Halo: The Master Chief Collection - recenzja

Przepastne Halo Master Chief Collection onieśmiela zawartością. Nie bez powodu, to najbardziej obszerny produkt z uniwersum Halo. Jak jednak sprawdza się w akcji?

Halo: The Master Chief Collection - recenzja
marcindmjqtx
SKOMENTUJ

[W piątek, 7 listopada, opublikowaliśmy recenzję kampanii fabularnej. Teraz rozbudowaliśmy tekst o opinię o trybach sieciowych oraz ostateczną ocenę gry.]

Twórcy przyzwyczaili nas do ponownego wydawania pieniędzy na znane już gry. Oczywiście w lepszej rozdzielczości, odświeżone raz bardziej, raz mniej znacząco. Tymczasem 343 Industries poszło o krok dalej. Halo: The Master Chief Collection oddaje w nasze ręce aż cztery główne gry z serii, w dodatku każdą z nich poddano widocznej kosmetyce.

Danie główne, czyli nowe Halo 2 W wydanym w 2011 roku Halo: Combat Evolved Anniversary nie wszystko zagrało, choć z czystym sumieniem można tę grę polecić. Odrobinę sceptycznie podchodziłem jednak do odświeżonej wersji Halo 2, a to głównie dlatego, że wrześniowy pokaz kolekcji nie był idealny. Gra w kampanii mocno gubiła klatki, a oprawa nie rzucala na kolana. Wciąż nie rzuca, ale problem płynności został zażegnany. Można kręcić nosem na nową wersję oprawy graficznej twierdząc, że konsola najnowszej generacji powinna oferować lepszą grafikę w tak wiekowej grze. Ale wystarczy choć raz nacisnąć przycisk odpowiadający przejściu do starego Halo (pomysł identyczny jak w Halo: CEA), by zobaczyć jaki ogrom pracy włożono w nowy wizerunek. Nie chodzi tylko o tekstury. Zmieniono praktycznie wszystkie modele, dodano nowe elementy na poszczególnych mapach, zmieniono oświetlenie. Dodatkowo wyraźnie słychać lepszą oprawę dźwiękową i - co niektórzy potraktują jako minus - zmienioną oprawę muzyczną.

Halo 2 - Halo: The Master Chief Collection

Niby po Halo: CEA takie podejście do odświeżenia gry nie powinno nikogo zaskoczyć, jednak szczęka nie zostanie na swoim miejscu, ponieważ w odświeżonym Halo 2 pojawiają się nowe filmy przerywnikowe. Są fantastyczne, zarówno pod kątem technicznego wykonania, jak i reżyserii. Kasują absolutnie wszystkie cutscenki, jakie kiedykolwiek pojawiły się w serii i jednoznacznie określają, jak powinien wyglądać pełnometrażowy film o Halo. Mówi się, że scenki przerywnikowe to tylko smaczek, ale w przypadku Halo 2 potrafią wkręcić zarówno w rozgrywkę jak i samą opowieść jeszcze mocniej.

Poproszę jedną, dwie... no dobrze, trzy przystawki Halo: Combat Evolved Anniversary to w zasadzie dokładnie ta sama produkcja, jaka w 2011 roku wylądowała na Xboksie 360. Może i coś ulepszono, coś podciągnięto, ale po włączeniu nie poczujecie żadnej różnicy. Trochę szkoda, bo mimika twarzy postaci, które przyjdzie nam spotkać, razi podobnie jak 3 lata temu. I nie jest tajemnicą, że ta odsłona nawet w odświeżonej wersji najbardziej odstaje od dzisiejszych standardów. Projektami poziomów i dynamiką rozgrywki, bo do inteligencji przeciwników nie można się przyczepić. Ci chyba nigdy się nie zestarzeją i wciąż wycisną z nas na wyższych poziomach trudności ostatnie poty.

