Gracz przypadkowo zadzwonił na policję. "Zabiłem dwie osoby"
Pewien mężczyzna przypadkowo zadzwonił na policję podczas gry w Rainbow Six Siege. Funkcjonariusze, którzy odebrali telefon, usłyszeli przez niego "zabiłem dwie osoby" i myśleli, że doszło do podwójnego morderstwa. W mgnieniu oka zareagowali na wezwanie.
Ta historia to nie pierwszyzna. W przeszłości dochodziło już do sytuacji, w których policjanci przypadkowo zaalarmowani przez gracza, natychmiast przeszli do interwencji. Na początku zeszłego roku podobna sytuacja spotkała kanadyjskiego streamera Vuzby, który podczas transmisji gorącego meczu Apex Legends na Twitchu, wezwał na pomoc swoich kolegów z drużyny.
Ci jednak nie przybyli z odsieczą. Za to jego krzyki usłyszeli lokalni policjanci, którzy zaniepokojeni całą sytuacją postanowili sprawdzić, co się stało. Na szczęście wszystko skończyło się jedynie wizytą funkcjonariuszy w jego mieszkaniu i ich udziałem w transmisji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karabin AR wycelowany w głowę
Teraz podobna sytuacja spotkała gracza o imieniu Elijah, który podczas rozgrywki w Rainbow Six Siege przypadkowo wybrał numer 911, mówiąc, że "zabił dwie osoby". Jego przyjaciel podzielił się historią w sieci, wskazując, że policjanci zareagowali w mniej niż dwie minuty po wezwaniu. Na domiar złego wzięli na poważnie całą sytuację.
Zaalarmowani policjanci myśleli, że doszło do podwójnego morderstwa. Szybko udali się w miejsce zamieszkania Elijaha. Jak wyjaśnia jego przyjaciel, gracz usłyszał szczekanie swojego psa i wiedział, że musi sprawdzić, co dzieje się przed jego domu. Po wyjściu na zewnątrz zauważył policjantów, którzy wycelowali w stronę jego głowy karabiny AR.
Kamera znajdująca się przy drzwiach frontowych zarejestrowała cały incydent. Co ciekawe jeden z funkcjonariuszy chciał upewnić się, czy aby na pewno Elijah jest graczem (a może po prostu rozluźnić całą sytuację) i podczas zatrzymania zapytał go, jaki jest jego ulubiony operator w grze. Wszystko zakończyło się przeszukaniem domu gracza, który doszedł do siebie dopiero po czterech godzinach.
Konrad Siwik, dziennikarz Polygamii