Granie, które straciliśmy: kawiarenki internetowe

Kiedy ostatni raz graliście tak, aby móc spojrzeć rywalowi prosto w oczy?

Granie, które straciliśmy: kawiarenki internetowe
marcindmjqtx
SKOMENTUJ

Miejsce akcji: pokaz już-niedługo-popularnej sieciowej strzelaniny. Osiem komputerów, cztery po jednej, cztery po drugiej stronie. Oprócz mnie w meczu są jeszcze trzy inne osoby, dziennikarze z różnych europejskich krajów, z którymi nie zamieniłem wcześniej ani jednego słowa.

W grę też wcześniej nie grałem. To Shootmania: Storm, nie jest w tej historii najważniejsza, ale istotne jest to, że to produkcja stawiającą na czyste, pierwotne piękno railguna z Quake. Szybkie tempo, proste zasady, jeśli kiedyś graliście w tego typu grę, to odnalezienie się w produkcji studia Nadeo powinno zająć Wam jakieś pięć sekund.

Tak też, gram, jeden frag, drugi. Po szczególnie długiej wymianie ognia, zakończonej już nie pamiętam jakimś wynikiem, patrzę nad monitorem i widzę parę oczu patrzących na mniej. Na dodatek kobiecych. Dobra, gram dalej. Przydarza mi się jakiś fartowny frag, słyszę obok jęk zawodu, patrzę, siedzący z prawej facet kiwa mi porozumiewawczo głową.

Nagle orientuję się, że gram przeciwko żywym ludziom.

W gruncie rzeczy robię to codziennie, ale przecież nie mam pojęcia jak wygląda i jak zachowuje się osoba po drugiej stronie. W niektórych grach mam chat, w innych komunikację głosową, ale rzadko kiedy chcę z nich korzystać, bo jakoś nie chce mi się wysłuchiwać sapań losowych ludzi po drugiej stronie słuchawki.

To było niesamowite uczucie. Nie znałem tych ludzi, a uśmiechałem się do nich, cieszyłem z udanych akcji bez względu na to, po której stronie rakietnicy się znajdowałem. Po ich twarzach także widziałem, że po prostu czerpią radość z grania. A gdy musiałem iść i napisałem na chacie „thx bye”, spojrzeli na mnie i pomachali na do widzenia.

I olśniło mnie: Konrad, przecież ty grasz teraz w kawiarence internetowej!

Jeśli dobrze policzę, to ostatni raz na serio w ten sposób grałem w ogólniaku, w pracowni informatycznej. Która przecież i tak nie podpada bezpośrednio pod definicję kawiarenki internetowej. Ale rywale byli tuż obok i nigdy nie zapomnę wspólnego grania w pierwszego StarCrafta (byłem dzięki temu zagrożony z wychowania fizycznego).

Każdy gracz, który dojrzewał pod koniec lat 90. w Warszawie był choć raz w kawiarence internetowej w podziemiach Empiku na Nowym Świecie. Ja byłem tam jedynie gościem - mieszkałem wtedy przez jakiś czas pod miastem, w centrum byłem przejazdem. Nie było mowy o organizowaniu specjalnych wypraw tylko po to, aby grać w kafejce. Moi znajomi grali w inne gry, ja w domu miałem za słaby modem, aby w ogóle traktować serio sieciowe granie. Mogłem więc tylko patrzeć i podziwiać, jak inni tłuką się w Red Alercie.

Z kolei Paweł Kamiński pamięta swoją kawiarenkę internetową z Płocka i wagary z Quake 2. W której, jak się potem okazało, właściciel sprzedawał pirackie gry. I drugą z Grodziska, gdzie grał w pierwszym w życiu turnieju - w Unreal Tournament.

Przeglądając archiwa Gazety w poszukiwaniu zdjęć do zilustrowania tekstu, znalazłem takie z Poznania, z marca 2005 roku:

i podpis:

25 marca, godz. 12.52, ul. Kołłątaja. Koledzy od lewej Mateusz, Mateusz i Mirek pozbierali złom za który dostaną 10 PLN. Chcą iść do kafejki internetowej żeby pograć w Conter strice. Ciekawe, gdzie co się dzieje z nimi teraz.

Albo Opole, lipiec 2004 roku:

8 lipca, godz. 14.35, ul. Grota-Roweckiego. Chłopaki o wdzięcznych pseudonimach Sauron i Sonic całymi dniami grają w Counter Strike`a w kawiarence internetowej Broken Dreams. Jest to ich sposób na spędzanie wakacji. Nie jest tak, że kafejek internetowych oferujących granie już nie ma. Są, nawet w centrum Warszawy. Ale kompletnie nie mam ochoty chodzić do nich samemu. Teoretycznie w dzisiejszych czasach coraz wydajniejszych laptopów (i masy darmowych gier sieciowych) wspólne umówienie się na granie w jednym miejscu nie powinno być problemem. Ale mimo to, jakoś się nie udaje.

Gry planszowe wróciły do łask. Przynajmniej raz w miesiącu umawiamy się ze znajomymi czy to w knajpie czy czyimś mieszkaniu na wieczór z pionkami i kośćmi.

Ale kawiarenki internetowe? To już chyba pieśń przeszłości. A może się mylę? I tak jak planszówki, tak powrócą w nowej, nieco ironicznej formie w modnych lokalach z Club Mate w lodówkach? Od czasu do czasu pojawiają się nawet knajpy, w których można grać na konsolach, więc kto wie?

Konrad Hildebrand

Obraz
Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne