Geometry Wars 3: Dimensions - recenzja
Jasiu, jeśli do zaliczenia planszy na trzy gwiazdki trzynaście razy zabraknie ci kilkunastu punktów, to ile procent szansy na wylądowanie na ścianie będzie miał twój pad?
10.12.2014 | aktual.: 08.01.2016 13:20
Geometry Wars nie bierze jeńców Filozof mówił, że wojna się nie zmienia. Miał trochę racji, ale też nieźle nakłamał. Jeśli graliście w poprzednie Geometry Wars to w Dimensions poczujecie się od razu jak w domu. Nie, gra nie zmieniła się w Super Stardust, co mogły sugerować zwiastuny. To wciąż dwugałowa strzelanina, którą znacie. Ale... tym razem jest trudniejsza. A przynajmniej może być trudniejsza, bo rodzajów zabawy nie brakuje.
Geometry Wars 3: Dimensions - zwiastun Neonowych wrogów można niszczyć w kilku trybach. Te pozornie różnią się detalami, ale Geometry Wars to seria, w której to właśnie detale oznaczały różnicę pomiędzy miejscem w TOP 3 lub szybkim zniknięciem z pamięci innych graczy. O to tu chodzi. Geometry Wars 3 to namiastka najbardziej obleganego automatu do gier, w którym każdy chciał wpisać się na czele listy wyników. To portal do czasów, gdy umiejętności operowania gałką na automacie oznaczały, że to znajomi stawiają dziś oranżadę. To gra, w której chodzi o ciągłe bicie wyników.
Gwiazdka do gwiazdki Głównym daniem jest jednak Adventure, które każe pokonywać kolejne plansze, zarabiać na nich gwiazdki za coraz lepsze wyniki punktowe i odblokowywac kolejne wyzwania. Warunki zwycięstwa często się zmieniają. Może chodzić o przelatywanie pomiędzy bramkami, zdobywanie punktów na czas, grę z trzema życiami, z jednym, bez broni i tak dalej, i tym podobnie.
Geometry Wars 3: Dimensions
Różnorodność stawianych przed graczami celów to wielki plus Dimensions. Nie wpada się tu w marazm monotonnego powtarzania tych samych schematów. Gra żongluje odmianami rozgrywki, za każdym razem podrzucając coś innego. Niestety kolejne plansze w trybie Story odblokowujemy dopiero po zaliczeniu poprzedniej, więc istnieje ryzyko zacięcia się na dobre. Wtedy warto odpocząć w którymś z innych trybów i przegonić wyniki znajomych na sieciowych tablicach.
Gorzej, gdy do odblokowania kolejnych plansz brakuje gwiazdek - wtedy zaczyna się orka. Arcade'owe strzelaniny to dla mnie nie pierwszyzna, w Geometry Wars 2: Retro Evolved grałem często i namiętnie, ale tutaj zdarzało mi się wymiękać, wściekać się i grozić kontrolerowi w niewybrednych słowach. Ale ostatecznie nie uznaję tego za wadę. Wyniki punktowe wyśrubowano mocno, ale oznacza to, że bicie ich sprawia olbrzymią frajdę. Odbijasz się od ściany raz, drugi, dziesiąty, ale gdy w końcu ją pokonasz, wiesz, że stałeś się odrobinę lepszy. Gdy udało mi się uporać z zebraniem wszystkich trzech gwiazdek na jednej planszy, inne, które sprawiały mi kłopoty, "pękały" dużo szybciej.
Mnożnik, głupcze
Geometry Wars 3: Dimensions
W Geometry Wars 3 ważniejsze od zestrzeliwania wrogów jest podnoszenie wypadających z nich zielonych kryształów, które zwiększają mnożnik punktów. To oznacza, że trzeba ryzykować i często wpadać pomiędzy przeciwników, by mnożnik nie przepadł. A wrogowie nie są tylko święcącymi się tarczami strzelniczymi. Każdy ich typ zachowuje się inaczej. Niektóre pędzą wprost na gracza, inne unikają go lub po trafieniu rozpadają się na mniejsze, aczkolwiek wciąż groźne, kawałki. To akurat nie nowość, bo tak samo było w dwójce, ale poznanie ich zachowań i instynktowna reakcja na pojawienie się na planszy to rzeczy, które musicie opanować jak najszybciej. Poprzednie Geometry Wars nie umywa się do Dimensions w kwestii jazdy na krawędzi. Intensywność akcji podkręcono maksymalnie.
By nieco pomóc graczowi, statek wyposażono w możliwość rozbudowy o dwa rodzaje dodatków. Może to być orbitująca wokół wieżyczka obronna, dron zbierający kryształy z bezpiecznej dla gracza odległości czy na przykład miny, które możemy porozstawiać na planszy. Nie warto zaniedbywać tego elementu. Wystarczy poobserwować osiągane wyniki, by przekonać się, że te niezbyt efektowne dodatki dorzucają sporo do wyniku.
Plansza w kształcie fistaszka? Jest
Geometry Wars 3: Dimensions
Efektowności nie brakuje natomiast samej grze. Inaczej być nie mogło, gdy ekran co chwila zalewany jest neonowymi eksplozjami. Swoje robią też plansze. Walka z hordą wrogów jest diabelnie szybka nawet na tych płaskich - nie ma czasu się przyglądać, górę biorą instynkty, a bezpieczne miejsca do przeprowadzenia statku wychwytuje się kątem oka, bo wzrok skupiony jest cały czas na tym, by mijać kolejnych wrogów o milimetry.
A teraz wyobraźcie sobie, że ktoś nawinął taką planszę na walec czy sześcian. Nie wiadomo, co jest po drugiej stronie, a ruszać się trzeba, by wrogowie nie mogli nas okrążyć. Purystom taka zmiana niekoniecznie przypadnie do gustu, dla mnie to kolejny świetny dodatek, przez który uważam Dimensions za lepszą, ciekawszą i bardziej rozbudowaną grę od poprzedniczki. No i wreszcie można drużynowo rywalizować przez sieć lub zaprosić kumpli/koleżanki do lokalnej kooperacji.
Werdykt To nie jest gra dla każdego. Trzeba mieć w sobie zacięcie do rywalizacji i świadomość, że czasem trzeba będzie powtarzać dany etap kilkanaście razy, by wreszcie go zmęczyć i zaliczyć. A potem trzeba będzie wrócić po kolejne gwiazdki lub by pobić rekord znajomego. Rywalizacja nakręca całą zabawę. Nie masz na nią ochoty? To nie trać czasu na Geometry Wars 3, bo po kilku dniach dojdziesz do wniosku, że to "durna strzelanina bez sensu". Masz ambicję, by stawać się coraz lepszym, rzucać innym wyzwania i wiesz, że nie wymiękniesz? Geometry Wars 3 dostarczy ci zabawy na tygodnie i miesiące.
Maciej Kowalik
Platformy:PS3, PS4, PS Vita, PC, 360, X1 Producent:Lucid Games Wydawca:Sierra Dystrybutor:ABC Data Data premiery:25.11.2014; PS Vita - wiosna 2015 PEGI: 3 Wymagania: Intel® Core™ 2 Duo / AMD Athlon™ 64 X2 3800+, 2 GB RAM, karta graficzna 512 MB
Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PS4. Screeny pochodzą od redakcji.