Gran Turismo 6 - recenzja
Na rynku pojawiły się konsole nowej generacji, ale PS3 wciąż żyje, czego dowodem jest premiera Gran Turismo 6 - nowej odsłony najbardziej hitowej serii w historii marki PlayStation.
15.12.2013 | aktual.: 30.12.2015 13:26
No to jazda Ocena:4/5 Gra nie ustrzegła się błędów, ale nadal ma masę atutów - tych znanych z poprzedniej części i tych nowych.
Największą zmianą miał być nowy model jazdy. I tę zmianę czuć. Samochody łatwiej wpadają w poślizgi i trudniej z nich wyjść obronną ręką. Gra nie pozwala nam zapomnieć, że przyczepność jest liczona w tle i stoją za nią złożone działania matematyczne. Fajnymi smaczkami są sytuacje, gdy poddamy tuningowi samochód, który seryjnie nie jest przystosowany do sportowej jazdy. Osiągniemy wówczas efekt zbyt dużej mocy, bo bryła samochodu, docisk i inne parametry nie są przygotowane do takiej siły. Gdy ruszamy, wszystko jest w porządku, ale na wyższych obrotach samochód dostaje „kopa”, co skutkuje utratą przyczepności. I tak sprawny samochód można zamienić w nienadające się do jazdy pudło - pomaga jedynie ograniczenie mocy lub znaczne zmiany w skrzyni biegów. Na pewno jest to gratka dla fanów symulacji.
Gran Turismo 6
Zmiany w modelu jazdy doskonale widać podczas samej rozgrywki. W poprzedniej części samochody faktycznie zachowywały się jak „jeżdżące mydelniczki”. Jeżdżąc z widokiem zza auta wyglądało to po prostu dziwnie. Teraz zawieszenie ładnie porusza się reagując na przeciążenia i nierówności, przy dohamowaniach czy ostrzejszych zakrętach. W końcu wygląda to realistycznie. Widać pracujące zawieszenie gdy jedziemy np. KTM X-BOW Street '12 - mamy przed oczami amortyzatory z pięknie pracującymi sprężynami, a także poruszającymi się w górę i w dół innymi elementami. Również różne rodzaje opon zdają się mieć większy wpływ na przyczepność (choć nadal wystarczy zapłacić raz, otrzymując nieskończoną liczbę kompletów ogumienia). Widać, że ludzie z Polyphony Digital dopieścili ten system w najmniejszych szczegółach. Nie mogę przy tej okazji nie wspomnieć o braku możliwości hamowania silnikiem - ten błąd nadal występuje i znaczne obniżenie prędkości dostrzeżemy jedynie wrzucając „jedynkę”. Reszta biegów zdaje się wytracać prędkość jedynie oporem powietrza. Sprzęgło nadal działa zerojedynkowo - sprawna manipulacja nim nie ustrzeże nas od poślizgu. Musimy zdać się jedynie na pedał gazu, choć to małe i znane z poprzedniej części błędy.
Sztuczna inteligencja nie uległa znaczącym zmianom względem części piątej. Samochody nadal jeżdżą jak po sznurku, ale reagują na nas i nasze położenie. Gdy staniemy na ich trasie idealnego przejazdu - przyhamują i wyminą przeszkodę. Niestety, nie obyło się bez błędów - gdy na ciasnym zakręcie postanowimy wyprzedzić przeciwnika po wewnętrznej stronie, często zdarza się, że samochód prowadzony przez sztuczną inteligencję „dociśnie” nas do bandy, nie zostawiając miejsca na przejazd.
Gran Turismo 6
Inna sytuacja to taka, gdy rywal lekko trąci nas w tylną część auta - zostajemy postawieni bokiem do kierunku jazdy, podczas gdy sztuczna inteligencja, nic sobie z tego nie robiąc, wesoło nas taranuje. Zdarza to się stosunkowo rzadko i nie przeszkadza w rozgrywce. Model zniszczeń jest identyczny jak w poprzedniej odsłonie, nic się nie zmieniło. Nadal bryła samochodu pozostaje nienaruszona, a gnie się jedynie karoseria wzbogacona o nowe otarcia.
