Gorogoa - recenzja. To tak można?

Krótka i dość prosta gra logiczna, która zaskakuje od początku do końca.

Gorogoa - recenzja. To tak można?

04.01.2018 | aktual.: 04.01.2018 20:40

„To tak można”? To pytanie najczęściej towarzyszyło mi podczas rozgrywki w Gorogoę. Połączone z zachwytem nad pomysłowością jej twórcy, odpowiedzialnego jednocześnie za projekt, stronę graficzną i kod. To jedna z tych gier niezależnych, w których niezwykle wyraźnie widać rękę autora z bardzo konkretną wizją.Gorogoa to układanka. Na pierwszy rzut oka proste, 4-elementowe puzzle. Przed oczami gracz ma planszę, na której pojawiają się obrazki. Może je przesuwać i dopasowywać do siebie. Od umiejętności ich ułożenia zależeć będą jego dalsze postępy.Diabeł tkwi tu jednak w tym, jak widoczne na poszczególnych kawałkach układanki fragmenty lokacji zmieniają swój kontekst w zależności od ich umiejscowienia w całości. Często można też jej niektóre elementy nakładać na siebie. I tak szafa na ubrania może się w ten sposób zmienić w drzwi, prowadzące bohatera na dach. Innym razem wiszący na ścianie obraz może po przybliżeniu ujawnić szczegół niby mało istotny, ale zdradzający swoje zastosowanie po połączeniu go z innym kadrem.

Pomysłowość twórcy w tym zakresie robi wielkie wrażenie, a odkrywanie takich zależności stanowi tu istotę rozgrywki. Parę razy można się w jej trakcie poczuć jak najmądrzejszy człowiek na świecie, wpadając na zastosowanie jakiegoś elementu. Innym razem na odpowiedź wpada się przypadkiem, bo i liczba możliwych kombinacji nigdy nie jest przytłaczająca. Tak czy inaczej obserwowanie tego, jak zmienia się ta układanka w toku rozgrywki, to czysta radość.Nie działałoby to tak dobrze, gdyby nie doskonała, ręcznie rysowana grafika połączona z trójwymiarowymi, ale odpowiednio wystylizowanymi postaciami bohaterów. Bo są tu i bohaterowie, przemieszczający się pomiędzy panelami, wypełniający jakiś tajemniczy cel, którego naturę przychodzi odkrywać graczowi.Gorogoa to również jedna z tych gier niezależnych, której niespecjalnie zależy na wciskaniu graczowi do głowy swojej fabuły, świata czy filozofii. Wszystko jest tu bardzo symboliczne, metaforyczne, otwarte do interpretacji. Całość zaczyna się widokiem miasta, atakowanego przez jakieś potężne, przypominające smoka stworzenie i chłopca, szukającego sposobu na jego powstrzymanie. Tak to przynajmniej wygląda.Tylko że nic nie jest tu jednoznaczne, a im dalej w grę, tym więcej pytań niż odpowiedzi. Do samego końca wiele pozostaje tu zawieszone i otwarte do interpretacji. Pojawiają się i przeplatają wątki wspomnień, żalu, zapomnianej historii i wielkiego kataklizmu. Wszystko to, może się wydawać, dość niedbale porozrzucane. Co jednak zadziwiające, grze udaje się przy tym uniknąć idącej często w parze z takim podejściem pretensjonalności.Robi to z urokiem dziecięcej kolorowanki, książeczki z zagadkami, starej, zakurzonej wycinanki, znalezionej na strychu. Nie do końca znamy jej cel i przeznaczenie, ale ma w sobie jakąś niewymuszoną magię. Chłonięcie jej kolejnych stron jest zachwycające i pociągające samo w sobie, nie potrzebuje dodatkowego wyjaśnienia.

Wystarczy w Gorogoę pograć 15 minut, by wydać z siebie pierwszy okrzyk zachwytu nad pomysłowością twórcy. Podczas całej gry, której przejście zajmie wam około dwóch godzin, będzie takich momentów wiele. I to jest największa siła tej produkcji. Jest tu parę zagadek, po których rozwiązaniu będziecie się przez chwilę czuli z siebie dumni, ale równie często na odpowiedź wpada się tu całkowicie przypadkiem, przesuwając obiekty z miejsca na miejsce.Grze nie zależy na stawianiu przed odbiorcą jakiegoś szczególnego wyzwania, na testowaniu jego umiejętności logicznego myślenia i wnioskowania. Chce go zachwycać i zadziwiać, i to udaje jej się znakomicie. Jest jej dokładnie tyle, ile trzeba, nie męczy, nie popada w przesadę.

Gorogoa nie jest niczym wielkim czy spektakularnym, ale i niczym takim nie próbuje być. To krótka, przyjemna gra logiczna, którą można potraktować jako odskocznię od większych tytułów. Szczególnie, że ma w sobie więcej ciekawych pomysłów i świeżości niż niejeden z nich.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
recenzjerecenzjaios
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.