Gran Turismo 7 to powrót do korzeni. I nie wiem, czy to dobrze [RECENZJA]
Gran Turismo to seria gier obok której ciężko mi przejść obojętnie. Grałem w każdą z głównych części i prawdopodobnie przed konsolą spędziłem setki, a może i tysiące godzin. Jak na tle wszystkich produkcji z serii wypada długo wyczekiwana "siódemka"? Odpowiedź nie jest prosta.
Gran Turismo Sport, czyli poprzedniczka "siódemki", jest produkcją nastawioną głównie na rywalizację pomiędzy graczami. I wielu fanom serii się to nie spodobało. Sam należę do tej grupy, albowiem w tych czasach miałem dość kiepskie połączenie internetowe, co właściwie uniemożliwiało mi całą zabawę. Tak, to trochę niesprawiedliwa ocena, ale ja wtedy po prostu chciałem grać w nowe Gran Turismo.
Na samym początku pragnę zaznaczyć, że grałem około 30-40 godzin, a większość czasu spędziłem na kierownicy Logitech G29. Starałem się grać z całkowicie wyłączonym wspomaganiem, jedynie z funkcją ABS.
5 lat później nareszcie jest Gran Turismo 7 - produkcja gotowa na nową generację konsol
No właśnie, czy jest gotowa? Szczerze mówiąc, chyba gdyby nie miłość do Gran Turismo, byłbym bardzo zawiedziony. Przede wszystkim - oprawa graficzna nie powala. Gdyby porównywać Gran Turismo 7 z Forzą Horizon 5, to mielibyśmy tutaj starcie Pałacu w Wilanowie z paryskim Luwrem. Może nie jest fatalnie, ale nie widać tutaj next-genowego przeskoku graficznego. Co więcej, na niektórych trasach (np. japońskiej Tokyo Expressway) można odnieść wrażenie, że tekstury obiektów w tle wyglądają tak samo, jak w Gran Turismo... 5.
Sam wygląd aut zasługuje już na pochwałę. Nawet w trakcie wyścigu widać najmniejsze detale, uszkodzenia, a widok z wnętrza auta nie jest nudny i oklepany, a zdecydowanie każde z nich się wyróżnia. Niemniej, po tym co widzieliśmy na zwiastunach gry, można odczuwać pewien niedosyt. Jednakże, paradoksalnie, Gran Turismo 7 w rozdzielczości Full HD wygląda całkiem nieźle.
Co prawda grałem w trybie wydajności, czyli zwiększającego liczbę klatek wyświetlanych na sekundę. Niestety, to nie zawsze wystarczało, aby uzyskać komfortowy poziom rozgrywki. Przykładowo: pędząc za sterami Forda Mustanga Mach 1 z 1971 roku, na jednej z amerykańskich tras, doznałem wręcz efektu tzw. "slow motion". Kiedy od dłuższego czasu pędziłem z dużą prędkością, gra nagle po prostu spowolniła. Później zdarzyło mi się to jeszcze raz.
Co z kolei Gran Turismo 7 ma wspólnego z nową generacją? Cóż, na PlayStation 5 (pewnie przez dysk SSD) praktycznie zniknęły ekrany ładowania. Właściwie na nic nie czekamy, więc menu działa bardzo płynnie, a wyścigi ładują się natychmiastowo. Nie sprawdzaliśmy natomiast, jak to wygląda na PlayStation 4.
Dość oszczerstw - co w Gran Turismo 7 jest cudowne?
Kampania. Oczywiście, że kampania, bo czekaliśmy na nią od lat. I tutaj twórców trzeba pochwalić za podejście do sprawy. Do rozegrania mamy nie tylko wyzwania typu licencje, wyścigi czy puchary. Pojawił się także oddzielny tryb - misje, który trochę przypomina licencje, ale są zdecydowanie trudniejsze. Mega plus, lubimy trudne wyzwania!
Kolejna nowość to Kawiarnia. Od samego początku spędzamy w niej sporo czasu, a wirtualni przyjaciele dają nam nowe wyzwania. Przykładowo - mamy za zadanie zebrać trzy konkretne auta, które mają ze sobą coś wspólnego, np. trzy słynne europejskie hatchbacki. Część z nich możemy kupić, a część musimy wygrać w wyścigu. Oczywiście z góry wiadomo, na który wyścig się wybrać, aby zdobyć auto. Taki brak niespodzianki to dla mnie minus.
Jednakże, zdobycie każdego auta zwiększa nasz poziom kolekcjonera, co z kolei przekłada się na odblokowywanie kolejnych funkcji w grze. I to ma swoje plusy, bo pewnie inaczej nigdy nie kupiłbym Suzuki Swift czy innego mniej prestiżowego auta. Dzięki Polyphony Digital, namówiliście mnie do zdobywania aut, których nie chcę. I to nie zarzut. Przypadkiem okazało się, że owym Swiftem całkiem dobrze mi szło.
