Granie na imprezie - tak czy nie? Jakie macie doświadczenia? [KLUB DYSKUSYJNY]
Zacznijmy od wyników naszych wieloletnich eksperymentów.
Paweł Olszewski:Gry na imprezie - jak najbardziej, ale nie wszystkie. Całasztukapolega bowiem na zainteresowaniu tym co się dzieje na ekranie płci pięknej. Nie może być więc zbyt trudno, ale banalna rozgrywka też potrafi na co dzień niegrające dziewczyny znudzić. Ważna jest rywalizacja, ale najlepsza w grupach. Kobiety, jak wiadomo, to stworzenia stadne, nawet w grach lubią być „razem”. Jeżeli więc Rayman, to z pomocą kogoś, kto będzie je ratował z opresji.
DanceStar Party: Zostań Gwiazdą Tańca - polska reklama
O dziwo czasem sprawdzają się też bijatyki, nic nie może konkurować jednak z grami muzycznymi i tanecznymi. Pamiętam, że kilka lat temu w dniu mojej parapetówki dostałem do zrecenzowania DanceStar Party. Skończyło się klasycznie - po wschodzie słońca, interwencji sąsiadów i masie śmiechu. A żeby było śmieszniej, nad ranem wszyscy byli maksymalnie trzeźwi, bo „wyskakali” cały alkohol.
Maciej Kowalik:Wszystko zależy od typu "imprezy", ale z doświadczenia wiem, że odpalenie konsoli na domówce z niegrającymi przyjaciółmi przynosi nadspodziewanie dobre efekty. Oczywiście kluczowy jest wybór tytułów. Nikt nie chce patrzeć jak grasz w nowe Call of Duty. Nikomu nie zaimponują twoje combosy w Devil May Cry 3. Nie daj się złapać na "odpal coś ładnego". Oni mają grać, a nie patrzeć jak ty to robisz. Daj dwa pady gościom, odpal którąś grę z Lego w tytule (kooperacja z przygód Indiany Jonesa wciąż bije późniejszegry) i obserwuj, od czasu do czasu - nie za często - naprowadzając ich na trop.
Sportówki? Próbowałem kiedyśNBAJam - wydawałoby się idealnego tytułu na takie okoliczności. Nie wyszło. Ciągle słyszałem "przecież tu był faul"... Z mordoklepkami jest lepiej, ale duma gracza może ucierpieć, gdy dostanie wciry od koleżanki mashującej wszystkie przyciski na ślepo. Pamiętaj, by nie tracić wtedy rezonu i ciągle się uśmiechać. Innym strzałem w dziesiątkę i przy okazji najlepszym powodem do kupna pałek Move (pamiętacie?) są dwie części Sports Champion. Tylko nauczcie znajomych korzystać z paska zabezpieczającego kontroler przed wypadnięciem z ręki i lotem w stronę telewizora. Uwierzcie mi na słowo...
Gry muzyczne to już zupełnie inna liga. To one są imprezą. Rozstawiony w pokoju zestawRockBand prędko z ciekawostki staje się centrum zabawy. Normalne, że na początku nikt nie chwyci mikrofonu, ale po kilku drink... chwilkach okazuje się, że trzeba biec do sąsiadów z bombonierą i wytłumaczyć im, że cisza nocna może być dziś trochę głośniejsza. Perkusja, mikrofon, dwie plastikowe gitary nie były tanie, ale przez te kilka lat spokojnie "spłaciły się" w dobrej zabawie, jakiej nam przysparzały. A o tym, że konsole i imprezy wcale się nie gryzą świadczą kolejne sprzęty, które lądują w salonach znajomych, których sprowadziłem na lepszą drogę. I wszyscy pytają mnie - kiedy wreszcie wyjdzie nowy Buzz.
Patryk Fijałkowski:UltraStar. Tylko UltraStar. Świetniegrasię też w UltraStara albo - jeśli ma się ochotę na inny klimat - w UltraStara. Ale już zupełnie serio: wszyscy wiedzą, że nic nie idzie tak dobrze w parze z alkoholem jak śpiewanie. A UltraStar to taki darmowy SingStar na PC.
