Gdyby ścieżkę dźwiękową do Zeldy stworzyli muzycy Sigur Rós/Mogwai/itp...
Post-rock to gatunek muzyczny, który ma prawdopodobnie tyle samo fanów, co żartów na swój temat. Czy ścieżka dźwiękowa z Zeldy zaaranżowana na taką modłę ma w ogóle rację bytu?
Okazuje się, że tak. Niejaki Cory Johnson poświęcił kilka ostatnich miesięcy swojego życia na stworzenie albumu z kawałkami z różnych części The Legend of Zelda zaaranżowanych właśnie na post-rockowo. Wyszły z tego 23 numery, których za darmo możecie posłuchać (a także je ściągnąć) w tym miejscu. Przyznam, że jestem szczerze i pozytywnie zaskoczony - i jakością wykonania - produkcją, aranżacją - i tym, jak znakomicie pasuje to do klimatu serii, i tym, jak bardzo faktycznie post-rockowy efekt uzyskano.
A czym w ogóle jest post-rock? Jeśli nie wiecie, być może kojarzycie takie zespoły jak Sigur Rós (ekstremalnie przecież popularny w Polsce), Mogwai, Explosions in the Sky czy Tortoise (ale to mniej w sumie). No więc: to jest coś takiego. Jeśli nadal nic Wam to nie mówi, wyobraźcie sobie, że zwykła piosenka najczęściej rozwija się tak: "zwrotka-refren-zwrotka-refren-mostek-refren". Kawałek post-rockowy wygląda natomiast tak: "głośno-głośniej-jeszcze głośniej". Takie natchnione, gitarowe granie z dużym naciskiem na rytm i budowanie napięcia w obrębie kawałka. Bo wiecie, rock się skończył, więc teraz będzie post-rock. Choć ten oczywiście też się podobno już skończył - co najmniej parę lat temu.
Zostawmy jednak rozważania dotyczące post-rocka na boku. Najlepiej po prostu posłuchajcie wspomnianego albumu. Warto.
Tomasz Kutera