Gearbox wycofuje się ze współpracy z G2A [Aktualizacja]
Oto, ile w świecie gier wideo może wydarzyć się w tydzień.
10.04.2017 | aktual.: 10.04.2017 13:29
Aktualizacja: G2A podesłało nam oświadczenie, w którym firma wyraża m.in. żal, że Gearbox Publishing upubliczniło swoje ultimatum zamiast uprzednio skonsultować zasadność zarzutów u źródła. Samo ultimatum jest z kolei nazwane zbędnym.
W długim oświadczeniu Maciej Kuc rozlicza się ze stawianymi jego firmie przez Gearbox i Baina zarzutami, korzystając przy tym z dokładnie tych samych argumentów, które mogliście przeczytać w POW, którego był gościem.
Oryginalny wpis: Wszystko zaczęło się w poprzedni poniedziałek, gdy G2A informowało o współpracy ze studiem People Can Fly i Gearbox Publishing przy stworzeniu kolekcjonerskiej edycji pecetowego Bulletstorm: Full Clip Edition. Na krytyków praktyk biznesowych G2A zadziałało to jak płachta na byka. Dostawało się rzecz jasna również Gearbox, które chęcią współpracy poniekąd legitymizowało działalność G2A, na której tracą przecież sami developerzy. John "TotalBiscuit" Bain stanął na czele protestu, zapowiadając, że jego kanał na YouTube będzie zamknięty dla wszystkich produkcji Gearbox, bo nie zamierza wspierać oszustów.
Później ten sam Bain musiał osobiście wyjaśniać szefostwu działu wydawniczego Gearbox czym G2A jest, jak operuje i dlaczego wielu developerów twierdzi, że kupno gier na tej platformie jest gorsze od ściągnięcia pirackiej wersji z sieci. Jak ktokolwiek działający od lat w branży mógł nie zdawać sobie sprawy z kim zamierza współpracować? Nie mam zielonego pojęcia, ale faktem jest, że inicjatywa kooperacji z G2A wyszła nie od Gearbox, a od prezesa People Can Fly.
Podszkolone przez Baina Gearbox uznało jednak, że sensu nie ma. Tylko ktoś chorobliwie naiwny mógł wierzyć, że postawione G2A kilkunastogodzinne ultimatum, wymagające poważnych zmian modelu biznesowego firmy, zostanie przyjęte. Ale Gearbox miał przynajmniej z głowy problem z wpływowym YouTuberem.
Bulletstorm: Full Clip edition - Port Report
Platforma publicznie nie zareagowała. Patrick Klepek z Waypoint twierdzi, że toczyły się zakulisowe rozmowy między firmami i G2A miało wydać oświadczenie po weekendzie. A więc i po terminie ultimatum. Gearbox nie czekał. Steve Gibson - ten sam szef działu wydawniczego, który wcześniej przystał na współpracę - poinformował o jej końcu.
Efekt? Link, który tydzień temu prowadził do zamówień przedpremierowych na edycję kolekcjonerską polskiej gry, dziś prowadzi już tylko do głównej strony G2A. Choć platforma na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w tej sprawie.
Zarówno Gearbox jak i G2A to firmy, na które chętnie wylewa się w sieci wiadra pomyj, a ta aferka nie pomoże żadnej z nich. Nawet jeśli Gearbox nieeleganckim i spóźnionym manewrem próbuje robić z siebie bojownika o dobro developerów i graczy, skompromitował się brakiem podstawowego researchu. Nie wątpię, że G2A nie ustanie w wysiłkach o podobne umowy w przyszłości, ale wydawcy i developerzy wiedzą już jak mogą się one zakończyć.
Maciej Kowalik