Gry wideo na kinowych ekranach - będzie ich coraz więcej

Gry wideo na kinowych ekranach - będzie ich coraz więcej
marcindmjqtx

03.03.2013 11:41, aktual.: 15.01.2016 15:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Filmy na podstawie gier to stara historia, która wcale nie jest pisana złotymi zgłoskami. Doczekaliśmy się kilku przyzwoitych ekranizacji, to prawda,  ale na wieść, że kolejna gra trafi na wielki ekran serce gracza wciąż raczej drży z niepokoju, niż entuzjazmu. Tymczasem wydawcy co rusz zapowiadają nowe projekty, w przeciągu ostatniego roku pisaliśmy o ponad dziesięciu takich przedsięwzięciach. Zobaczmy, czy jest na co czekać.

Gwiazdy grają gwiazdy Dyskusję o filmowych adaptacjach gier zdominował w ostatnim czasie Ubisoft. Firma ma już na swoim koncie "Assassin's Creed: Rodowód" i krótkometrażowy "Ghost Recon Alpha", wyprodukowany w należącej do Ridleya Scotta wytwórni Little Minx. Oba projekty były jednak tylko częścią akcji marketingowej dla nadchodzących gier. Po ciepłym przyjęciu ich przez publiczność, apetyt Ubisoftu urósł. Obecnie w różnych stadiach produkcji znajdują się aż trzy filmy, na podstawie trzech różnych serii.

Najmniej wiadomo o kinowym "Ghost Reconie". W zasadzie tylko tyle, że francuska firma ma go w planach na przyszłość. Zapewne na okres po premierach filmów na podstawie "Assassin's Creed" i "Splinter Cell". Każdy z nich ma kosztować ponad 100 milionów dolarów, ale w kinie pojawią się najwcześniej w przyszłym roku. Widzów mają przyciągnąć gwiazdy.

Michael Fassbender w filmie "Bękarty Wojny"

Główną rolę w pierwszym z obrazów zagra znany z "Prometeusza" czy "Bękartów Wojny" Michael Fassbender. Wcieli się w porwanego przez tajną organizację barmana, którego świadomość zostanie cofnięta w czasie, by w trakcie odgrywania historycznych zdarzeń, wyjawić porywaczom sekret, od którego zależy los świata. Dokładnie tak rozpoczynała się seria gier, która sprzedała się już w ponad 40 milionach sztuk, więc możemy spodziewać się, że film nie będzie miał z nią wspólnego jedynie tytułu.

W filmowym "Splinter Cell" zobaczymy z kolei inną gwiazdę, której popularność eksplodowała w ostatnim czasie. Agenta tajnej jednostki wewnątrz amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego - Sama Fishera - zagra tam Tom "Bane" Hardy. Aktor urodził się w 1977 roku, możemy spodziewać się więc, że akcja filmu będzie toczyć się w czasach, gdy Fisher był młodszy, niż w ostatniej części gry. Jego historia pełna jest tajemnic, zdrad i zwrotów akcji, więc trudno zgadywać, na czym będą opierać się filmowcy. Co ciekawe, Ubisoft nie po raz pierwszy zabiera się za ekranizację "Splinter Cella". Na płytach z grą "Splinter Cell: Chaos Theory" w 2005 roku, znalazł się taki oto teaser.

Film nigdy nie ujrzał światła dziennego.

Na złamanie karku Ubisoft zapewni więc nam skok w przeszłość, opowieść political fiction i militarne klimaty. Mało rzeczy wygląda jednak na wielkim ekranie tak dobrze, jak samochodowe pościgi. Wie o tym EA i wie także Sony.

Pierwsza z firm pracuje nad filmem na podstawie serii "Need for Speed". Znany z serialu "Breaking Bad" Aaron Paul wcieli się w nim w rolę niepokornego kierowcy, ścigającego się w nielegalnych wyścigach, który wyląduje w więzieniu przez swojego wspólnika (Dominic Cooper). By się na nim odegrać, po odsiedzeniu wyroku, weźmie udział w wyścigu z Nowego Jorku do Los Angeles (organizowanego przez Michaela Keatona), który skomplikuje się, gdy inni kierowcy urządzą na niego polowanie. Obsadę uzupełniają Rami Malek ("Pacyfik"), Imogen Poots ("28 tygodni później") i raper Kid Cudi.