Błędy, błędy, ale i tak cudo
Nowy model oświetlenia miał sprawić, że cienie w końcu będą ładnie wyglądały - w poprzedniej części odstraszały ząbkami. I faktycznie, teraz jadąc z widokiem z kabiny nie natkniemy się na ogromne piksele imitujące zaciemnienie, ale za to spotkamy się z migającymi cieniami innych obiektów. Razi to w oczy i oczekuję, że zostanie poprawione w aktualizacji. Widoczne jest również doczytywanie się tekstur i modeli, tzw. pop-up. O ile to pierwsze jest bardzo sporadyczne i właściwie można by je zignorować, tak pojawiające się obiekty czy uszczegółowianie tych, które już widzimy wraz ze zbliżaniem się do nich jest aż nader widoczne - różne budynki potrafią nagle doczytać się w oddali.
To samo tyczy się samochodów - natrafiłem na sytuację, gdy jadące przede mną Lamborghini miało wcięcie w tylnym zderzaku, a gdy zbliżyłem się do niego, wcięcie zniknęło, a na jego miejscu pojawiła się dalsza część karoserii z miejscem na rejestrację. Nie przeszkadza to w rozgrywce, ale również powinno zostać poprawione. Jeśli pominąć opisane przeze mnie szczegóły, gołym okiem nie widać żadnych zmian względem Gran Turismo 5. Fani na pewno wytkną mi, że na filmikach porównawczych zmiany owszem, są. Nie zaprzeczę, ale nie mając dwóch gier na sąsiadujących ze sobą ekranach raczej ich nie zauważymy. Przynajmniej ja nie byłem w stanie, mimo kilkuset godzin spędzonych w poprzedniej części.
Gran Turismo 6
Pomimo tych błędów gra nadal wygląda przepięknie. Modele samochodów Premium to nadal mistrzostwo świata, trasy wyglądają obłędnie, a sama gra hula w płynnych 60 klatkach na sekundę i rozdzielczości Full HD. Wszystko działa ultra płynnie, a chrupnięć doświadczymy jedynie w powtórkach, gdy na ekranie widać kilkanaście samochodów. Ale właśnie - powtórki są jedną z bardziej widocznych zmian. Dodano filtry, dzięki którym wydają się bardziej dynamiczne. Przyjemnie się je ogląda, bo zazwyczaj na danym odcinku trasy jest kilka kamer, przez co nawet oglądając kilka okrążeń z rzędu nie natrafimy na identyczny kadr. Mała rzecz, a cieszy.
Modele w wersji Standard nadal znacząco odbiegają jakością wykonania od tych w Premium. Można je rozróżnić gołym okiem. Będąc w przedostatniej „klasie” zawodów ani razu nie musiałem zasiąść za sterami takiego samochodu. Moja ulubiona Toyota Minolta, w której wygrywałem większość wyścigów supersamochodów w czwartej i piątej części nadal jest w wersji Standard, więc pewnie w końcu mnie to czeka - mimo wszystko nic nie stoi na przeszkodzie, by te auta kompletnie zignorować.
Tryb dnia i nocy podczas wyścigu był już w poprzedniej części, ale nie eksploatowano go tak jak w tej odsłonie. Mamy masę wyścigów „o północy”, ale także takich, które zaczynają się przy zachodzie słońca i kończą po zmroku. Wspaniale urozmaica to rozgrywkę, a także sprawia masę frajdy, gdy widząc raptem kilkadziesiąt metrów trasy przed sobą trzeba dostosowywać prędkość na pamięć i zdać się na swoją znajomość trasy i umiejętności. Jak dla mnie to strzał w dziesiątkę i wielki atut Gran Turismo 6, wyróżniający grę na tle konkurencji.
