"Hades". Porozmawiajmy o rodzinie z piekła rodem [Felieton]
Jednym z powodów, dla których wystawiłem maksymalną ocenę "Hadesowi", była fabuła. Świetna nie tylko dlatego, że odnosi się do motywów z mitologii: jest toksyczna męskość, trudne relacje z rodziną i próba odnalezienia samego siebie.
W "Dlaczego ja to ja, a nie ty" Tomi Ungerer filozoficznie odpowiada na pytania najmłodszych. Jedno jest szczególnie poruszające. Czteroletni chłopiec zastanawia się, co trzeba zrobić, gdy boisz się swojej rodziny.
Rada pisarza jest wartościowa nawet, a może szczególnie, dla dorosłych - tych, którzy zaciskają zęby i "spotykają się z rodziną, by nie przestać się spotykać", jak ujęła to Clarice Lispector w jednym ze swoich opowiadań właśnie o rodzinie.
Ale w tym rzecz, pisze Ungerer, że czasami nie ma wyjścia. Musisz opuścić tych, którzy cię ranią, mimo że mogą to być najbliżsi. Dla własnego dobra.
Właśnie tak robią bohaterowie innej świetnej książki: "Nikt nas nie upomni" Agnieszki Wolny-Hamkało. Też mają swoje powody, choć może nie aż tak przejmujące, jak strach przed rodzicami. Mimo wszystko da się je zrozumieć.
Julek utopił telefon, bo "trochę go denerwuje, gdy rodzina go kontroluje". Adelka i Franek robią podobnie. Zrywają rodzicielską więź, żegnają świat, w którym nie do końca czują się jak u siebie. Wreszcie mogą robić to co chcą. Wreszcie mogą go spalić.
Zagreus pasowałby do tej bandy. Zagreus mógłby zadać podobne pytanie do chłopczyka, który wysłał list do autora książki "Dlaczego ja to ja, a nie ty". Niech was nie zmyli fakt, że to książę piekieł, heros podziwiany przez Achillesa. Zagreus jest outsiderem jakim też jest wielu z nas - którzy mają dość codzienności, świata, który ich otacza, i absurdalnych wymagań, które przed nimi stawia.
Jedno go jednak różni. Należy do tych, którzy ciągle wierzą, że można wziąć los we własne ręce i uciec od tego, co dawno zostało zaplanowane, ale bez naszej wiedzy.
Wcale mu się nie dziwimy, piekło nie jest przyjemnym miejscem. Ojciec, Hades, to przykład toksycznej męskości. Jego metody wychowawcze znajdują się w każdym nowoczesnym podręczniku dla rodziców, ale jako krytyka dawnych zachowań i opis tego, czego robić nie wolno. To rodzicielstwo pełne przemocy psychicznej, braku uczuć, prowadzące do frustracji i skrywania prawdziwych emocji oraz uczuć.
Całe piekło oddycha tym pełnym napięcia powietrzem. Wszyscy chcą spełnić wymagania szefa-ojca, mimo że często nie da się tego zrobić. Czekają tylko aż wybuchnie i znowu kogoś zmiesza z błotem.
Więcej niż dialogi z Hadesem i opowieści o nim mówią fragmenty gry, w których ojciec rzuca wyzwanie synowi. Niby od początku wie, że nie uda mu się uciec z piekła. Niby nie wierzy w jego zdolności i upór. Ale i tak z chęcią podłoży nogę. I uśmiechnie się, jeśli syn się wywali. Ha, a nie mówiłem?
Kiedy jednak Zagreus, czyli my, radzi sobie z wyzwaniem, nie ma głosów podziwu. Nie ma brawo, udało ci się. Jest jakiś zgryźliwy komentarz, krytyka bezużytecznych sługusów oraz marna nagroda. Marna w porównaniu do tego, co daje wujostwo z Olimpu.
