Godly Corp – recenzja. Co by robił Cthulhu w korporacji?
Bynajmniej nie byłby starszym specjalistą parzenia kawy.
11.02.2019 | aktual.: 12.02.2019 10:31
Nie jestem typową wielbicielką symulatorów – w grach poszukuję raczej niezwykłości niż wiernego odwzorowania rzeczywistości. Wolę rozbijać się statkiem kosmicznym po kosmosie niż taksówką po ulicach Nowego Jorku. Wprawdzie czasami kusi mnie coś bardzo odmiennego, pokroju Ultimate Fishing Simulator, ale ten etap chyba jeszcze przede mną. Tymczasem przynoszę Wam dobre słowo o Godly Corp. Podobno to symulator działania korporacji, ale taki jakby zwichnięty. Podobno tak mogłaby wyglądać ścieżka kariery młodego Cthulhu. Podobno, podobno...
Platformy: PC
Producent: TR8 Torus Studios
Wydawca: Ultimate Games S.A.
Data premiery: 13.12.2018
Wersja PL: Tak (napisy)
Wymagania: Windows 7-10, 2.0 GHz, Nvidia Geforce 7800 GT, 2 GB RAM
Graliśmy na PC. Grę udostępnił wydawca. Zdjęcia pochodzą od autorki tekstu.
Nawet zwiastun zawierający elementy gameplaya nie przygotował mnie na to, co się będzie działo. Przede wszystkim – macka. To nasze jedyne narzędzie – giętkie, ale skłonne do ekstrawersji przejawiającej się w nieokiełznanej obszerności ruchów. I zamaszystości. Okazuje się, że okiełznanie kończyny to nie lada wyzwanie. A to tylko jedna macka z nie do końca działającymi przyssawkami, przez co aby użyć większości przedmiotów, musimy się wokół nich owinąć. Dokonanie tego za pomocą myszki jest intuicyjne, ale dość trudne, zwłaszcza że wszechświat nie zamierza na nas czekać.Szkoda tylko, że sama animacja macki jest koślawa. Kończyna potrafi załamać się, jakby była z papieru, zwłaszcza gdy spróbujemy zwinąć ją w spiralę – wtedy wygląda jak zniszczony łańcuch choinkowy.Po drugie – zadania. Praca w korporacji to nie rutyna, to ciągła walka o bezpieczne przeżycie do godziny 17:00 (albo do 8:00, jeśli trafiła nam się nocna zmiana). Większość zadań bazuje bowiem na zarządzaniu albo opiece nad jakąś planetą, która lewituje sobie nad naszym biurkiem. Za pomocą prostych narzędzi obracamy nią, traktujemy laserem, bronimy przed inwazją obcych albo konstruujemy z przypadkowych części nowy świat. Zadań jest niewiele – raptem piętnaście – ale każde z nich jest zupełnie inne.Po trzecie – sens. Jeśli chodzi o warstwę fabularną, Godly Corp stanowi całkiem udaną mieszankę absurdalnego humoru i memów związanych z korporacją, a wszystko to polane sosem o smaku frutti di mare. Bo poza podlewaniem drzewek musimy też odpierać atak zbuntowanych robotów, które zorganizowały najazd na biuro. Czasami CEO kosmicznej mega-korporacji dochodzi do wniosku, że wiara w ideę płaskiej ziemi służy dobru, dlatego naszym zadaniem jest zestrzeliwanie wszystkich sond, które mieszkańcy planety wysyłają w kosmos.Nie zawsze jednak wiadomo, o co chodzi. Bywa, że opis zadań jest niejasny i dopiero po kilkukrotnym zawaleniu misji odkrywamy jej mechanikę. Ma to oczywiście swoje wytłumaczenie w postaci całej tej korporacyjnej otoczki (pracownik nie musi rozumieć tego, co robi), ale bywało, że po prostu brakowało mi cierpliwości do tej produkcji.To przyjemna, króciutka, chociaż miejscami irytująca gierka, która swoje skrzydła (ee... macki?) rozwinąć może w pełni dopiero w VR. O ile takowa wersja wyjdzie, ale podobno twórcy mają plany na rozwój produkcji. W wersji na PC, w której musimy dokonać cudów zręczności za pomocą myszki, sterowanie jest miejscami zbyt męczące. Operowanie macką aż się prosi o wykorzystanie zestawu HTC Vive. Wtedy do oceny można by dodać cały jeden punkt.