Gran Turismo 6
Bolączką serii od zawsze były dźwięki. Nie inaczej jest tym razem. Zapowiadana jest łatka poprawiająca brzmienie silników - i dobrze, bo na razie Gran Turismo 6 wypada pod tym względem po prostu blado. Nie słychać turbosprężarek, bo zlewają się z rykiem silnika. Oczekiwałbym również nieco niższych tonów, swoistego dudnienia, a otrzymałem dźwięk rodem z malucha: wysoki i nijaki. Konkurencja pokazała, że można to zrobić lepiej. Również ścieżka dźwiękowa nie wgniata w fotel - nie usłyszymy tu hitów jak w serii FIFA. Jest dosyć biednie. Niby same piosenki nie denerwują, ale soundtracku nikomu bym nie polecił. Choć motyw przewodni wpadł mi w ucho i nucę go sobie poza grą.
Od Malucha do Formuły 1
W stosunku do poprzedniej części zmianom uległa również sama struktura kariery. Możemy zapomnieć o licznych zawodach specjalnych ze stajni AMG, Top Gear (usunięto również znaną trasę) czy od Sebastiana Vettela. Mamy za to misje na Księżycu oraz wyzwania na torze Goodwood.
Większość klasycznych zawodów specjalnych widnieje teraz w karierze jako „przerwa na kawę”. Znajdują się tam m.in. wyścigi jednej marki, wyzwania, które przypominają zadania z licencji (przejedź dany odcinek trasy w jak najkrótszym czasie), a także zbijanie pachołków na czas. I to ostatnie totalnie nie przypadło mi do gustu. Jest niepotrzebne i nie sprawia frajdy. Podobnie z misjami na Księżycu, które polegają na przejechaniu z punktu A do punktu B w jak najkrótszym czasie, a problemy sprawiają grawitacja oraz czyhające na nas kamienie. Często „dachujemy” bądź wbijamy się przodem pojazdu w nawierzchnię -wtedy następuje przywrócenie samochodu do stanu użyteczności poprzez reset i jedziemy dalej. Nie wymaga to umiejętności, a potrafi sfrustrować.
Gran Turismo 6
Jest też połączenie tych dwóch rodzajów - jazda na Księżycu ze zbijaniem pachołków na czas. Z kolei festiwal w Goodwood bardzo mi się podobał. Polega na przejechaniu dość długiego odcinka tej samej trasy różnymi samochodami - od starego Ferrari Dino, po prototypową Formułę Red Bull X2010. Fantastyczna sprawa i na pewno sprawi wiele frajdy fanom motoryzacji.
Tym razem zdobywane licencje są niezbędne do przejścia do klasy wyżej w zawodach. Do spółki z wyzwaniami w „Przerwie na kawę” stanowią miłą odskocznię od standardowych wyścigów, szczególnie, że za zaliczenie wszystkich na złoto dostajemy nowy samochód. Jest do doskonale pomyślane, bo zmusza gracza do podejmowania prób, aby zaoszczędzić pieniądze na kolejne samochody.
Mając w garażu prawie 40 samochodów, jedynie 4 lub 5 byłem zmuszony kupić za kredyty zdobyte w grze. Resztę otrzymałem za wygrane zawody. Zarobki za wyścig są identyczne lub nawet nieznacznie wyższe niż w poprzedniej części, a ceny samochodów nie uległy zmianie. Wyraźnie widać, że to jedynie dodatek do samej gry, a nie jej oś - podczas grania nie mogłem narzekać na brak pieniędzy.
Z drugiej strony najwięcej funduszy w piątej części zarabiało się na zawodach sezonowych (przygotowanych przez twórców gry i pobieranych co tydzień z Internetu), których z racji niedawnej premiery jest niezmiernie mało, więc trudno stwierdzić, jakie nagrody otrzymamy w kolejnych. Na razie wygrane są dość niskie i odstają od tych z poprzedniej odsłony. W sklepie PlayStation możemy za to dokupić 7 milionów kredytów za prawdziwe 199 zł - a przypomnijmy, że najdroższy samochód w grze kosztuje 20 milionów kredytów.