Nie myślcie jednak, że nawet w mitologii greckiej według Supergiant Games podział jest jasny: piekło be, niebo wzór do naśladowania. Bogowie z Olimpu, dla których Zagreus jest kuzynem, bratankiem albo kimś całkiem bliskim, na początku wydają się być sojusznikiem. Trzymają kciuki za opuszczenie przez młodego piekła. Pomagają mu w tym wręczając specjalne zdolności.
Nie schodzą jednak do piekieł - całe poczynania obserwują z góry (nie licząc pewnych rzadkich zdolności, choć i tak trudno nazwać je bliską obecnością). Im bliższe były relacje z nimi, tym bardziej zastanawiałem się: o co im chodzi? W bezinteresowność nie wierzyłem.
Coraz częściej bogowie pytali się o ojca. Hades zawsze był tym złym, z którym nie dało się dogadać. Krytykowali go, obwiniali, a ja zaczynałem rozumieć, o co tu chodzi. Zagreus wydaje się być jedynie marionetką. Pomagając mu bogowie wcale nie chcą uczynić życia młodego herosa lepszym. Wolą zdenerwować członka rodziny, z którym od dawna mają konflikt. Jakie to ludzkie, prawda?
Podobną relację dorosły-dziecko opisuje Elena Ferrante w książce, która niedawno trafiła na polski rynek. W "Zakłamanym życiu dorosłych" dziewczynka zaczyna się interesować swoim pochodzeniem i dalszą rodziną, z którą rodzice nie utrzymują kontaktu. W końcu rodzice godzą się, aby nawiązała kontakt z ciotką.
Kontakt z niewidzianą krewną dorosła wykorzystuje, aby dowiedzieć, co dzieje się u jej brata i bratowej. Przy każdej możliwej okazji szydzi z rodziców dziewczynki.
Jasnym dla mnie jest, że zarówno w "Hadesie", jak i "Zakłamanym życiu dorosłych", nie tylko rodzice winni są temu, że dziecko nie ma kontaktu z bliskimi. Druga strona, co właśnie "Hades" próbuje pokazać, wcale nie angażuje się tak bardzo, jak mogłaby i powinna. W życiu dorosłych, pełnym fałszu, dzieci odgrywają często rolę pionków.
W "Hadesie" maski spadają, kiedy bogowie każą zdecydować, od kogo wolimy przyjąć prezent. Jeśli zdecydujemy się na moc od np. Afrodyty, a nie Zeusa, ten będzie wściekły i naśle na nas stado potworów. Walczy się z nimi naprawdę ciężko.
Potem przeprasza, też nagradza nas upominkiem, ale ten epizod przypomina: urażona duma jest ważniejsza niż decyzja bliskiego, na dodatek młodszego. Jakby dorosły przypominał, że wszyscy się kochamy, ale nie próbuj zaburzać hierarchii. Ot, "którą babcie wolisz" w brutalnym świecie mitologii.
Kiedy zobaczyłem, że fabuła będzie odkrywana głównie po śmierci, lekko się przestraszyłem. Ten sposób narracji w "Children of Morta" z jednej strony mi się podobał, z drugiej przygniótł mnie lekkim patosem. Baśniowe opowiadanie historii pasowało do otoczki, ale było jakby zbyt wolne i podniosłe w porównaniu do tego, co działo się przed zgonem. Czyli szybkiej, efektownej, podnoszącej adrenalinę walce.
"Hades" tego problemu nie ma. Scenarzyści idealnie balansują - momentami jest poważnie, momentami jest śmiesznie. Tak naprawdę nigdy nie widziałem, co stanie się, gdy wrócę do domu Hadesa. Z kim porozmawiam? Czego się dowiem? Etap po śmierci był tak samo ciekawy, jak ten przed.
Oprawa, wciągająca walka, ale też fabuła sprawiają, że nie wahałem się przyznać "Hadesowi" maksymalnej oceny. To coś więcej niż tylko naparzanka w mitologicznych klimatach.