Gears 5 i boot camp, który pozwoli na dopracowanie zabójczych technik
Wbijanie noża, walenie z pięści, wybuchające granaty, ale zero tytoniu. Możecie bezpiecznie kliknąć.
Wczoraj dowiedzieliśmy się o tym, że tytoniu w Gears 5 nie ujrzymy. Tatiana słusznie zaznaczyła, iż gra obrazuje inne, bardziej istotne sceny. Mowa tu przede wszystkim o przemocy, którą poznamy bliżej dzięki nowemu filmowi od twórców. Przedstawia on bootcamp - gracze mogą poprawiać na nim swoje umiejętności i uczyć się nowych mechanik.
Zacznijmy od najbardziej podstawowej czynności - strzelania. Oczywiście możemy przybliżyć widok, aby zyskać na celności. Nic specjalnego. Dobrze, że chociaż zobaczyliśmy kilka pukawek. Gnasher to taki shotgun robiący z bliska sieczkę. Tylko... kto nie potrafiłby się tym posługiwać? Nauka została poszerzona także o rzucanie granatów, którymi wymachujemy przez pewną chwilę, aby wyrzucić je pod nogi nieszczęśników. Naturalnie, musimy się wtedy odsłonić, ale na materiale przeciwnicy strzelali równie celnie jak ci ze Star Warsów, więc nie ma się czego obawiać, chyba że ataku ziewania.
Gears 5 - Bootcamp Preview
Na szczęście nie samym strzelaniem człowiek w tej grze żyje. A właściwie może przeżyć. Istnieje możliwość zaatakowania przeciwnika w walce bezpośredniej. Zaskoczę Was, wystarczy wcisnąć jeden przycisk. Przeciwników możemy również dobijać - całe szczęście, bo można byłoby zakwasów dostać od wciskania samego ataku. Teraz najlepsze, możemy przeciągnąć oponentów przez obiekty, aby przygotować nożową egzekucję, która rozbryzguje keczup na naszych ekranach. Ufff! Dobrze, że nie wylatuje z nich dym. Jeśli nadal Wam mało, możecie skontrować atak przeciwników. Poprzez niszczenie głów doprowadzimy do wybuchu pozostałości. Możemy nawet ostrzelać nogę, żeby przygotować pechowca na "szybkie zabójstwo". Na filmie animacja trwała wieki, ale dlatego ćwiczymy, tak?
Wybaczcie mi ten żartobliwy charakter, ale przez pomysł wrzucenia takiego filmu zaczynam coraz bardziej martwić się o kondycję samych graczy. Czy powinniśmy zachwycać się czymś tak nieodłącznym jak "samouczek" na nowym filmie? Z pewnością wiele więcej wyniesiemy z materiału ukazującego elementy mięsistej rozgrywki niż z boot campu. I uwierzcie mi, potrafię zrozumieć ukłon w stronę nowych graczy, ale niech ci mają okazję sami sięgnąć po grę i po okazję trenowania. Od samego oglądania umiejętności nie polepszymy, ale możemy zobaczyć interesujące fragmenty gry. Jednak, jak to mówią... nie podoba się? Nie oglądaj.