Gracze dojrzewają, Ezio też - graliśmy w Assassin's Creed: Revelations [WRAŻENIA]

Gracze dojrzewają, Ezio też - graliśmy w Assassin's Creed: Revelations [WRAŻENIA]

Gracze dojrzewają, Ezio też - graliśmy w Assassin's Creed: Revelations [WRAŻENIA]
marcindmjqtx
12.10.2011 18:20, aktualizacja: 07.01.2016 15:55

Trzecia część drugiej odsłony serii „Assassin's Creed” zapowiada się wyśmienicie.

Nie będę ukrywał, że produkcje z serii „AC” to jedne z moich ulubionych gier. Fakt - pierwsza z nich nie należała do najlepszych i mimo świetnych pomysłów na rozgrywkę była po prostu nudna. Za to druga... Mniam.

Ezio > Desmond

„Assassin's Creed Revelations” to ostatnia część historii Ezia. Co prawda słyszeliśmy to podczas premiery poprzedniej części gry, o podtytule „Brotherhood”, jednak tym razem to naprawdę koniec opowieści o tym bohaterze - co dobitnie zostało pokazane w krótkim filmie animowanym zatytułowanym „Assassin's Creed Embers”.

„Embers” to krótka animowana historia o Ezio, która pojawi się na Rynku Xbox Live i PSN w okolicach premiery gry. Poznamy w niej finał historii naszego bohatera, jak również zabójców z dość egzotycznego kraju. Warto nadmienić, że poza głównymi postaciami całość została zrobiona na podkolorowanym silniku gry, co pokazuje nam, jak różne mogą być jego zastosowania.

Trochę szkoda, bo na dobrą sprawę Ezio stał się symbolem serii, detronizując przy okazji prawdziwą główną postać - Desmonda Milesa, o którym gracze często zapominają. I w sumie nic dziwnego, bo po pierwsze wiemy o nim bardzo mało, a po drugie przy Eziu i Altairze jest on po prostu bezbarwną postacią. To tylko łącznik pomiędzy poszczególnymi częściami serii.

Co prawda pojawiają się misje, w których w niego się wcielamy, ale to tylko przerywniki pomiędzy historiami jego przodków. Podczas pokazu Revelations niestety nie mogliśmy zagrać w żadną z misji Desmondem, chociaż dowiedzieliśmy się, że, tak jak poprzednio, będzie on grywalną postacią. Nie pokazano nam też, co stało się z nim po zakończeniu „Brotherhood”. Nie zdradzę tu zakończenia tej części, ale warto nadmienić, że w „Revelations” Desmond obudzi się w dziwnym, surrealistycznym świecie wypełnionym wspomnieniami i tworami jego umysłu, ale w przygotowanej wersji demonstracyjnej, składającej się z trzech sekwencji, nie zobaczyliśmy tego momentu.

Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawy, w jaki sposób Ubisoft w „Revelations” przybliży nam postać Desmonda. W końcu w zapowiedzianej na przyszły rok trzeciej części serii to on będzie jedyną postacią znaną graczowi.

Rozmowy, zbliżenia i twarze

Do edycji kolekcjonerskiej gry zostanie dołączona specjalna encyklopedia, w której znajdują się wszystkie informacje z uniwersum Assassin's Creed. Pięknie wydana, dobrze napisana i zilustrowana będzie stanowić nie lada gratkę dla każdego fana serii.

W „Revelations” Ezio jest już mistrzem zakonu zabójców i z Rzymu wyrusza do Istambułu, by zdobyć klucze do drzwi biblioteki swojego przodka - Altaira. Zaprezentowany fragment gry zaczynał się od przybycia protagonisty do stolicy imperium.

Pierwsze, co zwróciło naszą uwagę, to znacznie ładniejsze przerywniki filmowe. Bohaterowie Twarze bohaterów zostały o wiele lepiej wykonane, a oni sami są lepiej animowani. Kolejna mała, ale ciekawa zmiana to automatyczne podążanie za naszymi rozmówcami. Już tłumaczę - do tej pory, by wysłuchać interaktywnego dialogu, podczas którego zwykle przechadzaliśmy się po mieście, należało podążać za naszym rozmówcą. Teraz wystarczy dojść do niego i Ezio sam zachowa odpowiedni dystans podczas rozmowy.

Oczywiście nie jest to obowiązkowe i można dalej samodzielnie się poruszać, ale dzięki temu drobnemu udogodnieniu możemy skupić się na oglądaniu Istambułu i na przekazywanej nam fabule. Mała rzecz, a cieszy.

Mistrz zabójców W „Revelations” fakt, że Ezio jest mistrzem zakonu, widać praktycznie w każdej rozmowie i w przygotowaniu misji. W sprytny sposób twórcy gry ukryli też tradycyjne wyzerowanie umiejętności naszego bohatera.

Istambuł to inna kultura, inne technologie. Ezio dostaje do swych rąk nowe zabawki i uzbrojenie. Mamy hak, który znacząco przyśpiesza poruszanie się po ogromnym mieście, którym jest Istambuł, i daje nam nowe możliwości w walce.

Również rekrutacja skrytobójców wygląda trochę inaczej. Nie trzeba zawsze obronić mieszkańca przed żołnierzami, by wcielić go do bractwa - te zadania zostaną zróżnicowane i będą wymagały na przykład schwytania uciekającej złodziejki. Dodatkowo twórcy obiecują, że każdy z rekrutów będzie mieć swoją odrębną osobowość i cechy charakterystyczne. Cóż, zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu.

Niestety, nie pokazano nam, jak zmieniły się symbole i zagadki logiczne, które dostawaliśmy do ich rozszyfrowania i zobaczenia fragmentów zakodowanego filmu. Udało nam się tylko dowiedzieć, że będą one zupełnie inne, dopasowane do nowego stylu gry i mogą mieć coś wspólnego z Obiektem 16. Mam nadzieję, że ten fragment gry nie zostanie zepsuty, bo były to jedne z moich ulubionych zadań podczas grania w „AC”.

Ale to nie wszystko - poza znanym już szkoleniem innych zabójców i przywoływaniem ich na pomoc mamy też zupełnie nową minigrę w stylu tower defense.

Assassins vs Templars Gry typu tower defense mają dość prosty mechanizm. Ustawiamy na drodze przeszkody, takie jak barykady, a w przypadku „AC” rozstawialiśmy też naszych zabójców na dachach, by przygotować się na odparcie nadchodzących fal przeciwników.

Ezio praktycznie nie bierze bezpośredniego udziału w walce. Oczywiście, może strzelać z pistoletu do pojedynczych przeciwników, czy wzywać ostrzał artyleryjski, ale cała sztuka to odpowiednie ustawienie swoich żołnierzy i barykad na drodze, jak również naprawianie ich i zwiększanie możliwości.

Z jednej strony to ciekawy pomysł, bo niesie za sobą zarówno urozmaicenie rozgrywki, jak i zwiększenie ilości wydarzeń, które czekają na nas w Istambule. Teraz raz zdobyta wieża templariuszy nie daje nam kontroli nad danym regionem na zawsze i co jakiś czas będziemy musieli jej bronić. Chyba że uda nam się wyszkolić kolejnego zabójcę, który przejmie za nas te obowiązki. Ten mały zabieg daje też więcej sensu w szkoleniu i wykorzystywaniu naszego bractwa.

Mamy więc Ezia, który dowodzi, Ezia - mistrza zakonu, który nie musi i nie powinien wszystkiego robić sam. Z drugiej zaś Cóż, dotychczas wszystkie zadanie wykonywaliśmy naszym bohaterem i minigry wplatały się w rozgrywkę. Podczas misji typu tower defense bardzo oddalamy się od znanego na schematu i tracimy kontakt z bohaterem. Gra zmienia się i wyraźnie wybija nas z rytmu. Coś za coś.

Rozmach i przepych Istambuł to wielkie i przepiękne miasto, które oszałamia podczas zwiedzania. Widać inny styl architektoniczny, feerie kolorów, różne style poszczególnych dzielnic i ubiory mieszkańców tego wielokulturowego tygla. A do tego słyszymy znaną z poprzednich części genialną ścieżkę dźwiękową zaadoptowaną do wschodnich klimatów. Szczegółowość odwzorowania najważniejszych budynków możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej. Oczywiście znajdą się różnice, bo w końcu to gra wideo, a nie interaktywny przewodnik. Dodam też, że tak jak i w „Brotherhood” Istambuł nie jest jedynym miastem, które poznamy. Poza powrotem do miejsc odwiedzanych przez Altaira zwiedzimy też na przykład Kapadocję.

obrazki powiększą się po kliknięciu

Jak zapewne pamiętacie, w poprzednich grach zwiedzaliśmy fortece i jaskinie. Były to często misje na czas, oparte na zręczności i opanowaniu ruchów Ezia. Nie inaczej jest tym razem. W zaprezentowanym fragmencie misji jaskinia była po prostu ogromna. Co więcej - pojawiają się tam zupełnie nowe elementy mechaniki, jak na przykład znane z gier platformowych zjeżdżanie tunelem i unikanie wystających skał. Mamy też masę oskryptowanych wydarzeń, które dodatkowo dodają dramaturgii.