Gran Turismo 6
W poprzedniej części zakup ten był osiągalny (właśnie głównie dzięki zawodom sezonowym), w GT6 trudno to na razie stwierdzić ze względu na krótki czas, jaki minął od premiery. W każdym razie zakup nie jest niezbędny do ukończenia gry. To raczej powiew bogactwa, bo najdroższe samochody to nie zawsze najlepsze samochody - najczęściej są to po prostu luksusowe, stare auta, jak np. Lamborghini Miura za 15 milionów.
Samochody z przyszłości
Na koniec zostawiłem chyba najciekawszy smaczek dla fanów motoryzacji - Vision GT. Polyphony Digital poprosiło różnych projektantów samochodów o wykonanie koncepcyjnego modelu, który pojawi się na ulicach za kilka bądź kilkanaście lat. Póki co dostępne jest jedynie auto od Mercedesa - oprócz samego pojazdu są też rysunki koncepcyjne i dokument pokazujący przebieg procesu projektowania.
Auto otrzymujemy za darmo i od razu możemy zasiąść za jego kierownicą. Niestety - przynajmniej w przypadku jedynego udostępnionego samochodu - nie widać wnętrza, więc widok z środka wygląda tak jak w przypadku samochodów standardowych. Cieszy to, że widać, iż samochód został stworzony specjalnie na potrzeby gry - wokół świateł rozmieszczone są znaczki z przycisków geometrycznych pada, a światło ostrzegawcze z tyłu (takie jak w przypadku Formuły 1) układa się w napis GT. Najprawdopodobniej Vision GT będzie działał jak wspomniane zawody sezonowe, czyli samochody będziemy otrzymywali w interwałach czasowych. Osobiście nie mogę się doczekać tego, co wymyślili inni projektanci.
Bezstresowy tuning
Przebudowie uległ również interfejs samej gry - w końcu można się po nim sprawnie przemieszczać, a wejście w kolejne menu nie skutkuje kilkusekundowym wczytywaniem. Wszystko odbywa się w miarę sprawnie i płynnie. Dla lubiących grzebać w ustawieniach samochodu to zbawienie. Ale niestety czasy wczytywań nie wyglądają tak różowo, gdy chodzi o wyścig. Potrafią trwać kilkadziesiąt sekund. Przy wczytywaniu pełnej trasy Nurburgring za pierwszym razem wydawało mi się, że nawet minut (być może wynikało to z instalacji trasy na dysk). Czyli nadal jest długo, porównywalnie do poprzedniej odsłony.
Opcje tuningu samochodu nie uległy znaczącej zmianie - wróciła znana z Gran Turismo 4 opcja montowania podtlenku azotu, czyli popularnego nitro. Doszły dziesiątki felg, dodano nowe elementy aerodynamiczne. Zmian niby niewiele, ale to nadal ogrom możliwości i automaniacy powinni poczuć się spełnieni.
Werdykt
Gra nie ustrzegła się błędów, ale nadal ma masę atutów - tych znanych z poprzedniej części i tych nowych. Wspaniały model jazdy, który sprawia masę frajdy, śliczną grafikę, ogrom tras w różnych wariantachi całą otoczkę samochodowego święta - a do tego rozbudowane opisy aut, niezliczone możliwości ich konfiguracji, modele koncepcyjne tworzone specjalnie na potrzeby tej produkcji. To przyćmiewa większość opisanych problemów. No i jest nadzieja, że zostaną naprawione w aktualizacjach, tak jak to było z Gran Turismo 5. Poprzednia część to gra, która przykuła mnie do konsoli na wiele godzin i sprawiła masę frajdy - najprawdopodobniej tak będzie i z nową częścią.
Ocena: 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które sprawiają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów.)
Maciej Śmietanko
- Data premiery 6.12.2013
- Platformy: PlayStation 3
- Producent: Polyphony
- Wydawca: SCE
- Dystrybutor: SCEP
- PEGI: 3
Grę do recenzji dostarczył dystrybutor.
Gran Turismo 6 (PS3)
- Gatunek: wyścigi
- Kategoria wiekowa: od 3 lat