Guild Wars 2 - wrażenia z bety świetnie zapowiadającego się MMO, głównie dzięki trybowi WvWvW

Przez ostatni weekend grałem w Guild Wars 2, starając się dociec, czy będzie to tytuł wart uwagi. Teraz jestem pewny, że tak.

Guild Wars 2 - wrażenia z bety świetnie zapowiadającego się MMO, głównie dzięki trybowi WvWvW
marcindmjqtx

30.04.2012 | aktual.: 07.01.2016 15:55

Poniższy tekst w niektórych miejscach będzie się pokrywał z wrażeniami Sławka. Dlaczego? Bo przeprowadzając relację wideo podczas weekendu zauważyłem, że sporo osób nadal ma dość mgliste pojęcie o tym, czym konkretnie GW2 jest.

Wprowadzając do tematu

Beta Weekendowe testy Guild Wars 2 są dostępne dla tych, którzy zostali zaproszeni przez wydawcę gry i tych, którzy zakupili grę przed premierą

Czym jest Guild Wars 2? To MMO, za które płacimy tylko raz - kupując pudełko w cenie ok. 200 zł. Odmiennie niż w innych produkcjach tego typu, w Guild Wars 2 nie ma abonamentu. Są za to mikrotransakcje. Nie jednak takie, jakich się spodziewacie. Raz, że nie będziemy mogli kupić prawdziwej przewagi, a jedynie rzeczy poprawiające wygląd czy bonusy do zdobywanych punktów doświadczenia. Dwa, że diamenty, walutę za którą płacimy w systemie mikrotransakcji, możemy zakupić zarówno za prawdziwe pieniądze, jak i za wirtualne złoto

Tworząc postać na jednym z serwerów będziemy mieli do wyboru 5 ras i 8 klas. Rasy mają znaczenie głównie wizualno-fabularne i oprócz kilku unikalnych umiejętności nie wpływają na rozgrywkę. Co innego klasy - te determinują znacząco naszą przyszłą grę, chociaż, co trzeba zaznaczyć, słabiej niż w innych produkcjach tego typu. Podczas kreacji bohatera będziemy mogli dopasować jego wygląd do naszych oczekiwań, pokolorować pancerz, a także zdecydować o tym, jaką historię przeszedł nasz heros przed wydarzeniami opowiedzianymi w grze. Te decyzje mają na celu nadanie unikalnego charakteru opowiadanej historii.

Fabuła ma być jedną z głównych przyczyn, dla których będziemy grali w trybie PvE, Gracz vs Otoczenie, i przemierzali świat Tyrii. Każda rasa ma swoją własną opowieść, w której my gramy znaczącą rolę. Jest ona uatrakcyjniona przez ładne stylistycznie przerywniki filmowe, efektowne walki i rozmowy z nagranymi przez aktorów kwestiami. Brzmi trochę jak The Old Republic, prawda? Rasy mają swoje oddzielne lokacje startowe, więc jeśli chcemy grać od samego początku z przyjaciółmi, to warto zawczasu uzgodnić co i jak.

Walcząc z otoczeniem

PvE to dość drażliwa kwestia w MMO. Stosunkowo łatwo można bowiem zepsuć ten element i przemienić miłe siekanie stworków sterowanych przez SI w monotonne ubijanie kolejnych fal przeciwników, czyli w tzw. grind. Grind to element, który odrzucił mnie od sporej ilości MMO, miło mi więc poinformować Was, że w Guild Wars 2 sprawy nie mają się tak źle. A to dzięki systemu zadań pobocznych, który jest niezwykle płynny.

W tym systemie nie musimy zawczasu udawać się do bohatera niezależnego po misję. Nie musimy także po jej wypełnieniu podróżować w konkretne miejsce po nagrodę. Jedyne, co musimy, to być w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze i zadanie samo nas dopadnie. Nieraz przemierzając Tyrię gra poinformuje nas, że obok właśnie rozgrywa się misja, do której możemy w każdym momencie dołączyć i, w razie czego, porzucić (nie tracąc zależnej od naszego zaangażowania nagrody!). Jeśli wypełnimy misję, to możemy przeskoczyć do kolejnej.

