Wszyscy wiemy, jak wyglądają tzw. "darmowe gry". Pozornie są dostępne bez kosztów, ale zazwyczaj co rusz jesteśmy atakowani propozycjami wydania pieniędzy - na przedmioty, doświadczenie itp. - o co dba producent. Nie ma darmowych obiadów, a tym bardziej nie ma darmowych gier. I między innymi dlatego zamiast free-to-play złośliwie piszę free-to-pay.
Następuje jednak zmiana. Google zgodziło się na postulat Komisji Europejskiej, by "darmowe" gry z mikropłatnościami przestały być nazywane darmowymi m.in. w obrębie sklepu Google Play. Będzie też lepiej chronić klientów przed niechcianymi zakupami, dokonywanymi np. przez szalejące z komórką lub tabletem dzieci. Każdy wydatek w grze f2p będzie wymagał weryfikacji płatności.
Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Neelie Kroes powiedziała:
Zakupy w grze to prawowity model biznesowy, ale dla twórców aplikacji kluczowe jest zrozumienie i respektowanie prawa unijnego przy tworzeniu nowych modeli biznesowych. Apple również chce zmienić swoją politykę w zakresie "darmówek", ale nie na razie zwleka z podaniem konkretnych propozycji. Google rozpocznie wprowadzanie zmian pod koniec września.
Marcin Kosman