Aaron Paul

Obsada pokazuje, że EA podchodzi do sprawy poważnie, mieszane uczucia budzi jednak osoba reżysera. Scott Waugh nie ma wielkiego dorobku, a w Hollywood znany jest głównie jako kaskader. Jeśli więc czegoś możemy być pewni, to tego, że nie zabraknie w nim popisów, a ścigać się nie będą dżentelmeni, unikający zadraśnięć na swoich brykach.

W "Need for Speed" raczej nie zobaczymy natomiast zamontowanych na wozach karabinów. Jeśli lubicie tak pojmowaną walkę na drodze, to powinniście trzymać kciuki za filmową wersję "Twisted Metal". Informacje o tym projekcie są dość skąpe, ale wiemy, że reżyserem jest Brian Taylor. Jednego ulicznego szaleńca z płonącą czachą już nakręcił, choć nie wiem, czy warto chwalić się "Ghost Rider 2", już prędzej dwiema częściami "Adrenaliny" z Jasonem Stathamem. Do wiadomości publicznej przedostały się informacje, że Calypso miałby zagrać Kevin Dillon, lepiej znany, jak brat Vincenta Chase w serialu "Ekipa", a  w rolę Sweet Tootha wcieliłby się Costas Mandylor, którego możecie pamiętać z kolejnych części "Piły".

Sweet Tooth z Twisted Metal

Pierwotnie zapowiadano, że "Twisted Metal" trafi do kin w 2014 roku, ale ostatnia część gry okazała się finansową klapą i póki co nie zanosi się na kontynuowanie serii. Dla filmu może to oznaczać ślepą uliczkę.

David kontra Goliat Na ekrany kin zmierza też bardziej ambitny projekt. Za adaptacją "Shadow of the Colossus stoją chyba właściwi ludzie. Na reżyserskim fotelu zasiądzie Josh Trank, autor "Kroniki", a wspomoże go scenarzysta "Hanny". Oba filmy były wyzutymi z taniego efekciarstwa, kameralnymi widowiskami opartymi na niecodziennej historii. Opowieść o polowaniu na piękne, gigantyczne stwory to coś, co łatwo mogłoby zmienić się w głupawą rzeźnię, a przecież gra nie sprowadzała się do tego.

Shadow of the Colossus

Liczę, że filmowcy nie pójdą tu na skróty i przygotują się do przedsięwzięcia. Póki co Trank ma zaplanowane dwa filmy na 2014 i 2015 rok. Nie wiadomo, kiedy do kin miałyby trafić kolosy.

Niekończące się problemy Zapowiedzi, zapowiedziami, ale trudno przewidzieć, ile z opisywanych tu filmów faktycznie trafi do kin. "BioShock" i "Uncharted" to dwie serie gier, których ekranizacje zapowiedziano już dawno, ale nad oboma projektami wisi fatum, które uniemożliwia doprowadzenie produkcji do końca.

BioShocka pierwotnie miał reżyserować Gore Verbinski, odpowiedzialny za "Piratów z Karaibów", ale zrezygnował i został producentem filmu. Miał jego wizję i upierał się przy celowaniu w kategorię wiekową "tylko dla dorosłych", by w obrazie poruszyć całe spektrum podejmowanych przez grę tematów. To znacznie zawężało liczbę potencjalnych odbiorców, a co za tym idzie, także potencjalne zarobki. Z kolei stworzenie podwodnego miasta, oznaczało duże wydatki. Takie warunki nie są marzeniem księgowych w wytwórniach filmowych. W międzyczasie film stracił kolejnego reżysera i na dobrą sprawę nie wiadomo, co się z nim dzieje.

Ostatnie wieści, to komentarz Kena Levine'a - autora gry - który w maju zeszłego roku zapewniał, że prace trwają. Poniższy zwiastun to jednak tylko robota fanów:

Burzliwą historię ma też filmowa wersja "Uncharted". Także i przez ten projekt przewinęło się dwóch reżyserów, którzy ostatecznie wybrali pracę nad innymi filmami. Pierwszy z nich - David O. Russel planował zmienić przygody Drake w opowieść o szukającej skarbów rodzince cwaniaków, a w roli Nathana widział Marka Wahlberga. Gdy zrezygnował, społeczność graczy odetchnęła, bo jego następca - Neil Burger - obiecał historię wierniejszą grze. Ale i on nie pracuje już nad "Uncharted". Co gorsza, nie wiadomo czy w ogóle ktoś to robi. Ostatnie wiadomości na temat ekranizacji dotyczyły scenariusza. Jego trzecią wersję szykuje ponoć małżeństwo odpowiedzialne za skrypt "Skarbu Narodów".

