Amerykański oddział Nintendo, który hakerzy obrali sobie za cel przyznał, że atak faktycznie miał miejsce. Zaatakowany serwer nie dawał jednak cyberprzestępcom wglądu w żadne osobiste informacje, więc wszyscy mogą spać spokojnie.
Grupa LulzSec, która zaciekle atakuje Sony przyznała, że tym razem ich celem nie było wyrządzenie żadnych szkód, a Nintendo załatało już swój system.
Tym razem obeszło się więc bez ofiar, ale naprawdę tęsknię do tygodni, w których nie musieliśmy pisać o hakerskich atakach.
[via Reuters]
Maciej Kowalik