Giełdy komputerowe w Warszawie

Giełdy komputerowe w Warszawie

Michał Zacharzewski
SKOMENTUJ

Latem bieżącego roku warszawska giełda komputerowa rozpadła się na dwie części. Większość sprzedawców przeniosła się w okolice klubu Stodoła zajmując tym samym asfaltowe boisko, na którym okoliczni chłopcy zwykli rozgrywać mecze piłki nożnej. Niektórzy handlowcy pozostali wierni starej lokalizacji i nie uciekli z ulicy Grzybowskiej, z miejsca, gdzie handlowali od lat. Jak do tego doszło i kto na tym dobrze wyjdzie - wie Poliszynel, bo to jego tajemnica :). Postaram się jednak przybliżyć wam warszawskie giełdy i powiedzieć parę słów o nich. W końcu to punkt zborny wszystkich komputerowców Mazowsza...Giełda komputerowa przy ulicy Grzybowskiej w Warszawie powstała w połowie lat osiemdziesiątych, kiedy to komputery zaczęły zdobywać polskie domy. Pewex rozpoczął sprzedaż komputerów Atari, z zachodu sprowadzano również komputery Commodore i Amstrad. Od Spectrumów i Timexsów aż roiło się. Gdzieniegdzie pojawiały się też pierwsze, skromne PC klasy XT. W ludziach zrodził się podówczas instynkt barteru - wymiany gier ze znajomymi. Ciężko było kupić jakiekolwiek oryginalne programy, gdyż polskich producentów najzwyczajniej nie było (na dobrą sprawę pojawili się dopiero w latach dziewięćdziesiątych, wraz z rozwojem firm Xland i L. K. Avalon), zaś gry i użytki szmuglowane z zachodu osiągały kolosalne ceny. Brak ustawy o ochronie praw autorskich twórców oprogramowania powodował natomiast, iż skopiowanie softu od znajomego nie było przestępstwem, a normalnością. Stąd właśnie barter i kluby, w których spotykali się miłośnicy "sprzętu programowalnego" i gdzie wymieniano się, kopiowano oprogramowanie i tworzono podwaliny pod przyszłe polskie firmy komputerowe.Komunistyczna prasa początkowo niewiele pisała o "mikrokomputerach". Lansować je starał się zarówno "Młody technik", jak i "Sztandar Młodych" skupiający wokół siebie grono postępowych dziennikarzy i polityków (wśród nich był Aleksander Kwaśniewski). Dość szybko z inicjatywy tychże komputerowych maniaków powstały dwie gazety poświęcone tylko i wyłącznie sprawom owych maszyn liczących - były to "Komputer" i "Bajtek" (tzw. miesięczny dodatek do "Sztandaru Młodych"). Wielką popularność zdobył zwłaszcza ten drugi. Począwszy od (bodajże) 1986 roku propagował on nowoczesną myśl techniczną, opierając się na artykułach branżowych, testach sprzętu, klanach poszczególnych mikrokomputerów (głównie źródła pożytecznych programów do wklepania), wreszcie grach wraz z ich listą przebojów. Mało kto pamięta, że dzisiejszy szef IPS CG, pan Grzegorz Onichimowski, robił w "Bajtku" za sekretarza redakcji, a Marcin Przasnyski szefował klanowi Spectrum.Giełda komputerowa przy ulicy Grzybowskiej powstała niejako z inicjatywy "Bajtka" i przez długi czas była z nim jednoznacznie kojarzona. Mieściła się ona wtedy wewnątrz szkoły podstawowej nr 25. Tam, na rozstawionych po korytarzach stołach, stały mikrokomputery - Atari, Commodore, Spectrum, z czasem pierwsze Amigi. Wszędzie słuchać było szum programów kopiujących. Żeby nie było wątpliwości - przede wszystkim handlowano oprogramowaniem. Tylko na nielicznych stoiskach kupić było można monitory, joysticki (te posiadał w domu każdy, i to przynajmniej w ilości dwóch sztuk), magnetofony czy stacje dysków. O "hard disk drive" nie słyszał nikt. Wszędzie natomiast oferowano kasety i dyskietki wypchane grami i programami oraz czarno-białe kserówki - instrukcje do nich.Komputerów stopniowo przybywało. Już nie wystarczył parter, stoiska wspinały się wyżej, na pierwsze, później drugie piętro szkoły. Na kopiowaniu zaczęto