Halo: Reach - Dla Singli

Halo: Reach - Dla Singli

Halo: Reach - Dla Singli
marcindmjqtx
12.09.2010 21:56, aktualizacja: 30.12.2015 14:05

Halo: Reach to kontynuacja Halo, na którą czekaliście. W przeciwieństwie do ODST nie dostajemy po prostu rozszerzenia, ale pełnoprawną część sagi. Jest to zarazem pożegnanie Bungie z fanami, jako że jest to ich ostatnia gra z tej serii. I jest to pożegnanie w świetnym stylu.

Po raz kolejny wracamy do tego samego uniwersum. Ludzkie siły UNSC walczą z Przymierzem obcych cywilizacji - mamy fioletowe lasery, kolorowych kosmitów i znanych nam już Spartan. Tym razem jednak zastosowano nieco inne podejście. Styl opowieści, główny bohater i czas akcji trochę się zmieniły, jak i sama prezentacja. Halo: Reach ma bardziej stonowane kolory, jest też mroczniejsze, choć nadal napotykamy na sterylne pomieszczenia znane z poprzednich części.  Zmiany widać w zasadzie zaraz po uruchomieniu gry - całość robi poważniejsze i dojrzalsze wrażenie.

Jak to się wszystko zaczęło? Wydarzenia z Halo Reach stanowią prequel do trylogii, której głównym bohaterem jest Master Chief. Tym razem jednak nie wcielimy się w niego, ale w Numer Sześć - nowego członka oddziału  Spartan o nazwie Noble. Dla każdego, kto choć trochę zna fabułę Halo, historia nie stanowi większej tajemnicy - wiemy do jakiego finału zmierza opowieść. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest już wiadome, gdyż Bungie przygotowało dla fanów kilka nowych smaczków.

Już od samego początku widać zmiany na lepsze. Bungie nauczyło się dobrze opowiadać historię. Halo 3 miało fajne rozpoczęcie, ale im dalej w fabułę, tym było gorzej, ODST pod tym względem prezentowało się o wiele lepiej, ale dopiero Reach pokazuje klasę. W trakcie gry cały czas mamy poczucie skali konfliktu, które świetnie wzmacniają ogromne bitwy widziane co jakiś czas w oddali, ale to Spartanie z Noble Team są głównymi bohaterami opowieści. Tym razem nie są już anonimowi, ich losy nas obchodzą. Co prawda oddział Noble Six jest złożony z dość archetypicznych postaci, takich jak snajper Azjata czy małomówny koleś z ciężką bronią, ale jakoś strasznie mi to nie przeszkadzało i pasowało do epickiej historii. Lubię wojskowe opowieści, a Reach bez wątpienia dobrze wpasowuje się w ten klimat. Widzimy poświęcenie, heroiczną walkę i patos w rozsądnych ilościach. Mi ten styl po prostu pasuje.

Jak sprawdza się Halo bez Master Chiefa? Dobrze. Tym razem nie chodzi o jednego Spartanina, ale o cały oddział. Zresztą już w intrze jesteśmy o tym poinformowani, gdy Noble Six dowiaduje się, że zespół nie potrzebuje samotnego wilka, lecz gracza zespołowego. Zamiast charyzmatycznego i rozpoznawalnego Master Chiefa dostajemy więc zgraną drużynę.

Przy pierwszym uruchomieniu gry tworzymy naszą postać. Za dostępne kredyty dobieramy jej elementy pancerza, ustawiamy kolory i emblemat. Od tej pory będziemy nią grać nie tylko w rozgrywki multiplayerowe, ale też w kampanii dla pojedynczego gracza. Nasz Spartiata pojawi się więc we wszystkich przerywnikach filmowych. Za grę w każdym z trybów zyskujemy punkty doświadczenia, które przekładają się na rangę i dostępność różnych ulepszeń. Jednym z nich jest na przykład głos Master Chiefa.

