Gry na iPhone`a są dla branży tym, czym telewizja dla kina
Rozkwit gier na iPhone'a zaskoczył chyba wszystkich, łącznie z Apple. Czy można je traktować jako zagrożenie dla tradycyjnych, wysokobudżetowych produkcji w pudełkach? Peter Molyneux uważa, że wręcz przeciwnie.
Molyneux w wywiadzie dla Games Industry stwierdził, że branża gier wcale nie jest taka wyjątkowa i można ją bardzo łatwo przyrównać do filmowej:
Wyobrażam sobie kierowników dużych studiów filmowych, którzy obawiają się, że filmy umrą, bo wszyscy będą mieli telewizory i nikt nie będzie chciał chodzić do kina. I wiesz co? Był moment nierównowagi, ale więcej osób chodzi teraz do kin, a programy telewizyjne nadal powstają. Zdaniem Molyneux tak samo będzie z grami. Według niego, za rok o tej porze na iPhonach pojawią się już gry o dużych budżetach:
To tylko kwestia czasu, zanim jakiś sukinsyn zrobi grę o niesamowitej jakości, która wszystkich powali i jej stworzenie będzie kosztować 5-10 mln dolarów. Wtedy wszyscy spojrzą i powiedzą: "Świetnie - teraz musimy wydawać 5 mln dolarów na każdą grę" Teoretycznie mamy już na iPhone'a GTA: Chinatown Wars, które jednakże jest portem z DS-a. Co wysoki budżet będzie w stanie wycisnąć ze sprzętu Apple? Na pewno coś interesującego, pytanie tylko, czy przyzwyczajeni do prostych gierek za dolara gracze w ogóle sięgną po większe, droższe rzeczy.
[via Games Industry]
Konrad Hildebrand