Guitar Hero III - recenzja
10.12.2007 00:49, aktual.: 30.12.2015 14:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na początku powinienem wytłumaczyć, dlaczego ta recenzja powstawała tak długo. Powód jest prosty - obiecałem sobie, że przed napisaniem wrażeń z gry, muszę ją ukończyć na poziomie trudności Hard. Zadanie wydawało się łatwe - w końcu lata (no, miesiące) praktyki w część pierwszą i drugą Guitar Hero nie mogły pójść na marne. Jednak okazało się, że to wcale nie jest takie proste W końcu, po wielu trudach i znojach udało mi się! Skończywszy grę (także w trybie kariery dla dwóch graczy) mogę ze spokojnym sumieniem napisać jej recenzję.
Dla osób, które nie miały styczności z tą serią (o ile są takie) wypada opisać w skrócie, jak wygląda rozgrywka. Głównym elementem ekranu jest pionowa pięciolinia, na której pojawiają się nutki w kolorach odpowiadających przyciskom na gryfie gitary. Kiedy przesuwająca się z góry ekranu nutka przechodzi przez linię na dole ekranu, należy wcisnąć odpowiedni przycisk (oznaczony tym samym kolorem) na gryfie gitary oraz uderzyć przycisk struny. Czasami jednocześnie trzeba wcisnąć kilka przycisków (oraz oczywiście trącić strunę), co pozwala na granie akordów.
Jeśli gramy dobrze i trafiamy w większość nutek, publiczność jest zadowolona, jednak każdy fałsz sprawia, że rośnie prawdopodobieństwo wygwizdania, co jest równoważne z porażką. Niektóre nutki oznaczone są gwiazdkami i poprawne zagranie całej ich sekwencji powoduje generowanie tak zwanej gwiezdnej mocy. Jeśli zbierze się jej odpowiednią ilość, można ją wyzwolić, podrywając gryf gitary do góry. Zwiększa to punktację oraz tolerancję na błędy.
W grze dostępne są cztery poziomy trudności - łatwy, średni, trudny oraz ekspert. Na poziomie łatwym używamy jedynie trzech przycisków, na poziomie średnim - czterech, zaś na trudnym i ekspercie - wszystkich, przy czym absolutnie konieczne staje się także używanie dwóch technik specjalnych czyli młoteczkowania (hammer-on) oraz odwróconego młoteczkowania (pull-off). Polegają one na tym, że uderzając w strunę gramy tylko pierwszy dźwięk w sekwencji zaś następne dźwięki generujemy przez dokładanie lub zdejmowanie palców z przycisków na gryfie. Często jest to jedyny sposób na zagranie bardzo szybkich solówek. Trzeba tu też dodać, że w trzeciej odsłonie serii element ten został znacznie dopracowany, dzięki czemu gra sprawia jeszcze większą przyjemność.
Podobnie jak w poprzednich częściach, tryb kariery podzielony jest na kilka etapów zawierających coraz trudniejsze utwory. W każdym zestawie znajdują się cztery piosenki, po zagraniu których musimy poradzić sobie z bisem, po czym przechodzimy do kolejnej, trudniejszej grupy utworów. W sumie w trybie kariery mamy do zagrania aż 42 piosenki. W grze znajduje się także sporo utworów dodatkowych, które wykupuje się w specjalnym sklepie wraz z nowymi gitarami, postaciami, ubiorami, itp. Oprócz tego, dzięki Xbox Live można pobrać dodatkowe utwory, płacąc oczywiście punktami MS (500 punktów za paczkę 3 piosenek). W chwili obecnej autorzy udostępnili także 4 utwory bezpłatnie, a jednym z nich jest główny motyw z gry Halo, grany przez samego Steve Vaia.
Wraz ze zmianą twórców gry (firmę Harmonix zastąpiła Neversoft, znana z serii Tony Hawk's) gra przeszła lekką modyfikację wizualną. Dodano nowe modele wokalistów oraz poprawiono synchronizację ich ust podczas śpiewu, tak że w końcu wygląda to akceptowalnie.
Zmiany dotyczą także interfejsu - wprowadzono między innymi licznik kolejnych zagranych nutek oraz informacje o bezbłędnym wykonaniu dłuższych serii (50, 100, 200, itp) dźwięków. Wiąże się z tym jednak pewien minus - mianowicie, komunikaty te zasłaniają na chwilę część ekranu, co może przeszkadzać w grze. Czasami na główny ekran rozgrywki zachodzi także szalejąca publika, aczkolwiek są to dość rzadkie sytuacje.
Jeśli chodzi o nowe elementy w samej rozgrywce, to pierwszym z nich są gitarowe pojedynki z bossami, którymi są słynni muzycy, tacy jak Tom Morello z grupy Rage Against the Machine, czy Slash znany między innymi z Guns'n'Roses. Podczas pojedynków nie zbieramy gwiezdnej mocy - zamiast tego, za bezbłędne zagranie określonych sekwencji otrzymujemy przeszkadzajki, dzięki którym na chwilkę utrudniamy życie przeciwnikowi. Można na przykład podwoić mu liczbę dźwięków do zagrania, podnieść poziom trudności utworu, zerwać strunę, odwrócić gryf gitary czy też spowodować zniknięcie części nutek.