Ci, którzy umieją przejść czysto przez "Otherside" Red Hotów rozkręcą zabawę już na początku, pozostali po kilku kolejkach sami będą się przepychać, żeby zaprezentować wykon życia "Wind of Change" Scorpionsów. Wspólne śpiewanie integruje, budzi dużo śmiechu i przede wszystkim nie zabija imprezy tym, którzy nawet mając w ciele więcej wódki niż krwi, nie wyduszą z siebie choćby "Sto lat".
Bijatyki z mojego doświadczenia bardzo szybko się nudzą. Choć nie zapomnę, jak w liceum nocka filmowa przerodziła się w wielki turniej Tekkena, kiedy to podzieleni na dwie drużyny darliśmy mor... buzie, jak najbardziej fanatyczni kibole podczas najważniejszego meczu sezonu. Naprawdę niewiele brakowało byśmy zaczęli naśladować Hwoaranga czy innego Paula. Kurczę, te emocje były niesamowite. I wyjątkowe.Tylko raz nam tak "kliknęło", a zdarte gardło od "blokuj! blokuj! blokuj, do diaska! a niech mnie dunder świśnie, aleś oberwał!"* do dziś wspominam z rozrzewnieniem.
*słowa użyte tej pamiętnej nocy mogą się nieznacznie różnić od przytoczonych
Karol Kała:Na imprezach grałem głównie w gry planszowe. Small World, Ankh Morpork, Ewolucja. Za dzieciaka zdarzały się też "turnieje" w Tekkena (wygrywał Hwoarang mashujący w przyciski - "lamisz jednym ciosem ciągle, nie liczy się"). Dobrym pomysłem jest też Wii wraz z Wii Sports. Potrafi zmęczyć i pomaga w wypoceniu alkoholu.
Szczerze mówiąc, na imprezach wolę jednak tańczyć, rozmawiać, flirtować, pić, rozmawiać, flirtować, pić, oglądać słabe filmy. Może chodzi o to, że przy piwie i wódce raczej odpoczywamy od gier, poświęcamy sobie więcej uwagi i wspinamy się na wyżyny polityczno-religijno-filozoficzne. Nie pogardzę jednak ciekawą karcianką, czy planszówką. Co prawda nie jestem ekspertem w tychże, a poznawanie zasad i konieczność wytężenia umysłu po trzecim piwie potrafi być trudne. Mimo wszystko - podczas rozgrywki przy stole w dalszym ciagu można... pić, flirtować, rozmawiać. I pić. I rozmawiać. I poznać kolejną "przyszłą żonę".
A pod koniec? Pod koniec "jjjheednego wpiłem". Ach, ten Novigrad. Wesołych Świąt!
Oskar Śniegowski:Naprawdę ciężko będzie mi uwierzyć, jeżeli ktoś z nas napisze, że gry nie nadają się na imprezy. W kręgu znajomych, w którym się obracam, są zupełnie normalną rzeczą. Powiedziałbym, że wręcz naturalnie wpisaną w definicję imprezy. Co prawda nie wszystkie zakwalifikowałbym do kategorii „gry imprezowej”, ale zależy w jakim gronie akurat się bawimy i w jakim stanie jesteśmy.
Czasami ścigamy się na split-screenie w Gran Turismo, czasami próbujemy wyrzeźbić jakiś kawałek w Guitar Hero tak, żeby widownia nas nie wygwizdała, czasami robimy turnieje w FIFĘ, a czasami do napędu trafi nawet Sports Champions. Nawet GTA (szczególnie IV) daje radę na imprezie. Robiliście kiedyś konkurs na najzabawniejszą figurę akrobatyczną wykonaną przez głównego bohatera po wypadnięciu w czasie wypadku przez przednią szybę samochodu, przy okazji śmiejąc się wniebogłosy? My robiliśmy. Już mówiłem, że wszystko zależy od 'szerokości' zaproszonego na imprezę towarzystwa? To dobrze. W każdym razie, do tej pory mam z grami na imprezie związane jedynie pozytywne wspomnienia. Ciekawe w jakim stopniu zależy to od faktu, że najczęściej bawię się z ludźmi, którzy lubią grać przynajmniej tak bardzo jak ja.