Altair Celem wyprawy Ezia do Istambułu jest zdobycie  kluczy do biblioteki swojego przodka i uzyskanie niezbędnej wiedzy. Pieczęci mamy pięć i po zdobyciu każdej z nich przenosimy się w czasie i gramy jako Altair. Poznajemy tam losy zabójcy i wydarzenia mające miejsce po zakończeniu fabuły Assassin's Creed.

Mechanika pozostaje ta sama, z małymi modyfikacjami. Raz mamy nieskończoną ilość sztyletów, w innym przypadku musimy dobiec do zadanego miejsca, unikając trafień fal wysyłanych przez artefakt obcych. Nie będę wchodził w szczegóły, by nie zdradzać fabuły.

Na pierwszy rzut oka dostajemy po prostu 5 dodatkowych misji, które rozegramy inną postacią, poznając przy okazji jej dalszą historię. To miłe urozmaicenie, łączące pierwszą i drugą część gry i spajające uniwersum.

Starzy zabójcy Warto jednak odnotować, że zarówno Ezio, jak i Altair to dojrzali i starsi mężczyźni, co w grach jest spotykane rzadko. Do tej pory mieliśmy zwykle wiecznie młodych herosów, którzy po prostu regularnie doświadczali amnezji, bądź też w banalny sposób byli pozbawiani swoich umiejętności i ekwipunku. Assassin's Creed i Metal Gear Solid to chyba jedyne serie, które starają się pokazać naturalny rozwój bohatera wraz z jego starzeniem się. Co prawda w zachowaniu i ruchach zarówno Ezia, jak i Altaira nie widać, by wiek w jakiś radykalny sposób ograniczał ich sprawność, ale nie należy też zapominać, że „Revelations” to przede wszystkim gra i warto docenić świeże podejście twórców do budowania swoich bohaterów.

Błędy w Animusie Z iluzji żyjącego miasta mogą nas niestety wytrącić małe, ale widoczne niedoskonałości silnika napędzającego grę. Do ich opisania posłużę się przykładem jednej z misji.

Ezio i inni zabójcy, przebrani za muzyków, muszą przekraść się na dworski bal. Pierwszym celem jest znalezienie grajków, ogłuszenie i przebranie się w ich stroje. Wejścia na teren pałacu broni rząd strażników, więc dopadamy swoje ofiary i ogłuszone zanosimy za róg, by się przebrać. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że straż nie reaguje na widok trzech skrytobójców, którzy niosą na plecach muzyków.

Analogiczna sytuacja ma miejsce na samym balu. Tym razem Ezio w przebraniu muzyka musi zidentyfikować templariuszy za pomocą Orlego Wzroku i odwrócić uwagę gości, tak by jego zabójcy mieli czas na zlikwidowanie zakonników. Wszystko idzie świetnie, ale niestety strażnik stojący nieco dalej nie zauważa zabójcy ciągnącego swoją ofiarę w krzaki, mimo że dzieje się to przed jego oczami.

Kolejny przykład? Zamieszki społeczne wzniecone przez Ezia. Tłum walczy ze strażnikami i szturmuje bramę. Jednak po jej zdobyciu część jego uczestników zastyga w bezruchu, stojąc bezcelowo wśród płonących zgliszcz.

Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze bardo drobne błędy w sterowaniu. To znaczy - nie zawsze Ezio zrobi to, co chcemy. Zdarza mu się odbić od ściany w tył, zamiast skoczyć w bok, czy wybrać inny kierunek biegu. Na szczęście rzadko się to zdarza i praktycznie nie psuje zabawy z gry.

Warto czekać! „Revelations” to przede wszystkim masa mniejszych i większych zmian i udogodnień w stosunku do poprzedniej części. Znając jakość i klasę wykonania zarówno „Assassin's Creed 2”, jak i „Brotherhood” możemy być spokojni o „Revelations”. To dla Ubisoftu jeden z najważniejszych tytułów (o ile nie najważniejszy) i nie pozwolą go zepsuć. Zresztą już sam fakt, że kolejną część tak dużej, wysokobudżetowej gry dostajemy już po roku, mówi nam nieco o zaangażowaniu i poświęconych na produkcję zasobach. Można co prawda powiedzieć, gra jest tylko rozwinięciem poprzedniej części, ale też dodaje mnóstwo nowych rzeczy i rozwija dobre pomysły. Twórcy nie ukrywają tego, stąd też i brak kolejnej cyferki (w tym przypadku „3”) w tytule. Zorientowany gracz wie, co dostaje.

Dla mnie to jedna z najważniejszych premier tego roku i idealne połączenie rozgrywki, fabuły i oprawy audiowizualnej. A przynajmniej takie mam wrażenia po rozegraniu trzech udostępnionych nam sekwencji z gry. Ezio i Altair powracają w wielkim stylu. Jest na co czekać.

Piotr Gnyp

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)