejsze. Nie żeby mnie to odrzucało - lubię japońskie dziwactwa. Ale mam wrażenie, że tutaj zbyt często próbuje się nimi zakrywać oczywiste braki.

Hatoful Boyfriend to graficzna powieść (choć biorąc pod uwagę objętość - raczej nowela), w którym cała rozgrywka sprowadza się do czytania dialogów i wybierania opcji dialogowych. Choć grę można przejść w kilkanaście minut, trzeba pamiętać, że kilkanaście jest również zakończeń. Po drodze uczymy się wybranych przedmiotów (co polega na tym, że np. za wybór matematyki przyrasta nam współczynnik charyzmy), wchodzimy w relacje z różnymi gołębiami, kończąc jako powierniczka lub przyjaciółka któregoś z nich. Trochę jak Persona 4, tyle że na bardzo szybkim przewijaniu. I nieporównalnie uboższa.

Bardzo lubię graficzne opowieści, ale Hatoful Boyfriend jest zdecydowanie jedną z najgorszych, w jakie grałem. Pal licho, że w całej grze nie ma choćby cienia animacji, a statyczne obrazki w tle są brzydkie. Pal licho, że nie ma tu żadnego sensownego gameplayu, bo nasze zadanie sprowadza się do przewijania dialogów i wyboru opcji dialogowych.

Największy problem jaki miałem z grą jest taki, że w ogóle nie zaangażowała mnie emocjonalnie. Głównym winowajcą tego stanu rzeczy jest fakt, że po przedstawianych w statycznych ujęciach gołębiach nie widać emocji, bo jakżeby miało być je widać, skoro to gołębie... Jakieś tam dramatyczne historie się w tle rysują, są małe gołębie dramaty, ale kilkanaście minut potrzebnych na przejście gry to za mało, by nawiązać emocjonalną więź z postaciami... wróć, gołębiami.

Hatoful Boyfriend

Nie twierdzę, że gdzieś tam nie kryje się drugie dno i głębia gry. Odkrycie konkretnych zakończeń pozwala na specjalną rundę przygody, dłuższą i w innym klimacie, niż "zwyczajna" przygoda. Nie chcę tu zdradzać zbyt wiele, bo to akurat ta jedna tajemnica Hatoful Boyfriend, która mnie zainteresowała.

Niemniej zdecydowanie nie polecam Hatoful Boyfriend, bo poza wspomnianym epizodem nie znalazłem w grze absolutnie nic ciekawego, unikalnego, porywającego, wciągającego. Tu recenzuję wersję na PS4 i PS Vitę, remake oryginalnej produkcji sprzed kilku lat. Jak widać uznano za stosowne ów remake przygotować, co pokazuje, że niektórym gołębie jednak do gustu przypadły.

Hatoful Boyfriend

Ja jednak nie pokochałem się z gołębiami nic a nic. No, z gołębiami to może jeszcze, na ile gra mi pozwoliła (hm...), ale z nią samą - nie bardzo. Na rynku jest znacznie więcej lepszych graficznych powieści, którymi warto się zainteresować (by daleko nie szukać - na Vicie jest wspaniałe Zero Escape: Virtue's Last Reward). Dłuższych, bardziej wymagających językowo i intelektualnie, ale znacznie bardziej satysfakcjonujących. Hatoful Boyfriend nadaje się tylko na owinięcie w kapustę, zalanie sosem pomidorowym - i na talerz.

Marcin Kosman

Platformy: PS4, PS Vita (również PC) Producent: PigeoNation Inc. Wydawca: Devolver Digital Dystrybutor: - Data premiery: 21.07.2015 PEGI: 12

Grę do recenzji udostępnił wydawca. Testowaliśmy wersję na PS4 i PS Vitę. Screeny pochodzą od redakcji.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)