Widzicie bowiem, zadania poboczne w Guild Wars 2 są często powiązane w spore łańcuchy. Koniec jednego zadania może oznaczać początek drugiego. Żeby podać przykład - grając wojownikiem Nornem przemierzałem raz górzyste tereny i zauważyłem, że w pobliżu rozgrywa się misja. Bohater niezależny wyruszał na poszukiwania Yeti i poszukiwał pomocy. Postanowiłem mu jej udzielić. I tak wypełniałem kolejne zlecane przez niego misje - razem przedarliśmy się na drugi szczyt i zwiedziliśmy kilka pobocznych miejsc. W końcu znaleźliśmy Yeti. Jego ubicie było ostatnim ogniwem w całym łańcuchu zadań, które dotyczyły tego BN-a. Po jego skończeniu cykl zaczynał się od początku.

Może to brzmieć prostacko, bo przecież twórcy tym sposobem odarli system zadań ze wszystkiego oprócz... no, samych zadań. Może faktycznie, jest to trochę prostackie. Ale dzięki jednej cesze jest to także niesamowite - zadania te są wspólne dla wszystkich pobliskich graczy. W efekcie, powyższego łańcucha misji wcale nie wykonywałem sam - o nie, towarzyszyło mi paru graczy, których nigdy wcześniej nie spotkałem. Fakt ten nie przeszkodził nam jednak we współpracy. Guild Wars 2 to moje pierwsze MMO, w którym podczas grania w PvE bez znajomych poczułem, że rzeczywiście gram w MMO - grę wieloosobową, w której wszyscy ze sobą współpracują. Wreszcie nie czułem się jak samotnik w wielkim tłumie, jak to często bywało w innych tytułach.

Warto wspomnieć, że silnik gry skaluje trudność misji w zależności od ilości uczestniczących w niej graczy, więc im będzie ich więcej, tym np. stworów także będzie więcej. Nie ma także mowy o tym, żeby "80-tki", gracze na maksymalnym poziomie, psuli zabawę innym wchodząc na rejony ze słabszymi stworami i siekając je jednym ciosem. Gra skaluje także ich, obniżając wskaźniki ich herosów do poziomu adekwatnego na danym terenie. Po co? Po części właśnie dlatego, żeby nie psuć zabawy innym (i wyeliminować specyficzny rodzaj turystyki, gdzie silniejszy gracz pomaga słabszemu w wykonywaniu zadań), ale także po to, żeby nawet na wyższych poziomach mieć powód do zaglądania w rejony dla tych z niższym. Zabijając bowiem stwory dostajemy łup adekwatny do naszej postaci (chociaż słabszy niż przy przeciwnikach nam dorównujących).

Walcząc z innymi graczami...

Tryb PvP, Gracz vs Gracz, dzieli się na dwa główne rodzaje - standardowy PvP i WvWvW, Świat vs Świat vs Świat. Zacznijmy od standardowego PvP. Jest to tryb, w którym następuje spora unifikacja, głównie po to, żeby podczas walk znaczenie miały nasze umiejętności, nie zaś staż w grze. I tak poziom wszystkich postaci zostaje automatycznie podniesiony do 80, ze wszystkimi tego zaletami. Otrzymujemy także specjalny ekwipunek do trybu PvP. Za zbieranie podczas walk punkty chwały możemy dokupić kolejne przedmioty, ale nie tyle mają one nam dać przewagę nad innymi, co mają pozwolić na dopasowanie sprzętu do swojego stylu gry.

W becie standardowe PvP oferowało rozgrywki dla 16 graczy, którzy w grze byli podzieleni na dwie drużyny. Stosunkowo niewielkie mapy mieściły po kilka miejscówek, których opanowanie sprawiało, że licznik punktów jednej ze stron zaczynał rosnąć szybciej niż tej drugiej. Brzmi jak klasyczny tryb Podboju z Battlefielda. Chociaż jest to fajny tryb, pełen rywalizacji na wyrównanym (sprzętowo, bo z umiejętnościami bywa różnie) poziomie, to jednak nie porwał mnie tak jak WvWvW.

... z innych światów

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
zapowiedzimmoguild wars 2
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.