zbijać fortuny. To już nie była czysta przyjemność i sposób na sfinansowanie nowego softu - znam ludzi, którzy na tamtej giełdzie dorobili się nowszych komputerów, a nawet i używanych "maluchów". Z Warszawy wzór brały inne miasta - giełdy pojawiły się również w Katowicach, Wrocławiu, Szczecinie i innych dużych skupiskach ludzkich. Handlowali na nich nie tylko ówcześni odpowiednicy dresiarzy, ale i, a może nawet przede wszystkim, studenci i młodzi geniusze informatyki. Wielu z nich znajdziemy dzisiaj w potężnych firmach, często działających w tzw. branży. Żeby było śmieszniej - ówcześni piraci stali się dziś najzagorzalszymi przeciwnikami piractwa. Soft trafiał z zagranicy do Warszawy bądź Wrocławia, a stamtąd spływał do mniejszych giełd na terenie całego kraju. Tam kupowali go mieszkańcy miast i wsi jak Polska długa i szeroka. W prasie zaś roiło się od ogłoszeń typu "Gry Atari, Commodore, Spectrum - 2500 zł kaseta, oferta po przesłaniu koperty ze znaczkiem pocztowym". Piractwo było usankcjonowane, kochane, szanowane.Początek lat dziewięćdziesiątych zaowocował krótkookresowym skokiem popularności giełd. Borykające się z problemami finansowymi szkoły zauważyły, iż można w ten sposób zarobić na remont sali gimnastycznej czy też nowego fiata dla dyrektora. W pewnym momencie w samej Warszawie działało co najmniej pięć giełd, z tego dwie na Bielanach, w okolicy bazaru Wolumen. Wkrótce później nadszedł krach - giełdy te upadły, nie wytrzymały konkurencji z "Grzybem", a może uświadomiły sobie, że wspierają nielegalny proceder (o piractwie było już wtedy głośno, po części za sprawą polskich firm tworzących pierwsze polskie gry i programy). W tym samym niemal czasie zmieniła się też struktura komputerów domowych - coraz mniej było 8 bitów, a coraz więcej ST-ków, Amig i PeCetów. Tym samym giełdy zaczęły dryfować w kierunku ich dzisiejszego wyglądu - przede wszystkim sprzęt, a jeno przy okazji oprogramowanie i literatura. Znikały kramy z kasetami do C-64, Atari 65 XE, ZX 48K, pojawiały się za to ogromne tekturowe pudła pierwszych oryginalnych gier na komputery 16-bitowe. W szkole zapanowali "przegrywacze", kopiujący za grosze najnowsze zachodnie produkcje. Można było przyjść z twardym dyskiem i w przeciągu kilku minut zapchać go "nówkami" prosto z USA. Jednocześnie niczym grzyby po deszczu wyskoczyły na światło dzienne liczne rodzaje prostych, rosyjskich konsol imitujących zachodnie produkty firm Atari, Sega i Nintendo. Z kartridżami do nich było nieco gorzej - wybór był mały, a jakoś oprogramowania - niska.Walka z piractwem, a w konsekwencji uchwalenie pierwszej ustawy "antypirackiej", a także pojawienie się turystów ze wschodu oferujących na Stadionie X-lecia tłoczone wersje najnowszych przebojów, doprowadziły do zmiany image'u komputerowych giełd. Z centrów cywilizacyjnych stały się one miejscem zlotu miłośników łatwego i szybkiego szmalu, lewych interesów, szlifowanych procesorów i niekończących się reklamacji. Handlowano tym, co się udało przywieść z zagranicy, kradzionym, a w najlepszym przypadku przemycanym sprzętem, często złomem z niemieckich wysypisk śmieci. Nieliczne firmy stawiały na jakość, na stałych klientów, stałe miejscówki na placu, na gwarancje i serwis pogwarancyjny. Minęły miesiące, zanim proporcje te się odwróciły i na giełdę wróciła "częściowa" uczciwość. Częściowa - bo piracki soft wciąż istniał na "Grzybie" i wciąż miał wielki zbyt. Pod giełdami i bazarami pojawili się "stacze" - młodzi mężczyźni o wymiarach dwa na dwa metry, zagadujący do każdego napotkanego człowieka "Gry, użytki, tanio!". Policja tylko od czasu do czasu robiła naloty, na ogół