Drugim nowym elementem, o którym marzyło wiele osób, jest możliwość gry ze znajomym za pośrednictwem Xbox Live. Niestety razem można zagrać tylko w specjalnie przygotowanym trybie kariery lub też rywalizować w pojedynkach gitarowych. Takie ograniczenie trybu współpracy wydaje się mocno chybionym posunięciem. Również pojedynki gitarowe nie funkcjonują tak, jak by mogły. Zwykle zabawa kończy się po odpaleniu pierwszej przeszkadzajki, gdyż bardzo trudno po tym odzyskać przychylność publiczności.
Siłą każdej gry muzycznej są zawarte w niej utwory. GH3 prezentuje się pod tym względem bardzo okazale - mamy takich wykonawców jak ZZ Top, Carlos Santana, Rolling Stones, Aerosmith, Black Sabbath, Pearl Jam, Metallica czy Slayer. Naprawdę dla każdego znajdzie się coś miłego. Trochę mi tylko żal, że nie ma żadnego przedstawiciela rocka progresywnego, jak chociażby Pendragona lub Dream Theater, ale mam nadzieję, że w kolejnych odsłonach znajdą się i oni.
Dzięki temu, że gra stała się bardzo popularna, autorzy łatwiej mogą przekonać wykonawców do tego, aby pozwolili na umieszczenie w grze oryginalnych utworów, a nie ich przeróbek, jak w poprzednich częściach (gwoli przypomnienia dodam, że w trybie kariery GH2 były tylko dwa oryginalne utwory - Primusa i Jane's Addiction - reszta to covery). W GH3 utworów oryginalnych jest zdecydowanie więcej i są wśród nich prawdziwe klasyki, jak na przykład "One” grupy Metallica. Ciekawostką jest też, że grupa Sex Pistols nagrała swój sztandarowy kawałek "Anarchy in the UK” specjalnie na potrzeby gry. Aktywnie uczestniczy także w promocji tytułu.
Widać, że Guitar Hero staje się rozpoznawalną marką w świecie muzyki i już sama obecność w grze może znacząco podbić popularność wykonawcy. Przykładem niech tu będzie power-metalowy zespół Dragonforce, który odnotował ponadtrzykrotny wzrost sprzedaży swoich płyt dzięki umieszczeniu w grze swojego utworu "Through the Fire and Flames”. Stanowi on nagrodę za przejście gry i jest tak trudny, że za jego zagranie na poziomie eksperta przyznawane jest specjalne osiągnięcie (w GH2 jego odpowiednikiem był utwór Jordan Bucketheada).
Skoro już jesteśmy przy osiągnięciach trzeba wspomnieć, że spora ich część przyznawana jest za grę w trybie wieloosobowym. Dziwią także osiągnięcia, które premiują grę na padzie, zamiast na gitarze. To tak, jakby na przykład przyznawać nagrodę za przejście Gears of War na kierownicy. Może i jest to wyzwanie, ale sens w tym niewielki.
Sporą wadą gry jest też źle wyważony poziom trudności. Ostatni zestaw piosenek w trybie kariery jest znacznie, znacznie trudniejszy niż wcześniejsze. Szczególnie chodzi tu o Raining Blood grupy Slayer, w którym znajduje się sekcja czterech rozczłonkowanych akordów granych w opętańczym tempie, pasująca zdecydowanie bardziej do poziomu eksperta. Dodatkowo, gra kończy się kolejnym pojedynkiem gitarowym - tym razem z samym Lu Cyferem. I ponownie poziom trudności jest o wiele wyższy niż w przypadku poprzednich pojedynków, co może okazać się BARDZO frustrujące.
Warto dodać, że GH3 można kupić w zestawie z nową gitarą. Tym razem jest to gitara bezprzewodowa, wzorowana na klasycznym modelu Les Paul, która wygląda znacznie lepiej niż festyniarski X-Plorer z GH2. Niestety do recenzji otrzymałem jedynie samą grę, więc nie mogę napisać wiele o tym, jak nowa gitara spisuje się w akcji, ale opinie użytkowników świadczą o niej bardzo pozytywnie.
Podsumowując należy stwierdzić, że trzecia odsłona serii Guitar Hero to wciąż bardzo dobra pozycja. Świetna lista utworów (w tym znaczna liczba oryginalnych wersji), poprawione hammer-ony i pull-offy, tryb gry w sieci oraz ogromna frajda z zabawy to jej niewątpliwe zalety. Do minusów zaliczyłbym rozkalibrowany poziom trudności, zupełnie niezrozumiałe dla mnie wyrzucenie trybu współpracy oraz niewykorzystany potencjał pojedynków gitarowych. Tak czy inaczej, jeśli komuś podobał się GH1 i GH2, to i częścią trzecią będzie zachwycony. A osobom, które nie miały przedtem styczności z serią, bardzo polecam zapoznanie się z trzecią odsłoną, radząc by nie zrażały się poziomem trudności, gdyż satysfakcja z gry jest naprawdę ogromna.