Pomysł Randalla jest bardzo prosty, a do tego wręcz oczywisty:
Myślę, że możesz spojrzeć w przyszłość, w której może wcale nie będziesz miał konsoli. Wszystkie piosenki będą zapisane na twoim instrumencie, a ty po prostu podepniesz go do telewizora. Pomyślmy chwilę. Gry muzyczne raczej nie zachwycają specjalnie wyszukaną grafiką, a także specjalnie jej nie potrzebują. Po co więc mają działać na zaawansowanej technologicznie konsoli? Tym bardziej, że płacimy po pierwsze za nią, po drugie za instrumenty, które są dość drogie. Nie sądzę by cena znacząco się zwiększyła przez dodanie prostego procesora i karty graficznej. Za to, jeśli będziemy chcieli pograć ze znajomymi nie trzeba będzie brać jeszcze konsoli, wystarczy instrument. Jestem na tak, jeśli takie rozwiązanie nie będzie zbyt kosztowne.