łapiąc paru handlarzy i zwalniając ich po krótkim przetrzymaniu. Mało kto wie, iż od połowy lat 90-tych warszawska giełda była podzielona. Część sprzedawców lokowała się w szkole, gdzie władała firma Soft Set, część zaś handlowała na parkingu tuż przy al. Jana Pawła II - nimi "opiekował" się Marmit. Już wtedy głośno mówiono, iż jest to tylko stan przejściowy. Nie dlatego, że firmy miały się połączyć, a z powodu, iż kompania budowlana Skanska, której dziełem są słynne na całą Warszawę biurowce Atrium, zainteresowała się właśnie tym terenem. Jakimś dziwnym cudem budowę odłożono o jakieś trzy lata - znam ludzi, którzy głośno mówili, że krążyły tam gdzieś brudne pieniądze, inaczej giełdy przy Grzybowskiej dawno by nie było. To są jednak domysły, faktem jest natomiast, iż dopiero latem 1999 roku Skanska wykurzyła firmę Marmit i przystąpiła do budowy hotelu łańcucha Hilton.Marmit nie poddał się. Wiedząc, że Soft Set działać będzie dalej, gdyż na terenie szkoły nikt hotelu nie będzie stawiał, przeniósł "swoich handlarzy" na ulicę Batorego, w rejony klubu Stodoła. Przy Grzybowskiej pozostawił olbrzymi banner informujący, iż Centralna Giełda Komputerowa przeniosła się w te i te miejsce. Z miejsca zrobił się olbrzymi bałagan. Sprzedawcy nie wiedzieli, czy iść za Marmitem, czy zostać na starych śmieciach, to jest na Grzybowskiej. Klienci nie wiedzieli, czy szperać tam gdzie zawsze, czy wyprawiać się metrem na Pola Mokotowskie, pod samo SGH. Gdzie będzie taniej? Gdzie będzie lepszy wybór? Gdzie będzie mój facet z bródką, co mi od ręki padniętą kartę sieciową wymienił? Zrobiło się pusto...Dziś handlowcy (weekendowi - w normalne dni tygodnia prowadzą sklepy ze sprzętem i oprogramowaniem) z obu giełd narzekają na pustki. Nie jest już tak jak dawniej, iż przez zatłoczone alejki kupujący przedzierali się z trudem, a przy każdym ze stoisk uwijało się czterech, pięciu energicznych młodych ludzi. Inne czasy...Giełda Soft Setu jeszcze jakoś się trzyma. Wielu ludzi przychodzi tu z przyzwyczajenia, więcej jest sprzedawców i większy wybór sprzętu. Niestety, chodzą słuchy, iż gdzieś w tej okolicy mają być kładzione rury doprowadzające wodę i gaz do powstającego hotelu Hilton, a w sierpniowym "Computer Reseller News Polska" wyczytałem, iż planowany jest tam parking na kilka setek samochodów. Możliwe jest więc, iż ta lokalizacja padnie.Cienko wiedzie się Marmitowi. Wydzierżawiony na weekendy od Politechniki Warszawskiej teren jest rozległy i nie ma komu go zapełnić. Brakuje sprzedawców, mało jest i kupujących. Nie ma tłoku - można swobodnie chodzić dookoła, przebierać w grach i sprzęcie, a obsługa będzie miła, gdyż klient jest tu na wagę złota. Handlowcy muszą bowiem wyżywić siebie i rodzinę, a także opłacić stoisko (13 zł za stolik, 50-60 za stoisko samochodowe bądź namiotowe). Kto może wraca na Grzybowską. Niektórzy jednak zdecydowani są zostać - liczą, że dzięki temu uzyskają atrakcyjne miejsca i stałych klientów, a kiedy giełda Soft Setu zostanie zamknięta, będą górą. Kto wie, może będą tak czekać aż do XXI wieku...Jak zatem widać, przyszłość warszawskich giełd jest mocno niejasna i tajemnicza. Wszystko zdaje się zależeć od decyzji właścicieli gruntu, na którym giełdę ma Soft Set. Jeśli zdecydują oni zlikwidować komputerowy przybytek, to przyjdzie nam jeździć metrem na ulicę Batorego. Jeśli jednak zdecydują się oni pozostawić teren handlowcom miast firmie Skanska, w Warszawie istnieć będą dwie giełdy. Całe szczęście, że od przybytku głowa nie boli. Więcej giełd to wszak większa konkurencja, a większa konkurencja - raj dla klienta.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne