Grające dziecko. Jak wprowadzać pociechy do wirtualnego świata?
Dzieci i gry to fascynujące połączenie. Czy dziecko powinno grać? A jeśli tak, to kiedy może zacząć? A przede wszystkim - co wybrać zarówno do wspólnej zabawy, jak i do samotnego poznawania świata elektronicznej rozrywki?
29.03.2013 | aktual.: 15.01.2016 15:41
Pierwsze kroki w świecie elektronicznej rozrywki
Kiedy zacząć grać z dzieckiem? Praktycznie dla każdego wieku znajdzie się coś odpowiedniego. Doskonałym przykładem tego, że wspólna zabawa może mieć walor edukacyjny, jest polska produkcja na iPada - Wesołe Warzywa. Jak twierdzi młoda debiutantka, Natalia Berdys, za Warzywami nie stał żaden wielki plan biznesowy, a jeden z głównych bohaterów - Pan Brokuł - był na początku jedynie wdzięcznym obiektem, na którym ćwiczyła animację. Po jakimś czasie do Pana Brokuła zaczęły dołączać kolejne warzywa i tak powstała sympatyczna ekipa. Wtedy pojawił się pomysł na wypuszczenie aplikacji na AppStore z nadzieją, że "może jakiś dzieciaczek też się uśmiechnie". Tak powstała interaktywna książeczka dla dzieci, w której lektorem jest znany nie tylko graczom Krzysztof Gonciarz. Kluczem do sukcesu i rozkochania w sobie najmłodszego odbiorcy okazały się bardzo proste, duże, kolorowe, a jednocześnie ujmujące projekty bohaterów: - Jedno warzywo robi jedną fajną rzecz odkrywaną paluszkiem, ma jeden wierszyk, jedną kolorowankę i osobisty motyw, a całość jest na tyle zwarta, żeby jakieś warzywko móc zapamiętać - mówi Natalia.
Natalia zauważyła również pewną istotną rzecz, której ofiarą pada zapewne niejeden rodzic. - Część aplikacji dla dzieci na iPada, które oglądałam, jest psychodeliczna, skomplikowana, przeprodukowana, niesympatyczna, bez duszy - niektórych sama nie potrafiłam ogarnąć albo po prostu się ich bałam. Takie appki są jednak często wybierane przez rodziców, bo wyglądają ambitnie czy wysokobudżetowo - mówi. A to często małe dziecko wie lepiej, przy czym chce spędzać z rodzicem czas. W tym przekonaniu utwierdza Paweł Kopiński, International PR & Marketing Director w firmie Techland. - Dzieci są najbardziej wymagającymi i najszczerszymi klientami. Jeżeli uważają, że coś jest głupie albo nudne, to mówią to wprost. Nie silą się na poprawność polityczną jak dorośli. Jeżeli gra ich nie olśni w przy pierwszym kontakcie albo nie znajdą czegoś, co im się spodoba, to rzucają grę w kąt i nigdy do niej nie wracają. Dzieci nie chcą słyszeć tłumaczeń o ograniczeniach technologicznych, nie chcą być odsyłane do instrukcji, nie chcą przechodzić przydługich samouczków. Trzeba je przy pierwszym kontakcie zachwycić i jak najszybciej wpuścić do gry - taki "tap and play". Jest bardzo dużo elementów, które trzeba projektować inaczej niż w grach dla dorosłych. Od menusów począwszy, przez cały system komunikacji z graczem, grafikę, muzykę, aż po wspomniane samouczki. Czasami warto sobie przypomnieć własny sposób myślenia w wieku 5-10 lat i przez ten pryzmat przez chwilkę popatrzeć na świat. Podobno tak do końca nigdy nie przestaje się być dzieckiem.
Wesołe Warzywa zaliczyły sukces na AppStore - choć płatne (0,89 euro), po premierze zajmowały wysoką pozycję w odpowiedniej kategorii sklepu. Trudno mówić o zarabianiu na tego typu produkcji. Ale nie to się liczy - autorka zebrała masę świetnego odzewu. - Były zdjęcia dzieci radośnie stukających w ekran z ulubionymi warzywami. A walor edukacyjny? Po przygodzie z aplikacją wystarczy pokazać dziecku kilka warzyw i poprosić o wskazanie marchewki - to działa - mówi Natalia.
Zaczęliśmy od produkcji na smartfony i tablety nie bez powodu. Zdaniem Michała Gembickiego z CDP.pl, to właśnie tablety staną się główną platformą dziecięcej rozrywki. - Rynek gier dla dzieci na konsole czy komputery PC od niedawna ma nowego, bardzo groźnego konkurenta - są nim tablety. To na tabletach i smartfonach gra coraz więcej młodych graczy i to ta platforma jest najłatwiejsza dla rodziców do „udostępnienia” dzieciom. Jednocześnie intuicyjna obsługa i prostota gier sprawia, iż producenci klasycznych gier zostali zmuszeni do szukania nowych rozwiązań. Podobnie uważa Katarzyna Jańczak z Aidem Media - Przyszłościowo, sądzę że najbardziej odpowiednie dla dzieci będą tablety. Ekran jest wystarczająco duży, aby wszystkie elementy były czytelne i widoczne. Natomiast sterowanie dotykowe jest dużo prostsze i bardziej intuicyjne niż manipulowanie kursorem myszy.
Tomasz Kreczmar z telewizji Hyper, zapytany o to, w co gra z pięcioletnią córką, mówi: - Bawimy się razem w różne gry, głównie na tablecie/smartfonie. Interfejs dotykowy bardziej do niej przemawia. Świetnie sprawdzają się u nas gry w stylu rozwijanie miasteczka kucyków czy zoo. Są mini gry, są elementy ekonomiczne. Młoda nauczyła się dzięki temu na przykład oceniać wielkość liczb w okolicach 300 czy 400. Na iOS-ie grywa też pięcioletni Eryk, syn Jakuba Teppera (eks-Polygamia, eks-Niezgrani, eks-felietonista Neo+): - On tak zupełnie sam gra raczej niewiele, zdarza mu się głównie na iOS-ie w "szlagiery" - Angry Birds, Cut the Rope.
Jeśli nie macie tabletu, wykorzystajcie smartfona. Niegrająca dotychczas mama 5-letniej dziewczynki poleciła mi kilka gier z Google Play (platforma Android) - Fruit Ninja, Clouds and Sheeps czy Pigs of Doom. Dziewczyny wspólnie grają również na opisywanej przez nas w okolicy Świąt Bożego Narodzenia konsoli z sieci sklepów Lidl. Prym wiodą tenis i boks - to świetny pomysł na wspólne spędzanie czasu, a jednocześnie dobry początek konsolowej przygody. W dalszej perspektywie pod ich telewizorem pojawi się zapewne Wii albo 360 i Kinect. A może to jednak wykorzystywany przez mamę do pracy laptop stanie się ulubioną zabawką rozpoczynającej przygodę z grami pięciolatki? Jak bowiem twierdzi Jakub „Cubituss” Kowalski: - Najciekawsza platforma to oczywiście pecet, gdzie jest zatrzęsienie gier edukacyjnych, tamagoczi z psami i tytułów o biegających kucykach, oczywiście na stronach typu gry.pl.
Gra dla dzieci i sukces. Jak to połączyć?
Skylanders to niecodzienna seria gier, w której elektroniczną rozrywkę połączono z kolekcjonowaniem figurek (niezbędnych do zabawy). To ciekawe podejście do gier, pomysłowe z punktu widzenia zysków. Uderzający niestety w portfele rodziców - kupno gry to pierwszy wydatek. Jeśli dziecko złapie bakcyla, będzie chciało zebrać wszystkie figurki, a to oczywiście wiązać się będzie z dodatkowymi, niemałymi kosztami. Dystrybucją produkcji wydawanej przez Activision zajmuje się w Polsce Licomp Empik Multimedia. O popularności Skylanders rozmawialiśmy z Maciejem Turskim, dyrektorem wydawniczym LEM.
Gra radzi sobie w naszym kraju bardzo dobrze, choć początkowo obawiano się bariery cenowej - zestaw startowy, w skład którego oprócz gry wchodzą również między innymi trzy figurki i trzy karty postaci, to wydatek około 200 zł. Ciężko powiedzieć, czy na popularność gry wpłynęła jej pełna polonizacja. - Pewna bariera (przy zakupie - pw) była - choć raczej wyłącznie w świadomości rodziców, którzy obawiali się, że dziecko nie da sobie rady. Sama gra była skonstruowana w taki sposób, że znajomość języka nie była w 100% niezbędna, jak np. jest to w grach typu RPG czy przygodowych. Oczywiście wersja polska umożliwi (nieznającym angielskiego) pełne poznanie świata Skylanders, co w dużym stopniu podnosi frajdę z zabawy. Na kwestię polonizacji zwraca również uwagę Microsoft. - Wydawanie gier w polskich wersjach językowych zdecydowanie przyczyniło się do wzrostu ich popularności, gdyż stały się bardziej dostępne dla większej liczby użytkowników. Wynika to m.in. z faktu, że grupy odbiorców gier są w zasadzie nieograniczone (od najmłodszych, po najstarszych). Kolejne wydania również będą lokalizowane - mówi Tomasz Świeściak z Edelmana, reprezentującego w Polsce koncern z Redmond.
Warto pamiętać, że sukces nie zależy jedynie od pomysłu, ale i stosunku sklepów do oferowanego przez wydawcę produktu. Tomasz Gawlikowski, kierownik marketingu na rynku polskim w Techlandzie wspomina, że sklepy wolą wystawiać na półki duże produkcje, jak chociażby kosztujące blisko 200 złotych hity na konsole. Na ogół gry dla dzieci kosztują odpowiednio mniej - tu pojawia się czysta kalkulacja. Lepiej mieć na półce kilka lub kilkanaście produkcji za dwie stówki niż tę samą ilość pudełek gier kosztujących około 50 złotych.
Co zdecydowało o sukcesie Skylanders? - W mojej opinii sukces tkwi w projektach postaci i świata gry (za część projektów odpowiadał zespół, który stworzył między innymi postać Shreka) - mówi Maciej Turski. Postacie ze Skylanders przypominają klasyczne kreskówki z czasów naszej (rodziców) młodości, a te budziły zdecydowanie większą sympatię niż współczesne animacje. Aidem Media często bazuje na markach, które dzisiejsi rodzice kojarzą ze swoim dzieciństwem. Mowa o Reksiu czy Bolku i Lolku. Tacy bohaterowie często - w wyobraźni rodziców - gwarantują produkt bez przemocy, dający mądrą i bezpieczną rozgrywkę. Większość naszych gier jest tak przygotowana, że wymaga aby rodzic towarzyszył dziecku i mu pomagał. To rodzaj rodzinnej rozrywki, w której i dorośli i dzieci mogą miło spędzić czas. Doskonałym przykładem jest tu seria gier przygodowych z Reksiem. W fabułę wpleciono wiele kultowych sytuacji i tekstów rodem z czasów PRL - które śmieszą rodziców - mówi Katarzyna Jańczak.
Wspólną pasję i miłość do znanej z dzieciństwa marki (w tym wypadku Sonica od Segi) można przecież pielęgnować wspólnie - tak jak robi to Maciej „Shin” Czerniawski (eks-PlayBox) wraz z pięcioletnim Tomkiem. - Naszą ulubioną grą jest Sonic Generations. Początkowo co chwilę musiałem mu pomagać i przechodzić trudniejsze partie, ale z dnia na dzień, ciężką pracą przy padzie Tomek osiągnął w Sonicu poziom nieporównywalnie wyższy od dzieci w jego wieku. Co tam dzieci! On pokonuje pierwszego bossa, Metal Sonica, z rangą "S" w takim czasie, że ja, 27-letni fan platformerów nawet nie mogę się zbliżyć do jego wyniku. O takich rzeczach jak przechodzenie poziomów ścieżkami, o których istnieniu nie miałem pojęcia, nawet nie wspomnę...
Jednak nie jest tak, że dzieci wcale nie lubią bohaterów nowych bajek. To wcale nie Skylanders jest najlepiej sprzedającą się grą w dystrybucji LEM. Rekordy pobiły bowiem gry z serii Bob Budowniczy i Shrek 2. To pokazuje, jak silne są marki, które dzieci widzą na ekranach telewizorów. Nie od dziś przecież wiadomo, że obie wymienione wcześniej nazwy to absolutnie topowe bajki, które rozkochały w sobie niejedno małe serce. - Najpopularniejsze wśród dzieci są gry oparte na kinowych hitach i znanych markach, takich jak Auta, Toy Story, Star Wars czy Harry Potter i inne. Dzieci lubią wchodzić w skórę swoich ulubionych bohaterów i przeżywać ich przygody na nowo - mówi Tomasz Świeściak z firmy Edelmana
Walt Disney gwarancją hitu
CDP.pl ma w swoim katalogu wydawniczym dużo gier dla dzieci. Postacie Disneya towarzyszą nam, naszym dzieciom i zapewne towarzyszyć będą również wnukom - teraz już nie tylko w bajkach, ale również w grach. Jak mówi Michał Gembicki z CDP.pl, firma wiąże ogromne nadzieje z tą marką, traktując Disney Infinity jako najważniejszy produkt 2013 roku. Ten projekt jest jednym z głównych priorytetów The Walt Disney Company i stanowi nie tyle grę, co nową platformę do grania. Widać, że firma została zachęcona sukcesem wspomnianego wyżej Skylanders, bo zamierza zaproponować podobny model rozgrywki - połączenie realnego świata zabawek w postaci kolekcjonerskich figurek i cyfrowego świata gier. - To wreszcie możliwość stworzenia dowolnego świata i wykreowania dowolnej gry z udziałem bohaterów ze świata Disneya i studia Pixar - mówi Gembicki. Brzmi jak marzenie nie tylko dzieci, ale i rodziców, którzy wychowali się na wyświetlanym lata temu, wczesnym sobotnim popołudniem bloku "Walt Disney Przedstawia". Strach pomyśleć, jak cenowo będą się prezentować rzeczne figurki. Dlaczego? Mają być duże (15 cm), zaopatrzone w pamięć i własny identyfikator, który pozwoli na odczytywanie postępów w grze i przenoszenie ich pomiędzy różnymi konsolami.
Skoro przy interaktywnych bajkach jesteśmy, ciekawą propozycją dla nieco starszych dzieci jest Wonderbook na PS3, wykorzystujący "różdżkę" PlayStation Move. To poniekąd interaktywna książka, która na rozmaite sposoby ożywa na ekranie telewizora. To nie jedna gra, a platforma, na którą będą wydawane kolejne opowieści dla najmłodszych. Pierwszą jest Księga Czarów, oparta na świecie, w którym swoje przygody przeżywał Harry Potter. Narratorem jest Piotr Fronczewski, pod którego okiem młody gracz uczy się podstaw magicznych zaklęć, którymi operował Harry Potter i jego koledzy w książkach J.K. Rowling.
Wyginam śmiało ciało
Zupełnie inną kategorią wydają się być gry ruchowe. Ich potencjał rozwinął Microsoft, przez co większość tytułów przeznaczonych dla kontrolera Kinect kojarzy się graczom właśnie z grami dla dzieci. Czy słusznie? Tomasz Świeściak nakierowuje, kto jest głównym odbiorcą gier na kontroler ruchowy. - Wyniki sprzedaży w Polsce jednoznacznie wskazują, że konsole stały się urządzeniami dla wszystkich, a wzrost sprzedaży spowodowany jest w dużym stopniu ogromną popularnością systemu Kinect, szczególnie atrakcyjnego dla rodzin. Xbox 360 to doskonały sposób na aktywne spędzenie czasu w rodzinnym gronie, potrafi poderwać do zabawy i rozchmurzyć każdego malucha. A rodzicom zależy na spędzaniu czasu z dziećmi, dlatego decydują się na wspólne formy zabawy.
„Hardkorowi gracze” raczej rzadko interesują się grami na Kinecta. Zupełnie inaczej niż dzieci, dla których podskakiwanie przed telewizorem jest zdecydowanie fajniejszym zajęciem niż siedzenie na kanapie i wciskanie przycisków na padzie. Zdecydowanie łatwiej jest też wytłumaczyć dziecku, że granie polega na machaniu rękami czy nogami, miast wyjaśniać, który przycisk na padzie czy klawiaturze spowoduje, że postać na ekranie podskoczy czy wykona ruch. Można więc tańczyć, śpiewać, ćwiczyć czy imitować głaskanie futrzastego zwierzaka. To naturalne ruchy, które dziecko zna i chętnie wykona przed sensorem Kinect. Wiedzą o tym córki (8 i 14 lat) Grzegorza „Butchera” Drabika, redaktora Naczelnego PSX Extreme - Na konsolach stacjonarnych w ruch idą oczywiście gadżety pokroju PlayStation Move czy Kinect, ale zauważyłem, że fascynacja tego typu zabawą mocno osłabła. Zdarzają się perełki pokroju Księgi Czarów czy Dance Central 3, które mają związek z ich zainteresowaniami i powodują powrót do akcesoriów (tak samo było z Michael Jackson The Experience).
Kupowanie gier dla dzieci zawsze z głową na karku Pan European Game Information, PEGI (pol. Ogólnoeuropejski System Klasyfikacji Gier, OSKG) - europejski system oceniania gier komputerowych, założony przez Interactive Software Federation of Europe (ISFE) w kwietniu 2003 roku, używany w 32 krajach. We wrześniu 2009 oznaczenia PEGI zostały uznane za jedyne oficjalnie obowiązujące w Polsce. (za Wikipedią).