Halo: CEA - Halo: The Master Chief Collection

Bardzo podoba mi się sposób, w jaki potraktowano Halo 3. Nie ma tu mowy o nowych modelach, oświetleniu i dostosowywaniu oprawy do dzisiejszych standardów, ale wyświetlanie grafiki w rozdzielczości 1080p i 60 klatkach animacji na sekundę robi różnicę. To moja ulubiona część serii i bardzo się cieszę, że mogłem pograć w nią ponownie w lepszej oprawie graficznej. Szybsza animacja sprawiła, że musiałem na nowo uczyć się niektórych fragmentów, ale tak naprawdę nic w tej grze się nie zestarzało. Tylko miejcie świadomość, że zarówno modele, jak i projekty poziomów to rzeczy z 2007 roku. Trochę szkoda, że nie pokuszono się o nowe scenki przerywnikowe. Te niestety najbardziej trącą myszką.

Halo 3 - Halo: The Master Chief Collection

Czwarte Halo nie aspirowało do miana najładniejszej gry generacji, choć pełnoprawny debiut 343 Industries wprowadził serię na dość wysoki poziom jeśli chodzi o oprawę. Mogłoby się więc wydawać, że producenci zdecydują się wrzucić wersję znaną z 360. Nic z tych rzeczy - podobnie jak w przypadku "trójki" dostajemy 1080p i 60 klatek animacji na sekundę. Każdemu, kto uważa, że to tylko nieistotne kosmetyczne zmiany, radzę sprawdzić je na własnej skórze. Sam już nie wiem jak mogłem cieszyć się czwórką 2 lata temu. Jest zdecydowanie lepiej i gra się trochę inaczej.

Halo 4 - Halo: The Master Chief Collection

W każdą z czterech dostępnych w kolekcji gier można również grać w trybie kooperacji. W przypadku pierwszych dwóch części będą to maksymalnie dwie osoby - zarówno na kanapie, jak i w sieci. Halo 3 i Halo 4 oferuje natomiast możliwość zabawy maksymalnie dla czterech osób przez Internet i dwóch na podzielonym ekranie.

To nie wszystko Jeśli spodziewacie się, że Halo: The Master Chief Collection to po prostu paczka czterech gier, szybciutko wyprowadzę Was z błędu. Jeśli miałbym szukać najlepszego przedstawiciela słowa „kolekcja”, bez wahania wskazałbym na najnowszy produkt przeznaczony na Xbox One. Choć w wersji, którą testowaliśmy wiele rzeczy było jeszcze niedostępnych, to 343 Industries podeszło do tematu na poważnie. Poza uczestnictwem w czterech kampaniach z czterech części gry możemy również zaliczyć każdą misję oddzielnie, ustawiając przy okazji specjalnie punktowane utrudnienia - czyli czaszki. Jest ich około trzydziestu i jestem pewien, że przedłużą zabawę wszystkim tym, którzy planują wyciągnąć z gry maksimum wyzwania. W grze znajdziemy również specjalne playlisty, czyli ułożone przez twórców zestawienia misji wyciągniętych z poszczególnych części gry. Niby drobiazg, a naprawdę fajnie jest je pozaliczać. Powraca ponadto Forge, czyli tryb edycji, który będzie można włączyć na części map. W edytorze można tworzyć swoje wariacje na temat dostępnych w grze miejscówek, a także kręcić filmy. Dla tych, którzy nigdy się z tego typu produkcjami nie spotkali, polecam leciwą już serię Matchmaking dostępną na kanale Machinima oraz bardzo popularną serię Red vs. Blue od Rooster Teeth.

Gramy w Halo: The Master Chief Collection Wraz z premierą ruszyła również multimedialno-społecznościowa część kolekcji. Specjalny zespół ma czuwać nad dostarczaniem filmowych materiałów (w tym nowego serialu), a integracja z Twitterem i Twitchem ma pozwolić zagłębić się graczom w społeczność Halo, zacieśniając jeszcze mocniej więzy między fanami i twórcami. Póki co nie mogliśmy tego sprawdzić.

