Graliśmy w Get Even - fotorealistyczną grę FPP od gliwickiego The Farm 51

Graliśmy w Get Even - fotorealistyczną grę FPP od gliwickiego The Farm 51

Graliśmy w Get Even - fotorealistyczną grę FPP od gliwickiego The Farm 51
Paweł Olszewski
03.03.2017 16:23

W sierpniu 2016 pisałem, że po 45 minutach z Get Even już wiem, że to coś więcej niż kolejny symulator chodzenia. Ale nie do końca wiedziałem jednak co dokładnie. Wizyta w The Farm 51 sporo mi rozjaśniła.

Pod koniec lutego miałem okazję odwiedzić gliwickie The Farm 51. Mogłem zobaczyć studio, porozmawiać z Wojciechem Pazdurem (wywiad wkrótce), pstryknąć sobie fotkę w 3D. No i najważniejsze, zagrać w Get Even. Gra zaczyna się dokładnie tak samo jak gamescomowe demo, miałem więc małe deja vu. W przeciwieństwie do targowej prezentacji tutaj nikt mnie jednak nie poganiał i mogłem zobaczyć trochę więcej.Zanim tam jednak doszedłem i zobaczyłem to „więcej”, znów mogłem poszwendać się po fotorealistycznym, opuszczonym szpitalu psychiatrycznym. Tym razem grałem na PS4, gra wygląda tu identycznie jak na PC. Może w technicznych porównaniach wyjdą jakieś drobne różnice, grając jednak na konsoli i zaglądając kolegom z innych redakcji przez ramię, na ich pecety, nie widziałem żadnych różnic. To świetna informacja, szczególnie dla xboksowych graczy, którzy nie mieli możliwości zagrania w Zaginiecie Ethana Cartera. Get Even korzysta z podobnej technologii, fotogrametrii, serwując na ekranie zeskanowaną rzeczywistość.

W przeciwieństwie do takiego Ethana Cartera, o wiele więcej się tu jednak dzieje. Twórcy zaimplementowali kilka przyjemnych mechanik. Nie jest to więc typowy symulator spacerowicza, a gra przygodowa z elementami detektywistycznymi, zagadkami, sekcjami strzelanymi. Po szczegóły zapraszam do zeszłorocznej zapowiedzi - nie chcę się niepotrzebnie powtarzać, zwłaszcza że grałem w dokładnie ten sam fragment i odniosłem dokładnie te same wrażenia. Get Even to piękna gra świetnie wykorzystująca dostępne otoczenie. Jest tu sprytnie zakamuflowany backtracking, jest intrygująca fabuła. To robiło już jednak wrażenie pół roku temu.Teraz miałem okazję dotrzeć do bardziej... metaforycznych poziomów. W Get Even nie wiadomo co jest rzeczywistością, a co projekcją. Wspomnienia nakładają się na siebie i zazębiają. A czasem wręcz powtarzają. Obok tych fotorealistycznych sekcji mamy więc też miejsca podobne do wspomnień z Rememebr Me. Którego kompozytor, tak na marginesie, stworzył muzykę do gry Polaków. Ścieżka dźwiękowa płynnie dostosowuje się do wydarzeń na ekranie. Efekt końcowy nie robi aż takiego wrażenia jak w produkcji Dontnod w trakcie walk wręcz, ale nieliniowość ścieżki dźwiękowej jest dostrzegalna.Wracając jednak do wspomnień - te są ciekawe, fajnie kontrastują z klasycznymi, fotorealistycznymi poziomami. Nie zawsze działają w nich prawa fizyki czy logiki, czasem brakuje ścian, czasem za drzwiami są jeszcze jedne drzwi. A potem jeszcze jedne, identyczne, co przypomina trochę atmosferę zaszczucia z Layers of Fear. Get Even co rusz wprowadza jakiś nowy pomysł albo mechanikę.Niestety w grze znajdziemy też miejscówki zupełnie niefotorealistyczne (nie sugerujcie się screenem powyżej - to wciąż fotogrametria), w całości stworzone na Unreal Engine 3. Trzy, a nie cztery. I nie jest to Unreal który pamiętamy z ostatniego BioShocka czy Batmana, sekcje te mogą więc lekko przestraszyć. Są szare, brzydkie i nudne. Niczym przeniesione w czasie, z gier sprzed sześciu lat. Rozumiem, że fotogrametria ma swoje ograniczenia i nie wszystko można za jej pomocą stworzyć, zwłaszcza nieistniejące w rzeczywistości miejsca czy obiekty. Nie rozumiem natomiast, dlaczego The Farm 51 nie pokusiło się o obfotografowanie jakiegoś parkingu podziemnego czy nowoczesnego biura, samemu tworząc tego typu przestrzenie w Unrealu. Strasznie odbiegają od tego, co widzimy na początku gry, tworząc nieprzyjemny dysonans.Graczy sceptycznie podchodzących do symulatorów łażenia ucieszy natomiast fakt, że w tych brzydkich przestrzeniach było trochę strzelania. I to takiego trudnego, satysfakcjonującego, gdzie trzeba bardzo uważać aby nie oberwać, bo po 2-3 kulach giniemy. Nie ma tu napływających fal wrogów, to nie Call of Duty. Ale też nie symulator chodzenia, można więc postrzelać zarówno ze zwykłego pistoletu jak i z CornerGuna, który już od pierwszych wzmianek budził moje zainteresowanie. W praktyce wypada równie fajnie jak w zapowiedziach, a kruchość naszego paska zdrowia zmusza do częstego używania tej zabawki.

Get Even zapowiada się bardzo obiecująco, choć nie będę ukrywał, że gra wydaje się troszkę spóźniona. Między jej pierwszą zapowiedzią z 2013 roku, a planowaną na maj 2017 premierą, na fotogrametrii wypłynął Ethan Carter. Pojawił się też Resident Evil VII, gra AAA zabierająca sporą część tortu indie, na który szykował się Get Even. Bo choć wydawcą polskiej produkcji zostało Namco, to nie jest to konkurencja dla styczniowego hitu Capcomu. Nie ten budżet, nie ta liga (i miejmy nadzieję, nie ta cena na premierę). Ale nie jest to wada - po prostu warto mieć świadomość, gdzie plasuje się Get Even na tle konkurencji. Te kilka przedpremierowych godzin sugeruje, że jest to półka Ethana Cartera, Kholata, może nawet SOMY, zwłaszcza pod względem fabularnym. To jednak ocenimy dopiero po premierze.Nie jaram się już tak Get Even jak 2-3 lata temu, ale to wciąż moja trzecia najbardziej oczekiwana gra maja, zaraz po Prey i Rime. Jestem strasznie ciekawy rozwiązania historii agenta Blacka i nie mogę się doczekać eksploracji tych wszystkich obskurnych, fotorealistycznych ruin.

Paweł Olszewski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)