Kolorowe znaczki określające wiek, od którego dozwolona jest gra okazuje się świetnym narzędziem do dobierania prezentów dla dziecka. I to nawet przez rodziców, którzy o elektronicznej rozrywce nie wiedzą zbyt wiele. Jest tylko jeden warunek - PEGI musi być przestrzegane. Oczywiście warto rozważyć pełną kontrolę nad grami, z którymi obcuje dziecko i kontrolować, czy mimo odpowiedniego oznaczenia gra nie zawiera fragmentów, które zaniepokoją rodziców. Skoro nie pozwalamy dziecku oglądać horrorów, to logicznym wydaje się szlaban na tego typu gry. A są one odbierane bardziej intensywnie niż chociażby filmy - gracz utożsamia się niejako z bohaterem, razem z nim biorąc udział w wyświetlanych na ekranie scenach. Wie o tym Jakub Tepper. - Zwracam uwagę na oznaczenia wiekowe i brak nadmiernej przemocy w grach. Na dysku PS3 mam kilkadziesiąt gier, ale niestety niemal nic nie nadaje się do odpalenia małemu. Przy wyborze tytułu zwracam też uwagę na gatunek (najbardziej interesująca jest platformówka/wyścigi) oraz - jeśli to możliwe - estetykę.
Rodzice dzisiejszych rodziców musieli sobie radzić zarówno bez pomocy, jaką oferują oznaczenia PEGI, jak i bez dostępu do recenzji. Ale niegdysiejsze gry były inne - ich brutalność można określić jako „umowną”. Taką krew chociażby symbolizowało kilka czerwonych pikseli. I choć późniejsze produkcje, takie jak Mortal Kombat czy Phantasmagoria, pokazywały przemoc bardzo dosadnie (przez digitalizowanych bohaterów i tła), to spora część „naszych rodziców” kompletnie nie przykładała do tego wagi. Gry są dla dzieci! Na tym stwierdzeniu zaczynała i kończyła się kontrola rodzicielska. Jeśli komputer był zamykany na kluczyk (dawne PC-ty miały zamki przy przyciskach włącz/wyłącz), a kabel od zasilania zabierany, to nie ze względu na nieodpowiednie gry, ale zbyt dużą ilość czasu spędzanego przy komputerze, co na ogół rzutowało negatywnie na naukę.
Inna była również dostępność gier. Nie bez powodu prężnie działały giełdy komputerowe czy przegrywanie gier na magnetofonach typu jamnik. I nie chodziło o piractwo, a o problemy z dostępnością produkcji. Szczególnie w małych miastach, gdzie grami interesowała się jedynie garstka zapaleńców. Dziś wystarczy zajrzeć do przepastnych katalogów któregoś z cyfrowych sklepów (Steam, Origin, cdp.pl czy muve), by za pomocą kilku kliknięć kupić, a następnie pobrać na dysk interesującą pozycję. Podobnie sprawa wygląda z cyfrową dystrybucją na konsolach (Xbox Live czy PlayStation Network). Pojawiły się też duże, sieciowe sklepy, takie jak Empik, choć półki z grami znajdziemy również w praktycznie każdym dużym supermarkecie. A obok nich dziecko ciągnące ojca za rękę i z rozbrajającym spojrzeniem mówiące „tato, kup!”.
Segment gier dla dzieci jest duży, rozwija się prężnie i często gwarantuje bardzo duże dochody. To jednak gry zupełnie inne od tych, które towarzyszą starszym graczom, inaczej też należy podchodzić do ich tworzenia i sprzedaży. Małego odbiorcy nie da się zaczarować niesamowitym zwiastunem, pięknymi obrazkami promocyjnymi czy odważnymi obietnicami. Gra albo spodoba się dziecku od razu, albo wyląduje wraz z pudełkiem w kącie i pokryje się grubą warstwą kurzu. I choć ten segment nie wyczekuje nowej generacji konsol czy najnowszych modeli kart graficznych, to w pewnym sensie podąża za trendami - jak chociażby w przypadku coraz większej popularności tabletów. I jak się okazuje, przynajmniej na równi z pieniędzmi, twórcom zależy na uśmiechu najmłodszego odbiorcy.
Paweł Winiarski i Maciej Kowalik
--------------------
Promocja dla czytelników Polygamii!
Razem ze sklepem CDP.pl mamy dla was promocję na produkcje dla dzieci z katalogu firmy Aidem Media, dzięki której możecie kupić 2 gry w cenie 1 (jeśli jedna z nich kosztuje 9,99 zł).
Wystarczy włożyć dwie gry z tej listy do koszyka i w polu "kod promocyjny" wpisać hasło "polygamia" (bez cudzysłowów). Dzięki temu od ceny koszyka zostanie odjęte 9,99 zł.
Życzymy miłej zabawy!