Ah, grać i otrzymywać za to pieniądze. O tym opowiada ta mała gierka, Pro Gamer
Pro Gamer powstał w 24 godziny. Gracz wciela się tutaj w gracza, który gra w gry na ekranie swojego telewizora i dostaje za to pieniądze. Które może wydać na jedzenie, większy telewizor czy lepsze siedzisko. Im dłużej gramy w różne minigierki, tym większe budujemy kombo i otrzymujemy za to pieniądze. Choć z tego co widzę, to na razie maksymalne kombo jest poczwórne.
Nie wiem co zmieniło w życiu mojego gracza nowe krzesło i chrupki, ale większy telewizor sprawił, że gry są lepiej widoczne. I może otrzymuje za nie więcej pieniędzy? Nie mam jednak siły, aby grindować kilka tysięcy dolarów.
W Pro Gamera zagracie tutaj. To też część metafory. Wyjście z pokoju oznacza wyjście z gry, gra się po to, aby więcej grać. Tyle, że ma to mało wspólnego z najbardziej popularnymi sposobami na "zarabianie grając". Esportowcy trenują jedną grę w kółko, a betatesterzy przechodzą gry na sposoby, które normalnych ludzi doprowadziłyby do płaczu.
Ale jednocześnie, trzeba uważać, bo Pro Gamer udowadnia, że wystarczy dać licznik pieniędzy i poczucie, że coś można odblokować, a znajdą się ludzie, którzy postanowią sprawdzić, co właściwie to odblokowywanie daje. To siła gier.
Źródło: Kotaku
Konrad Hildebrand