Rozgrywka Reach to dobra, kosmiczna strzelanina. Tak jak i w poprzednich częściach, ten aspekt rozgrywki został świetnie dopracowany. Już na normalnym poziomie trudności czujemy wyzwanie. Wraz z jego wzrostem każda bitwa staje się osobną minigrą do rozpracowania, która wymaga od nas przyjęcia odpowiedniej strategii. Pole bitwy wygląda realistycznie - grając, czułem, że mam do czynienia z prawdziwą wojną. Jest po prostu klimatycznie. Wyobraźcie sobie walkę pod wielkim statkiem kosmicznym, wspomagającym odległą bitwę. Co więcej, widać, że nasze akcje mają sens - jak chociażby w prezentowanej już misji, w której niszczymy działa przeciwlotnicze, by zapewnić sobie wsparcie.

Sztuczna inteligencja przeciwników stoi na wysokim poziomie. Umieją nas oflankować, stosują różne taktyki, wykorzystują pojazdy bojowe i broń, którą znajdą czy specjalne umiejętności zbroi. Dzięki temu rozgrywka jest satysfakcjonująca. Od walki z wielkimi Hunterami, przez podniebne pojedynki i walki na miecze energetyczne z Elite, aż po polowanie na samobójcze oddziały gruntów w miejskich podziemiach. Po naszej stronie często walczą członkowie Noble Team czy żołnierze innych formacji. Co najlepsze - nie są tylko statystami i aktywnie biorą udział w walce. Mogą również zginąć. Nieco lepiej prowadzą pojazdy niż w poprzednich grach, choć wciąż zdarza się im raz na jakiś czas zgubić.

O ile sama fabuła jest dobrze prowadzona i generalnie wiemy co i dlaczego robimy, to tych informacji brakuje podczas rozgrywki. Jeżeli nie wsłuchujemy się w rozmowy, bo na przykład jesteśmy zajęci pozostawaniem przy życiu, to możemy przegapić informację o tym, co jest naszym kolejnym celem i gdzie mamy się udać. Wskazówki co prawda pojawiają się po jakimś czasie lub możemy je sprawdzić w menu, ale dzieje się to za wolno i powinno być to lepiej przekazane graczowi. Opcjonalne oznaczenie kolejnych punktów nawigacyjnych na wyświetlaczu bądź radarze nie byłoby głupim pomysłem.

Strzelanie to nie wszystko. Rozgrywka jest różnorodna - mamy sterowanie różnymi rodzajami pojazdami, od jeżdżących, po latające. Do tego dochodzą również ciekawe misje specjalne. Mamy na przykład fragment snajperski, gdzie robimy zwiad dla sił UNSC, mamy walkę w kosmosie czy latanie Falconem nad płonącym miastem. Na nudę nie będziemy narzekać, zwłaszcza że często zmieniają się też scenerie. Od pustynnych wzgórz, przez zielone doliny, aż do zniszczonego, walczącego miasta, czy wnętrz baz wojskowych. Nie spotkamy też nudnych, powtarzalnych poziomów, jak niesławna Biblioteka z pierwszego Halo.

Tradycyjnie już możemy nosić dwie bronie. Nasz pancerz ma też jedną umiejętność specjalną, którą możemy co jakiś czas wymienić. Może być to znany już sprint, niewidzialność, wypuszczenie mylącego wroga hologramu, tarcza energetyczna itd. Pojawia się też możliwość używania jetpacków i specjalnie przygotowane pod to "platformówkowe" poziomy, gdzie skaczemy po zrujnowanym mieście.

Składając to do kupy dostaniemy masę opcji na przejście danego poziomu, w zależności od preferencji i stylu rozgrywki danego gracza.  Równie fajnie likwidowało się przeciwników, skradając się do nich powoli z aktywnym kamuflażem, co czatując z karabinem snajperskim czy atakując frontalnie z innymi Spartiatami. Podczas gry często zmieniałem style zabawy, by sprawdzić, jak można inaczej przejść dany poziom. No i trochę szkoda, że tak rzadko możemy wzywać ostrzał artyleryjski, bo była to przednia zabawa.

Zdarzało się też, że zamiast wykańczać wszystkich przeciwników, po prostu biegłem do punktu kontrolnego (zwykle wnętrza bazy), starając się tylko przeżyć. I powiem Wam, że to fajne uczucie, bo oddaje realizm bitwy z przeważającymi siłami kosmitów.

Warto też dodać, że punkty kontrolne zostały dobrze i często rozmieszczone, przez co gra się płynnie i nie trzeba powtarzać dużych fragmentów rozgrywki. Na normalnym poziomie trudności przejście gry zajęło mi około 8 godzin.

