Gods Will Be Watching - recenzja
29.07.2014 12:59, aktual.: 08.01.2016 13:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zawieszona gdzieś między przygodówką a survival simem produkcja potrafi zniechęcić poziomem trudności i dziwnymi rozwiązaniami w designie. Jednocześnie fascynuje i nie pozwala się oderwać.
Zdobycie danych dotyczących wirusa Medusea miało być trudne. Ale żeby aż tak? Liam siedzi z łączami podpiętymi do głowy i ładuje informacje. Shaman przyspiesza ściąganie danych i dba o stabilność przesyłu. Jack ostrzeliwuje zbliżający się oddział antyterrorystów, a Abraham pilnuje czterech zakładników. Dba o to, by nie byli zbyt przerażeni (bo wtedy wpadają im do głowy głupie pomysły) i o to, by nie czuli się zbyt komfortowo (bo wtedy wpadają im jeszcze głupsze). Krzyczy, bije, a gdy ktoś zbiera się do ucieczki, strzela w nogę. Przynajmniej reszta spokornieje.
Tak przedstawia się pierwszy rozdział gry Gods Will Be Watching. Gry point'n'click, w której nie ma zbierania przedmiotów i zastanawiania się, jak ich użyć. Jest za to nieustanna łamigłówka w całości opierająca się na zarządzaniu. Sobą, kompanami, czasem... i szczęściem.
Gods Will Be Watching
Oto bowiem Jack może się załamać i odmówić ostrzeliwania antyterrorystów. Albo łącze może odmówić współpracy w momencie, gdy któryś z więźniów szykuje się do ucieczki. Trzeba myśleć kilka ruchów do przodu. Może wypuścić jednego z zakładników w zamian za cofnięcie się brygady? Albo zastrzelić któregoś dla pokazu, by postraszyć resztę?
Do zadania podchodziłem z 20 razy, za każdym razem szukając optymalnej formuły. Ale nie odpaliłem trybu Easy. Twórcy rekomendują Normal, uczciwie przyznając, że łatwy nie jest, ale na tym właśnie ma polegać ta gra - na wyzwaniu. Trudność jest jej atutem i nie będzie za bardzo przesadzona uwaga, że mamy do czynienia z „Dark Souls przygodówek”. Przeszedłem całą grę w ten sposób, w kilku miejscach męczyłem się niemiłosiernie, ale "rozkodowywanie" mechaniki było dla mnie przyjemnością. Ale nie dla każdego będzie.
Trudny wybór Nie ma szans, by spodobało się to wszystkim. Zwłaszcza że po drodze nie ma checkpointów, po niepowodzeniu trzeba więc całą operację każdorazowo zaczynać od początku. Bywa, że kilkanaście minut gry idzie na marne. I o ile w pierwszym rozdziale można przewinąć początkową gadaninę, w kolejnych trzeba ją przeklikać (wygląda na niedopatrzenie twórców). Jeśli ktoś się zniechęci i odpali grę na Easy, straci kawałek z magii tej produkcji. Ale z drugiej strony, jeśli zatnie się na dobre, to magii może w ogóle nie poczuć...
Gods Will Be Watching - zwiastun Gods Will Be Watching opowiada historię w niebanalny sposób, skacząc w czasie i przestrzeni, przedstawiając aż za dużo bohaterów. Z pozoru to opowieść o dobrej federacji i złych terrorystach, ale sprawa szybko się komplikuje, a podział na dwie jasno określone strony barykady staje się pozorny. I, tak jak cała gra, polega na wyborze. Niekoniecznie między dobrem a złem. Raczej między jednym a drugim mniejszym złem.
Każdy rozdział przedstawia inną sytuację, bo nie jest tak, że co rusz wyciągamy jakieś dane. W każdym różny jest cel, zagrożenie i podejmowane decyzje. Zazwyczaj dbamy o ludzi i chemię w zespole, wytwarzamy potrzebne przedmioty, a przy tym realizujemy główny, podstawowy cel. Całość sprowadza się do kliknięć, zazwyczaj w obrębie jednego ekranu, i obserwowania co się zmienia. Właśnie umiejętność obserwowania szybko okaże się kluczowa. Trzeba nauczyć się wyczuwać nastrój postaci tworzonej przez zlepek pikseli, by pchnąć akcję dalej.
Odkrywanie kolejnych zadań daje wielką frajdę, nie będę więc psuł Wam zabawy opisując kolejne przygody. Napiszę tylko, że później robi się łatwiej - i nie wiem, czy to z powodu okrzepnięcia w palecie pomysłów twórców, czy dlatego, że wyzwanie faktycznie nieco maleje.
Gods Will Be Watching
W przeciwieństwie do Mass Effect, z którym GWBW dzieli podobny klimat science-fiction, tu wybór nie ogranicza się do wybrania zielonej lub czerwonej opcji. A odpowiedzialność za losy kompanów jest znacznie bardziej odczuwalna. Rozdziały możemy skończyć w komplecie osiągając cel, ale możemy też poświęcić innych, by ułatwić sobie główne zadanie. Po każdym rozdziale gra pokazuje, ilu graczy podjęło konkretne decyzje, kogo poświęciło i jak grało. Oto twórcy dają graczowi do zrozumienia - "patrz, wprawdzie jeden z Twoich żołnierzy zginął, ale są tacy, którzy przeszli misję w komplecie". Podejdziesz do zadania raz jeszcze, czy machniesz ręką i ruszysz dalej?
Trudny wybór Jak gra wygląda, widać na obrazkach. Grafika stylizowana na czasy 8-bitowców niespecjalnie mnie grzeje (choć uśmiecham się widząc, że postaci nie mają stóp i stawiają kroki jak czaple) i więcej ciepłych słów mam raczej dla oprawy muzycznej. W tych okolicznościach przyrody, tj. bez obserwowania emocji na twarzach rozmówców, udało się na szczęście opowiedzieć dojrzałą, pyszną historię.
Gods Will Be Watching
Nie sposób jednoznacznie sklasyfikować niezwykłej produkcji hiszpańskiego studia Deconstructeam. Z frontu wydaje się przygodówką, po zagłębieniu weń zaś uzasadnione są porównaniu z survival simami. Po cóż jednak klasyfikować, skoro wystarczy cieszyć się oryginalną produkcją? Rzecz jasna nie dla wszystkich, bo oprawa, brak checkpointów czy przesadna losowość niektórych działań gracza mogą się okazać barierą nie do przeskoczenia.
Miłośnicy wysmakowanych niezależnych klimatów powinni być zadowoleni. Zwłaszcza jeśli będą mieć w pamięci, że jeden z etapów gry powstał na potrzeby 72-godzinnego game jamu, którego motywem przewodnim był minimalizm.
Marcin Kosman
Platformy: PC, Mac, Linux Producent: Deconstructeam Wydawca: Devolver Digital Dystrybutor: - Data premiery: 24.07.2014 PEGI: 16 Wymagania: 1,6 GHz, 2 GB RAM, karta graficzna 512 MB
Grę do recenzji udostępnił producent. Screeny pochodzą od wydawcy.