A Nathan Fillion nie młodnieje...

Nathan Fillion prosił swoich fanów, by wstawili się za jego kandydaturą do roli Drake'a

Nowe życie Lary Tomb Raider trafiał już do kin dwukrotnie. Pierwsza część była finansowym sukcesem, ale sequelowi nie poszło już tak dobrze. Mimo to wytwórnia Paramount chciała nakręcić kolejny film. Na przeszkodzie stanęła Angelina Jolie. Odtwórczyni głównej roli nie miała ochoty na ponowne wcielenie się w Larę Croft.

Restart growej serii jest świetną okazją, by wrócić do tematu. Graham King (producent m.in. "Operacji Argo" i "Dziennika zakrapianego rumem") zapowiedział, że film tak jak i nowa gra opowie o tym, jak Lara stała się nieustraszoną poszukiwaczką skarbów. Czekając na ukończenie scenariusza, gracze zastanawiają się, kto zagra główną rolę. Z projektem były łączone między innymi Olivia Wilde, Megan Fox, Jennifer Love Hewitt i Lyndsy Fonseca.

Lyndsy Fonseca, czyli córka Teda z "Jak poznałem waszą matkę"

Cyberpunk Nie, nie ten od CD Projekt RED. Przynajmniej jeszcze nie. Póki co do kin zmierza "Deus Ex" i jeśli wszystko pójdzie dobrze, trafi do nich w 2014 roku. Autorzy wychodzą z założenia, że skoro filmy na podstawie gier wideo zwykle są kiepskie, nie będą starali robić kolejnego "filmu dla graczy". Za kamerą stanie Scott Derrickson, który do tej pory pracował przy raczej mniej znanych produkcjach (np. "Egzorcyzmy Emily Rose"). Zamierza on opowiedzieć cyberpunkową historię, opartą na fabule "Buntu Ludzkości", ale nie będącą jej kopią.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie Powyższe filmy pojawiały się w mediach przez ostatnie dwa lata przynajmniej kilkukrotnie. Jest jednak dużo projektów, o których ktoś wspomniał w jakimś wywiadzie i słuch o nich zaginął.

Trudno było ukryć zdziwienie, gdy Michael Dorn (Worf ze "Star Trek") przypomniał światu, że dawno, dawno temu ogłoszono początek prac nad filmem na podstawie "Castlevanii" i ponoć wciąż jest on w produkcji. THQ miało plany zekranizowania "Metro 2033", ale w związku z bankructwem firmy nie spodziewałbym się, że kiedyś znów usłyszymy o tym projekcie. Jeśli liczyliście, że w okolicy premiery "God of War Wstąpienie", do kin trafi film o przygodach Kratosa, to wiecie już, że tak się nie stanie. Wiemy, że film powstaje w Universal Studios, ale nie znamy ani reżysera, ani obsady aktorskiej.

Bill Goldberg jako Kratos? Póki co to tylko wizja fanów

No i nie zapominajmy też o filmie "Metal Gear" zapowiedzianym w trakcie obchodów 25-lecia serii, choć w jego przypadku na premierę poczekamy pewnie dużo dłużej. Kojima jest przecież perfekcjonistą z fiołem na punkcie kinematografii.

CDN Lista zapowiedzi jest długa, więc w najbliższych latach nie będziemy raczej narzekać na brak gier wideo na wielkim ekranie. Znani aktorzy i duże wytwórnie nie gwarantują jeszcze sukcesu, ale wyraźnie widać wzrost zainteresowania branży filmowej naszą działką przemysłu rozrywkowego. Pozostaje trzymać kciuki za jakość tych ekranizacji. W przeszłości bywało z tym bardzo, bardzo różnie. Z przewagą rozczarowań.

Maciej Kowalik

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
publicystykaubisoftsony
Komentarze (0)