Jak to wygląda? Wizualnie gra również bardzo się poprawiła. W pamięć na pewno zapadną Wam epickie sceny, które zobaczycie w przerywnikach filmowych i wspominane już nieraz wielkie bitwy rozgrywające się na horyzoncie, które często możemy oglądać w trakcie naszej walki. Co więcej, widać, że nie jest to zapętlona animacja, i dzieje się to naprawdę. No i do tego te wielkie statki kosmiczne i fregaty, które biorą udział w potyczkach. Na mnie zrobiło to wrażenie. Często  też zdarzało się, że zatrzymywałem się na chwilę, by podziwiać krajobrazy, bo było co. A to ostrzał dział wielkich bombowców, a to widok na obce niebo pełne gwiazd czy płynącą w górach rzekę.

Trochę zawodzi natomiast sama planeta Reach. Co prawda widzimy jej lokalną florę i faunę, ale nie sprawia ona wrażenia żywego miejsca. O ile w pierwszej misji, gdy spotykamy mieszkańców Reach szukając wraz z Noble Team powstańców, Bungie udaje się utrzymać iluzję żyjącego świata, to później widać, że to tylko scenografia dla naszych potyczek. Tak samo jest zresztą z miastem, do którego docieramy po pewnym czasie. Są w nim również cywile, których teoretycznie ratujemy, ale nie zachowują się oni naturalnie i są po prostu statystami. Animacji zdarzy się czasami zwolnić, choć są to sporadyczne przypadki. No i znacznie ciekawiej walka wygląda na zewnątrz niż w zamkniętych pomieszczeniach.

Halo zawsze doceniałem za świetną muzykę - zresztą większość ze ścieżek dźwiękowych z gier z serii kupiłem. O dziwo w Reach jakoś nie usłyszałem za dużo porywających mnie od razu za serce utworów. Muzyka jest dobra, ale zabrakło naprawdę zapadających w pamięć nowych utworów, niebędących wariacją głównego motywu serii.

A przecież jest jeszcze multi Co prawda to opis "Dla singli" skupiający się na kampanii dla pojedynczego gracza i omijający tematy multiplayera, które znajdą się w pełnoprawnej recenzji, ale nie sposób tu o nich nie wspomnieć. Dla mnie najważniejszą opcją będzie możliwość przejścia kampanii w trybie kooperacji i dużo sobie po tym obiecuję. Poza tym mamy dostępny znany już z ODST tryb FireFight, czyli wspólne odpieranie hord wrogów - z tym że tym razem w pełni konfigurowalny. Do tego jest jeszcze znany już z poprzednich części multiplayer i edytor plansz Forge.

Podsumowując Halo: Reach to bardzo dobra gra i szkoda, że Microsoft jej nie zlokalizował. Gdybym miał ją oceniać wyłącznie za kampanię dla pojedynczego gracza, dałbym jej naszą szkolną piątkę z minusem. Fani serii mogą spokojnie podwyższyć tę ocenę do 5. Mamy ciekawą i dobrze opowiedzianą historię z różnorodną, świetnie zaprojektowaną rozgrywką. Grę uwspółcześniono też graficznie. Może nie powoduje ona opadów szczęki i na rynku na pewno znalazłyby się lepiej wyglądające strzelaniny, ale nie można powiedzieć, że nie jest to ładna gra.

Dla fanów serii to pozycja obowiązkowa, z kolei dla tych, którzy wcześniej jakimś cudem się uchowali i o Halo nie słyszeli ani nie zagrali, to dobry moment, żeby zobaczyć z czym to się je. A przeciwnicy? Tym Halo nigdy nie może się spodobać, chyba,że wyrzuci się do kosza całe jego uniwersum, co byłoby dość głupim ruchem.

Jak dla mnie Halo: Reach to najlepsza gra z serii. Szkoda tylko, że ostatnia od Bungie.

Piotr Gnyp

PS Jest to opis wyłącznie kampanii dla pojedynczego gracza. Pełna ocena i recenzja pojawi się, kiedy nieco dłużej pogramy w tryb multiplayer.

Halo: Reach (X360)

  • Gatunek: akcja
  • Kategoria wiekowa: od 16 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)