Gry przyćmią inne rozrywki
Do takich wniosków doszedł Mike Griffith z Activision-Blizzard w przemówieniu na temat przewagi gier wideo nad innymi mediami na CES 09. Rzecz jasna jego opinia dotyczy USA i aby ją uargumentować, użył wielce ciekawych danych dotyczących tego rynku w latach 2003 - 2007. Okazuje się że w tym okresie sprzedaż biletów w kinach spadła o 6%, muzyki o 12%, a sprzedaż DVD utrzymywała się na stałym poziomie. W tym samym czasie aż o 40% wzrosła liczba sprzedawanych gier. Griffith podsumował to tak:
„Filmy, muzyka i telewizja to wszystko branże, które albo przeżywają stagnację, albo wręcz się kurczą. Wydaje się, że gry przyćmią wszystkie inne formy elektronicznej rozrywki w ciągu następnej dekady.” Dodał także coś, z czym trudno mi się nie zgodzić:
„Gry to już nie zaplanowane z góry wycieczki po liniowych labiryntach. Stały się pełnoprawnym medium do opowiadania rozbudowanych historii i mogą śmiało rywalizować z filmami. Zwłaszcza, że film to pasywna rozrywka, a w grze gracz bierze czynny udział i bardziej się w nią angażuje.” Ja również współczesne gry postrzegam w ten sposób, liczy się dla mnie przede wszystkim dobra historia i wciągające uniwersum, dlatego właśnie z miejsca pokochałem Mass Effect. Rzecz jasna bez odpowiedniej grywalności się nie obejdzie, ale martwi mnie strona, w którą poszło Nintendo i która jest odejściem od takiego postrzegania gier o jakim mówi Griffith.
Na zakończenie swojego wystąpienia przywołał on także sukces Guitar Hero, na które gracze wydali już miliard dolarów i przypomniał, że jednocześnie znacząco spadła sprzedaż płyt CD. Choć w dobie popularności formatu mp3 to akurat nie powinno nikogo dziwić. Tak czy owak, wypada mi zgodzić się z opiniami Griffitha, bo sam jeśli mam świetną grę, to przedkładam ją nad inne rozrywki.
Marcin Lewandowski
[via Gamesindustry]