Gramy i kręcimy wideo z Dungeons&Dragons Daggerdale
Dungeons&Dragons Daggerdale to hack and slash, który w drugim kwartale tego roku pojawi się na Xbox Live Arcade, PlayStation Network i Windowsa. Mieliście dziś okazję zobaczyć zwiastun, czas na nieco mięcha.
Miałem okazję chwilę pobawić się grą i nagrać dla Was kilka wideo z początkowych questów, do których mnie dopuszczono. Zaczyna się standardowo: od wyboru herosa.
Wybór padł na nadobną elfkę - jakby było nudno, to przynajmniej będzie się miło oglądać. Dobra, to nie było zabawne - ponieważ profesje i rasy są dopasowane odgórnie, był to jedyny sposób, by zagrać łotrzykiem. O imieniu Renfri. Jak widać po statystykach, Dungeons&Dragons pełną gębą.
Dobra, ruszamy w bój - wcześniej jeszcze intro wyjaśniające, w co właściwie się pakujemy.
Standardowo pakujemy się w ratowanie świata, ale jak widać zaczęło się przyziemnie, a nawet podziemnie - od wybijania goblinów krasnoludzkiej kopalni. Drugi quest zapowiada się podobnie. Ale najpierw wysłali mnie do handlarza, bo sami muszą wywiercić nowy tunel. Pech chciał, że byłem tam wcześniej. Ale cóż, mus to mus, bez tego akcja nie ruszy do przodu.
Nie, nadal nic ciekawego nie ma. Tunel skończony, ruszam więc. Krasnolud życzy mi powodzenia i powierza opiece Moradina. Skoro robi to dla elfa, to musi się tam czaić coś niefajnego.
Uuuufff, wolę nie widzieć, co to było. Znając życie (oraz gry RPG i podobne) będę musiał się z tym w końcu zmierzyć.
Okazało się, że te dwa zadania, które obskoczyłem na początku to był tylko wstęp. Dopiero po wskoczeniu w portal i dotarciu do kopalni Tethyamar zaczynają się poważne questy. Zmieniłem więc postać na maga, bo to obok łotrzyków moja ulubiona klasa. Walki też powinny nabrać koloru. Zwłaszcza czerwonego, wrzuciłem punkty w drugi poziom kuli ognia i umiejętność zwiększającą zasięg czarów. A tymczasem zobaczcie kopalnie, są imponujące.
Zadanie okazało się nieco MMORPGowe - zniszcz 8 goblińskich sztolni, odpuszczę Wam więc całość - przeskoczmy do akcji. Mag jest już nieco bardziej przypakowany - ma hełm dodający atakom obrażenia od ognia, nową laskę, choć bez gałki na końcu oraz dodatkowy czar - esencję D&D - magiczny pocisk! Jeśli dłużej przytrzymać przycisk, rzucana jest mocniejsza wersja czaru - np. leci wybuchająca kula ognia rażąca grupę wrogów albo kilka pocisków. No to akcja!
Okazuje się, że Baldur's Gate nas okłamało, mag nie jest pierdołą, która na pierwszym poziomie ma 4 punkty życia i byle wilk może go zabić. Niziołek Verminard ma tylko drugi poziom, a już może wpaść w tłum goblinów i swą lagą okładać je aż zdechną. Ciekawe także, że strzał kulą ognia z bliska nie parzy samego maga. Tak wiem, to jest Magiczny Ogień.
Nie będę na razie narzekał - raz, że grałem krótko, dwa, że całkiem przyjemnie. Dobrze było wrócić na stare śmieci, do lochów i smoków. Więcej wrażeń (być może także z kooperacji) niebawem.
Paweł Kamiński