Grarantanna to pomysł rządu na to, by młodzi zostali w domach i grali w Minecrafta
Nazwa głupia, ale pomysł więcej niż udany.
23.03.2020 | aktual.: 05.04.2020 22:04
Nie tak dawno prezydent Wrocławia nas zaskoczył i stwierdził, że gry to całkiem rozsądny pomysł na spędzenie kwarantanny. Podobnie uważa rząd, a konkretnie Ministerstwo Cyfryzacji, które wystartowało z akcją o nazwie Grarantanna.
Tak, nazwa na początku też nas rozbawiła i sugerowała niezbyt udane przedsięwzięcie. Dodanie "gra" do dowolnego wyrazu nie jest szczytem oryginalności, a bardzo często przy okazji jest dowodem na brak jakichkolwiek sensownych pomysłów. Tu jest inaczej.
Można było mieć obawy, że twórcy Grarantanny pójdą na łatwiznę i niczym leniwy pan od WF rzucą piłkę - w tym przypadku będzie to jakaś gra sieciowa - po czym udadzą się do swojej kanciapy.
Tymczasem Grarantanna to m.in. seria webinariów poświęconych różnym aspektom tworzenia gier. W piątek odbył się pierwszy (Unity - Wprowadzenie i Zderzenie z fizyką), natomiast temat dzisiejszego brzmi "Interfejs użytkownika i Świecidełka". W kolejnych dniach omawiane będą podstawy skryptowania czy poradnik dotyczący stworzenia prostej gry.
Grarantanna to także nauka obsługi narzędzi służących do tworzenia prezentacji oraz Game Jam Online - czyli konkurs tworzenia gier na zadany temat, który właśnie trwa.
Organizatorzy nie zapomnieli o rozgrywce i stworzyli własny serwer w Minecrafcie. Nuda? Ministerstwo przygotowało nagrody dla autorów najciekawszych budowli.
Może niezbyt udaną propozycją jest quiz historyczny (dosyć proste pytania) czy zagadki, ale to i tak nie zmienia faktu, że Grarantanna wydaje się być ciekawszą akcją niż sugeruje to nazwa. Oczywiście łatwo machnąć ręką na projekt i stwierdzić, że "młodzież i tak sama znajdzie sobie zajęcie", ale w tym przypadku równie ważne jest coś innego.
Ministerstwo Cyfryzacji nie traktuje gier jako tej złej rozrywki, która zabiera czas i jest bezwartościowa. Niby w 2020 roku powinna to być oczywistość, ale dobrze wiemy, że nie wszyscy tak uważają. Ministerstwo w trakcie uczniowskiej kwarantanny wysyła ważny i czytelny sygnał, że takie osoby nie mają racji.
Zresztą pomysł okazał się wizerunkowym strzałem w dziesiątkę. O akcji dowiedział się Reddit. I chociaż daleki jestem od otwierania szampana, bo "zagranica nas chwali", to nawet miło, że nie kojarzeni jesteśmy ze stereotypowym belfrem, dla którego gra to wynalazek szatana.