Jest też tryb Music Rally, którego sens zrozumieją chyba tylko Japończycy. To dosłownie minigierka umieszczona w świecie Gran Turismo 7. Niczym na arkadowych maszynach mamy pędzić po trasie i wyrobić się w czasie do każdego z punktów kontrolnych. Naszym zadaniem jest przejechać kilka kilometrów w rytm muzyki. Nic ciekawego.
Skoro już mówimy o udźwiękowieniu, to w Gran Turismo 7 usłyszymy nadal te same odgłosy odliczania do startu wyścigu, obsługi menu itp. Muzyka jak zawsze z większym nastawieniem na klasykę. Nic tu się nie zmienia - czy to dobrze, czy źle? Nie miałem czasu się zastanawiać, bo wolałem jechać dalej.
Z kolei odgłosy w trakcie wyścigu oraz dźwięki silników zasługują na pochwałę, ale musicie założyć słuchawki, żeby to poczuć. W standardowym modelu słuchawek do PS5 możemy poczuć dosłownie wiatr w uszach. Im szybciej jedziemy, tym donośniejszy staje się odgłos rozbijającego się o karoserię powietrza. Coś niesamowitego.
Tuning, personalizacja i ogrom aut - nie tylko okrążenia
To co zawsze kochałem w serii Gran Turismo, to możliwość przesiadywania przez kilkadziesiąt minut, aby jak najlepiej dostosować swoje ukochane auta do własnych potrzeb i stylu jazdy. W Gran Turismo 7 nie zabrakło takich opcji, a wręcz jest tego znacznie więcej. Panel tuningu stał się także bardziej przejrzysty i umożliwia zapisywanie kilku schematów jednocześnie, które możemy swobodnie przełączać i porównywać statystyki.
Złap je wszystkie, bo są ich tu setki! Nie można narzekać na brak zawartości w tej grze. Już teraz mamy do wyboru ponad 400 samochodów, a torów wyścigowych jest aż 34, z czego na każdym możemy pojechać na jednej z kilku dostępnych konfiguracji trasy. A skoro mamy setki aut, to pewnie domyślacie się, że będzie tu sporo grindowania. No i jest. Trzeba naprawdę sporo pojeździć, aby kupić sobie drogi supersamochód. Nie ma lekko.
Poziom trudności - lepiej od razu zaczynać na najwyższym
Zaczynając grę ustawiłem poziom trudności "normalny". Właściwie po pierwszym wyścigu widać było, że przypomina to bardziej rodzaj zabawy dla amatora. Postanowiłem więc odłączyć wszelkie wspomagania i wówczas wyzwaniem okazało się sterowanie autem, a więc o ile nie zaliczyłem kółka, o tyle mogłem wygrać wyścig. Nawet z nieco lepszymi autami, niż moje.
SI nie stanowi zbyt poważnego przeciwnika na "normalnym" poziomie trudności. Jeśli interesuje was walka z więcej, niż jednym realnym kierowcą (npc), proponuję skorzystać z trudniejszej opcji wyścigów. Na szczęście, jest także multiplayer, oraz tryb Sport, czyli mistrzostwa znane z Gran Turismo Sport.
Kierownica, czy pad DualSense?
Jeśli myśleliście nad zakupem kierownicy do PS5 aby grać w Gran Turismo 7, to powiem wam, że nie musicie tego robić. Sam to zrobiłem (Logitech G29) i nie do końca czuję się usatysfakcjonowany. To znaczy efekt jest nieziemski. Na kierownicy gra się cudownie, można najlepiej wyczuć każdy, najtrudniejszy do prowadzenia samochód. Ale czy jest ona niezbędna?
Pad DualSense radzi sobie z samochodówkami bardzo dobrze. Dzięki nowym, adaptacyjnym triggerom, możemy bardzo łatwo panować nad prędkością samochodu, co w przypadku poprzednich wersji padów do PlayStation nie było aż tak oczywiste. Radzę najpierw spróbować zagrać na padzie, a potem ewentualnie myśleć nad kierownicą.
Gran Turismo 7 to po prostu... Gran Turismo
Trzeba to powiedzieć jasno: Gran Turismo 7 nie jest dziełem sztuki. To po prostu Gran Turismo, ale tyle mi wystarczy. Kolejna gra z serii - wciąga, nie odrzuca (chociaż trudność jazdy bez wspomagania potrafi frustrować), jest dość ładna (mimo, że liczyliśmy na więcej), zachowuje klimat poprzedniczek. Brakuje w niej tylko powiewu świeżości.
Ocena: 4/5
Grę do recenzji udostępnił nam jej wydawca, Sony Interactive Entertainment Polska. Graliśmy na konsoli PlayStation 5, kierownicy Logitech G29, monitorach: Benq Zowie XL2546 (Full HD@240hz) i Philips Momentum 279M1RV (4K@120Hz).