Nie czekają, mówicie? Otóż czeka już na pewno około dziesięciu milionów osób, które jeszcze przed premierą zapisały się do dostępu na serwery (gra jest darmowa, wiec nie ma mowy o "zamówieniach"). O ile w skali kraju, który ma ponad miliard mieszkańców, nie jest to jakaś szokująca liczba, o tyle w świecie elektronicznej rozrywki musi robić wrażenie. Czym więc tak zainteresowani są wszyscy ci gracze?
Age of Wulin to MMORPG, które trochę oczywiście zapożycza od najgłośniejszych zachodnich przedstawicieli gatunku (chociażby interfejs), trochę jednak samo do niego dokłada. Przede wszystkim: klimat i realia. Całość dzieje się bowiem w świecie średniowiecznych Chin, oczywiście nie tym realnym, ale pełnym zmiksowanych ze sobą mitów i legend (wuxia). Pamiętacie Jade Empire, grę RPG od BioWare z 2005 roku? Age of Wulin za tło bierze podobne realia, jego zaletą jest jednak to, że twórcy są mieszkańcami Chin, którzy znają wszystkie te motywy dużo lepiej niż zachodni twórcy. Przykład? Weźmy taką świątynię Shaolin: w tej grze jest ona kopią jeden do jednego autentycznego budynku. Wrażenie robi także to, że wszystkie animacje ruchów czy ciosów zarejestrowano w systemie motion capture, wykorzystując do tego autentycznych mistrzów sztuk walki.
Wyobraźcie więc sobie świat, w którym podstawową "bronią" są najrozmaitsze chińskie sztuki walki i moc chi. Podczas pojedynków normą są spektakularne akcje rodem z filmów typu "Dom latających sztyletów" czy "Przyczajony tygrys, ukryty smok". Kilkunastometrowe skoki, bieganie po wodzie - to wszystko tutaj jest. Ciekawie zaplanowano także rozwój postaci, gdzie w ogóle nie ma poziomów ani klas: zamiast tego cały świat pełen jest nauczycieli, którzy są w stanie nauczyć graczy niektórych umiejętności.
Oczywiście: nie przesadzajmy. Jakkolwiek pomysł jest ciekawy, o tyle to ciągle jest darmowe MMO tworzone w Chinach. W związku z tym wygląda... Różnie. Grafika prezentuje się nie najgorzej, ale na pewno nie porywa, poza tym gra na razie zdecydowanie nie chodzi do końca płynnie. To nie jest "musisz zagrać", to ciekawostka, uprzedzam, gdyby to jeszcze nie było do końca jasne.
Podejrzewam jednak, że zainteresowanym grą mieszkańcom Chin nie będzie przeszkadzać, że Age of Wulin nie wygląda jak Crysis 2 i jest mocno ograniczone. Liczą się realia, znajome klimaty i oczywiście to, że całość jest darmowa. O tym, czy gra faktycznie będzie hitem w Państwie Środka, przekonamy się w październiku, gdy trafi tam do cyfrowej dystrybucji. Europejscy gracze, którzy chcieliby ją - choćby z ciekawości - przetestować, będą musieli poczekać do 2012 roku.
W następnym odcinku poznamy gry irańskie.
Tomasz Kutera