A miało być tak pięknie Po wejściu do zakładki z trybami sieciowymi Halo: The Master Chief Collection ugięły mi się kolana i prawie się rozpłakałem - z radości i sentymentu. Takiej zawartości nie zafunduje Wam żadne Call of Duty ani Battlefield. Kolekcja zawiera bowiem oryginalny tryb online każdej części gry oraz specjalny tryb, w którym można pograć na sześciu odświeżonych mapach z Halo 2, a wszystko to na również odświeżonym silniku gry. Łącznie map do ogrania jest ponad 100 (!). Sam nie wiem z czego miałem większą frajdę, z często mocno zaglitchowanego Halo 1 czy uwielbianego przeze mnie Halo 3, gdzie na mapie Guardian przeżywałem swoją sieciową inicjację na 360. To tyle teorii..

Niestety bajka kończy się z chwilą, kiedy przychodzi nam się połączyć z innymi graczami celem rozegrania partyjki w którymkolwiek z trybów gry. 343 Industries przepraszało i obiecywało poprawę, ale sytuacja wygląda tak, że od premiery gry minęło już kilka dni, a tryby sieciowe działają jak chcą. Czasami udaje się połączyć (w niepełnym składzie meczowym) po trzech, czasem po piętnastu minutach, a czasem w ogóle. Były dni kiedy prawie usnąłem patrząc na napis „szukam ”, który nie chciał zniknąć z ekranu - ostatecznie wyłączałem konsolę, nie starczało mi zwyczajnie cierpliwości. Kiedy już udało się znaleźć chętnych do zabawy, wszystko działało sprawnie i w sumie do niczego nie można się przyczepić. Ale co z tego, skoro przez kilka wieczorów zagrałem raptem kilka meczy i nie zdołałem nawet sprawdzić połowy dostępnych w grze playlist przyporządkowanych konkretnym częściom gry?

Halo: The Master Chief Collection

Na pierwszy rzut oka wygląda to trochę tak, jakby praktycznie nikt nie grał - niestety to nie tu leży problem. 343 po prostu nie zdążyło, czego obawiałem się już po wrześniowym pokazie gry w Londynie. Było parcie na wydanie kolekcji w okolicach jubileuszu i po prostu dostaliśmy nieskończony, niedopracowany produkt. Owszem, była nadzieja, że zapowiadana, bardzo ciężka (20, potem 15 giga) łatka z trybami sieciowymi sprawi, że wszystko ruszy z kopyta już na premierze. Niestety się nie udało. Śledzę jedną z polskich grup Halo na Facebooku, a także forum 343 - ludzie są źli i rozczarowani. Kompletnie się im nie dziwię.

Werdykt Jeśli chodzi o tryby dla pojedynczego gracza - nie mam Halo: The Master Chief Collection nic do zarzucenia. Cztery świetne gry w jednej kolekcji, w dodatku każda z nich ulepszona w mniejszy lub większy sposób. Czego więcej może chcieć fan Halo? A jeśli planowaliście poznać to uniwersum, to Halo: The Master Chief Collection jest ku temu najlepszą okazją. 343 Industries zaśmiało się nią w twarz wszystkim firmom, które na przestrzeni ostatnich lat wypuściły reedycje swoich niegdysiejszych hitów. Kolekcja to produkt kompletny, przesycony zawartością po same brzegi. I zgarnęłaby naszą maksymalną „notę”, gdyby nie kulejący tryb rozgrywek sieciowych. Halo żyje w sieci jeszcze długo po premierze i to jeden z najważniejszych elementów każdej gry z serii. 343 zapewne o tym wiedziało, ale nie wyrobiło się z czasem. Ale finalny odbiorca oczekuje, że wszystko będzie działać zaraz po zakupie - a tu nie działa tak, jak powinno. Ucierpieli gracze i dlatego o „Trzeba” nie może być mowy.

Jeśli planujecie kupić Halo: The Master Chief Collection dla samych trybów sieciowych, na razie tego nie róbcie. 343 robi co może, by usprawnić wieloosobową zabawę, ale póki co połączenie się z innymi graczami i rozegranie meczu to czysta loteria. Albo się uda, albo spędzicie czas wpatrując się w ekran Matchmakingu.

Paweł Winiarski

Platformy: Xbox One Producent: 343 Industries Wydawca: Microsoft Dystrybutor: Microsoft Polska Data premiery: 11.11.2014 PEGI: 16 Grę do recenzji udostępnił dystrybutor.

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne